Znany amerykański muzyk rockowy Bruce Springsteen sprzedał swój katalog muzyczny firmie Sony Music Entertainment za rekordową kwotę pół miliarda dolarów.
To największa kwota, jaką do tej pory zarobił jakiś muzyk w trwającym obecnie trendzie sprzedaży katalogów muzycznych.
Piosenki wielu artystów, takich jak Neil Young, Bob Dylan, nieżyjący już David Bowie, w ciągu ostatnich kilku lat stały się własnością korporacji muzycznych.
Oznacza to, że te korporacje mają do nich wyłączne prawo i bezpośrednio na nich zarabiają, w tym otrzymują tantiemy z ich reprodukcji.
Ciekawy tekst
Strona internetowa The American Conservative opublikowala teraz ciekawy tekst, w którym autor James Jeffrey ostrzega, że to posunięcie Springsteena jest niezgodne z wartościami, które prezentował w swojej muzyce.
CZYTAJ TAKŻE Przekleństwa i obelgi. To wszystko, co lewicowa popkultura może nam zaoferować?
Jeffrey twierdzi ponadto, że sprzedając swoją sztukę korporacji „Springsteen wyrzucił przez okno większość zasad i cnót głoszonych w swoich piosenkach”.
Sprzedaż daje firmie Sony własność nad 300 utworami z 20 albumów studyjnych i 23 nagraniami na żywo, w tym prawa własności intelektualnej. Poza informowaniem o tych podstawowych szczegółach, większość mediów w Stanach wydaje się chować głowy w piasek na temat głębszych implikacji tej sytuacji. Nasz ukochany The Boss (przydomek Springsteena) – człowiek, który zrobił karierę śpiewając w obronie Amerykanina z klasy robotniczej – ostatecznie sam uległ korporacji.
Autor wyjaśnia następnie, że powodów tej decyzji nie należy szukać w potrzebie Springsteena, aby zabezpieczyć przyszłość swojej rodzinie, ponieważ od dawna jest zabezpieczona.
Korporacje kupują katalogi, ponieważ po konsolidacji tego rynku zarobki ze streamingu piosenek wzrosły. Ponadto można zarabiać na piosenkach, emitując je w reklamach lub programach telewizyjnych.
Trend konsolidacji
Springsteen podsyca trend konsolidacji w przemyśle muzycznym, którym kierują korporacje, dusząc wartości kreatywności i ducha, czyli te, które Springsteen kiedyś bronił. Trudno jest zareagować na to wszystko bez ponownej oceny tego człowieka
—pisze Jeffrey.
Autor pokazuje również, że oznaki kompromisu, na który przystał Springsteen, można było zobaczyć już wcześniej.
Przykładem są jego relacje z Barackiem Obamą, które pozostały bliskie nawet po tym, jak stało się jasne, że prezydent prowadzi kraj w złym kierunku.
Jako przykład Jeffrey przytacza podcast, który Springsteen nagrał z Obamą i który jest całkowicie jednostronny politycznie. Muzyk już dawno zrezygnował z uniezależnienia swojej sztuki od polityki partyjnej – twierdzi autor The American Conservative. A potem podaje proste wyjaśnienie sytuacji:
Springsteen jest przyzwoitym facetem, który stracił kontakt ze swoim młodszym sobą i tym, w co kiedyś wierzył. Stało się to po zmieszaniu się z tłumem ludzi z wyższych sfer. Zdarza się to większości osób narażonych na podobne kontakty, chyba że ktoś jest wyjątkowo ostrożny lub ma silną wolę.
Choć jego obserwacje mogą być zbyt surowe, jednak Jeffrey ma w jednym rację. Springsteen rzeczywiście stracił kontakt z klasą robotniczą, który prawdopodobnie kiedyś miał. Stało się tak, ponieważ lewicowo-liberalny establishment, do którego należy, również stracił ten kontakt.
Partia Demokratyczna, niegdyś postrzegana jako partia klasy robotniczej, dziś przedstawia interesy Wall Street, Doliny Krzemowej i Hollywoodu. Dla Republikanów, partii, która kiedyś była postrzegana jako oddalona od problemu „małego człowieka” i prawdziwego życia, bliska big businessowi i korporacjom - dziś głosuje klasa robotnicza.
To, co dzieje się ze Springsteenem, jest częścią tej historii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/581950-jak-sprzedal-sie-springsteen