Nie żyje Barbara Krafftówna - Felicja w „Jak być kochaną” Wojciecha Hasa, Honorata z „Czterech pancernych…” i Leokadia z „Banku nie z tej ziemi”; pierwsza na scenie Iwona Księżniczka Burgunda, gwiazda Kabaretu Starszych Panów. Aktorka miała 93 lata.
O śmierci artystki poinformował w niedzielę Związek Artystów Scen Polskich. Wiadomość przekazało także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Z wielkim żalem i smutkiem żegnamy Barbarę Krafftównę, która pozostając do ostatnich chwil wśród swoich przyjaciół w Domu Artystów w Skolimowie, odeszła dziś w nocy…
— poinformowano we wpisie ZASP w mediach społecznościowych.
ZASP przypomina, że popularność przyniósł aktorce „nie tylko teatr, czy film, ale też radio, estrada i telewizja a w niej dziesiątki spektakli Teatru Telewizji oraz cykliczny, niezapomniany Kabaret Starszych Panów i całe mnóstwo znakomitych piosenek, którymi bawiła, straszyła, rozśmieszała”.
Jak często posługujemy się nimi opisując codzienność, cytując „a poza tym nic na działkach się nie dzieje”, „w czasie deszczu dzieci się nudzą” czy „przeklnę cię”
— napisał ZASP.
Jestem bardzo chciwa i głodna wszelkich radości. Są nam one tak bardzo potrzebne, jak woda i jak chleb. W końcu śmiechem da się zabliźnić rany
— mówiła aktorka w 2008 r. serwisowi PAP-Life. Pytana o to, skąd bierze optymizm odparła: „Z siebie. Nikt ci tak nie może pomóc, jak sam sobie nie pomożesz”.
(…) Moja mama uczyła mnie, że jeśli mam jakieś kłopoty i zmartwienia, to dzielę się nimi z najbliższymi, szukam rady, pomocy. Natomiast nie wynoszę tego na zewnątrz, bo ludzie mają własne problemy i własne zmartwienia i nie należy jeszcze obciążać ich cudzymi.
Z wielkim smutkiem przyjąłem informację o śmierci Barbary Krafftówny, niezapomnianej Felicji z „Jak być kochaną”, znakomitej aktorki, która mimo trudnych osobistych doświadczeń do końca zachowała pogodę ducha, uśmiech i i niepowtarzalny urok
— napisał na Twitterze minister kultury Piotr Gliński.
W 2019 r. miałem wielką przyjemność przekazać Pani Barbarze nagrodę ministra za całokształt dokonań artystycznych. Dzisiaj z żalem dziękuję za wszystko. Niech spoczywa w pokoju!
— dodał wicepremier.
Wybitne kreacje aktorskie
Artystka, urodzona 5 grudnia 1928 r. w Warszawie, od wielu lat cieszyła się sympatią widzów i słuchaczy. Już w czasie wojny uczyła się tańca i pantomimy; uczęszczała też na zajęcia konspiracyjnego Studia Dramatycznego Iwa Galla. W 1945 roku na nowo podjęła naukę w Studiu, które po wojnie działało przy Teatrze Starym w Krakowie. W 1946 r. wyjechała, wraz z grupą uczniów Studia, do Gdyni, gdzie Gall objął dyrekcję Teatru Wybrzeże. Debiutowała tam w listopadzie 1946r. rolą Rybaczki w „Homerze i orchidei”, sztuce Tadeusza Gajcego. W 1947 r. zdała eksternistyczny egzamin aktorski w Studio Galla.
Tak naprawdę - jak wspominała - zaczynała jednak w swoim „własnym, teatrze wyobraźni”.
Ponieważ miałam do dyspozycji szafę mamy, przeistaczałam się zazwyczaj w osobę dorosłą. Nakładałam na siebie jakieś halki, falbany, elementy sukien balowych, pojawiało się jakieś pióro, kapelusz
— opowiadała Janowi Bończy-Szabłowskiemu z Rzeczpospolitej” (2008).
Wszystko wyglądało dość surrealistycznie i barwnie. I było jedyne, niepowtarzalne, bo wyobraźnia pracowała bardzo intensywnie. Pomysły teatralne bywały odważne. Na przykład tańczyłam na parapecie weneckiego okna, zakładając się z koleżankami, ilu widzów stanie na ulicy na ten widok. Pamiętam jeden z pierwszych spektakli tego teatru, kiedy z koronkowym parasolem niczym ze spadochronem skakałam z wielkiej szafy na otomanę. Na szczęście sprężyny wytrzymały
— opisywała Krafftówna.
Po Teatrze Wybrzeże występowała kolejno w teatrach: im. Stefana Jaracza w Łodzi (1949-50), Dramatycznym we Wrocławiu (1950-53, 1957-64, 1981-82), następnie w teatrach warszawskich: Nowej Warszawy (1953-56), Komedia (1956-57), Narodowym (1964-69), Syrena (1969) i Współczesnym (1981-82).
