„Dziady”, to jak najbardziej polityczne dzieło Adama Mickiewicza. Polityczne i arcypolskie jednocześnie. Skierowane swym literackim ostrzem przeciw rosyjskiemu zaborcy, ale i każdemu, kto na Ojczyznę podniesie rękę. Dlatego uniwersalne i ponadczasowe.
Jest to wyjątkowa rozprawa z kondycją Polaków, którzy pragną wolności, Niepodległości i jest im postawione wielkie pytanie - czy jesteście w stanie wolność wywalczyć? Dzieło to wybitne i ważne dla pokoleń Polaków. Mickiewicz napisał je, bo kochał Polskę, bo śnił o Niej i wolnej pragnął. Od młodych lat uczestniczył w tajnych stowarzyszeniach spiskowo- patriotycznych, a umarł tworząc legion przeciw zaborcy rosyjskiemu. W słynnej Improwizacji zmaga się z Bogiem, sobie przypisuje nadludzkie możliwości, chciałby być Bogu równy, bo spełniłby marzenia o wolnym narodzie. Mickiewicz patrzy na świat okiem człowieka klasycznie wykształconego, czyli szeroko. On nie ma wątpliwości, że absolutem jest Prawda; zachwyca się pięknem, brzydotą gardzi, a nade wszystko pragnie dobra dla swoich rodaków. Jest humanistą czerpiącym siłę z wiary, wiedzy i ducha. „Dziady” są bezlitosne dla polskich słabości i gnuśności; mówią do nas: będziemy wolni, gdy umiłujemy bez reszty Boga i Ojczyznę, gdy zdrajców odsunie się od wpływu na losy Polski
Czy ktokolwiek podejmując się inscenizacji „Dziadów” ma prawo wypatroszyć dzieło wieszcza z jego przesłania miłości do Ojczyzny i w to miejsce napchać ulicznego plugastwa spod znaku czerwonej błyskawicy głoszącej apologię morderstw nienarodzonych? Dlaczego dziś na deskach krakowskiego Teatru im. J. Słowackiego wystawia się sztukę odartą z uniwersalnego przesłania na rzecz doraźnej brudnej polityki oraz ideologicznej lewackiej indoktrynacji, na dodatek w obrzydliwym sosie postmodernistycznych stereotypów?
W zapowiedzi tego przedstawienia, zapisano, że w tym spektaklu jest wszystko, co dziś Polskę stanowi. To kłamstwo. Mamy bowiem przedstawioną tylko jedną stronę kreowanego sporu, i to pokazaną z punktu widzenia reżysera - kobiety, która solidarycą ma wypisany na Facebooku sztandarowy wulgaryzm tzw. strajku kobiet. Swój stosunek do państwa w którym żyje i gdzie zarabia na życie, wyartykułowała na zagranicznym festiwalu: „Polską rządzą nacjonaliści, rasiści, homofobi i mizogini”. I dokładnie do wyrażenia takiej opinii wykorzystała teraz inscenizację „Dziadów”. Nie! To nie jest Mickiewicz, gdy polską flagą okłada się bliźniego, to nie Mickiewicz, gdy Matkę Boga się bezcześci, a miłość do Ojczyny tytła się w błocie.
Oprócz tego spektaklu rozgrywa się w Polsce drugi. Równie nikczemny. Rzesza tych, których cieszy poniżanie Polski, na wyścigi wybiera się obejrzeć to łajdactwo. Prześcigają się w licytowaniu wyprzedawanych miejsc. Współtwórca scenariusza filmu „Kler”, tej samej co spektakl proweniencji światopoglądowej, chwali się, że zaprowadzi młodzież i nie boi się kurator; inna nauczycielka, także spod znaku pioruna, zapowiada wycieczkę z klasami, a radny miejski, który nie tak dawno postulował umieszczenie kamer w toaletach szkolnych, organizuje zrzutkę na bilety dla uczniów. Nie ma miary określającej ludzi, którzy z powodu nienawiści do Polski, chcą nie tylko siebie, ale nieletnich, oddanych ich opiece, nakarmić obsesja antypolską, dotknąć złym dotykiem, karykaturą dzieła Mickiewicza. Gdy dla jednych sukcesem jest liczba sprzedanych biletów, dla mnie jako Małopolskiego Kuratora dumą są ci nauczyciele, którzy sami poszli zobaczyć przedstawienie, aby podjąć odpowiedzialnie decyzję o organizacji wyjścia ze swoimi uczniami. To oni mi powiedzieli co zobaczyli w Teatrze im. Słowackiego i oni nie zaprowadzą tam młodych Polaków.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/575596-tylko-u-nas-kurator-nowak-o-dziadach-w-krakowie