Bończa-Szabłowski zauważył, że Krafftówna była „pierwszą w historii teatru Iwoną księżniczką Burgunda” - zagrała tę rolę w stołecznym Teatrze Dramatycznym w przedstawieniu wyreżyserowanym przez Halinę Mikołajską.
To był skok w kosmos. Wyjście z klasycznego teatru, z formy ustalonej przez pokolenia. Ta literatura zmieniła sposób myślenia o teatrze. Grając Gombrowicza, czuliśmy się jak w innym świecie
— oceniła aktorka.
W 1953 r. Barbara Krafftówna zadebiutowała w filmie Jana Rybkowskiego, epizodem w „Sprawie do załatwienia”.
Krytycy filmowi uważają, że najlepsze swoje role zagrała u Wojciecha Jerzego Hasa - m.in. pełną liryzmu barmankę Zosię w „Złocie” (1961), wyniosłą i władczą postać pięknej Camilli de Tormez, macochy Paszeki w „Rękopisie znalezionym w Saragossie” (1964) oraz skromną postać Jadwigi w „Szyfrach” (1966). Za najwybitniejszą kreację Krafftówny uważa się postać aktorki Felicji, którą stworzyła w filmie „Jak być kochaną” (1962). Ten ostatni film przyniósł jej w 1963 r. nagrodę za wybitną kreację aktorską na festiwalu w San Francisco.
Inne role filmowe artystki to m.in.: Zofia Karpińska u Leonarda Buczkowskiego w „Deszczowym lipcu” (1957), Stefka u Andrzeja Wajdy w „Popiele i diamencie” (1958), u Kazimierza Kutza - Niura w „Nikt nie woła” (1960) i Barbarka w „Upale” (1964).
Aktorka wystąpiła też w kilku serialach telewizyjnych. Dużą popularność przyniosła jej rola Honoraty - żywiołowej dziewczyny z Koniakowa, którą zagrała u Konrada Nałęckiego w kilku odcinkach serialu „Czterej pancerni i pies” (1969-70). U Pawła Komorowskiego wystąpiła jako pani Makowiecka, siostra Wołodyjowskiego w „Przygodach pana Michała” (1969). W 1978 r. wcieliła się w polską turystkę, Irenę Strzałkowską u Andrzeja Konica w serialu „Życie na gorąco”, a w „Kłusowniku” (1980) Janusza Łęskiego wystąpiła jako pani Elżbieta, opiekunka do dzieci. Prawdziwą kreacją okazała się Leokadia w „Banku nie z tej ziemi (1993).
Film, teatr i… kabaret
Poza filmem i teatrem Barbara Krafftówna miała jeszcze jedną pasję - kabaret. Z powodzeniem występowała u Jana Pietrzaka w kabarecie „Pod Egidą” oraz w „Kabarecie Starszych Panów”. Charakterystyczny głos pozwalał jej na różnorodną interpretację materiału muzycznego: od żartobliwego songu „W czasie deszczu dzieci się nudzą” przez liryczne „Zakochałam się w czwartek przypadkiem” po operetkowe „Przeklnę cię”.
W 1983 r. wyjechała do Los Angeles na zaproszenie Leonidasa Ossetyńskiego - aktora i reżysera mieszkającego na stałe w USA. Zagrała tam w „Matce” Witkacego. Za tę rolę - zagraną w języku angielskim - otrzymała nagrodę prestiżowego miesięcznika „The Drama Logue”. W Stanach Zjednoczonych mieszkała do 1998 r. Pod koniec lat 90-tych powróciła do Polski.
W 2006 roku Krafftówna, obchodziła 60-lecie pracy na scenie. Z tej okazji w Gdyni odbyła się premiera monodramu „Błękitny Diabeł” w jej wykonaniu. Tekst monodramu opowiadający o ostatnich latach życia Marleny Dietrich, bazuje na rozmowach jego autora - Remigiusza Grzeli - z sekretarką Marleny Dietrich.
5 grudnia 2008 roku, w dniu 80 urodzin aktorki, w Teatrze Na Woli odbyła się premiera sztuki „Oczy Brigitte Bardot”, którą Grzela napisał specjalnie dla Krafftówny. Aktorka zagrała w niej 108-letnią staruszkę, która „nigdy nie przestała marzyć”. W 2012 roku zagrała główną rolę w spektaklu „Trzeba zabić starszą panią” w warszawskim Och-Teatrze.
Krafftówna otrzymała wiele nagród i wyróżnień. W 1964 r. zajęła pierwsze miejsce w plebiscycie „Kuriera Polskiego” na najpopularniejszą aktorkę polskiego ekranu. W 2006 r. otrzymała Złoty Medal Gloria Artis za zasługi dla polskiej kultury. W 2007 r. zdobyła tytuł Mistrza Mowy Polskiej. 11 listopada 2019 r. prezydent Andrzej Duda odznaczył Barbarę Krafftównę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/582792-nie-zyje-barbara-krafftowna-aktorka-teatralna-i-filmowa