„Narracja, że my Polacy byliśmy wyłącznie ofiarami wojny, skutkuje tym, że część osób wyparła współsprawstwo w mordowaniu” - powiedział w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” reżyser Wojciech Smarzowski.
Nowe „Wesele” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego wkrótce pojawi się w kinach. Film porusza temat relacji polsko-żydowskich, a jak można domyślić się z zapowiedzi - są one ujęte w sposób, jaki znamy m.in. z przekazów prof. Tomasza Grossa.
Reżyser w wywiadzie dla „Polityki” dużo uwagi poświęcił na krytykowanie rządu i jego ministrów. Dostało się m.in. szefowi resortu edukacji i nauki – Przemysławowi Czarnkowi.
Pan Czarnek zamiast zmieniać listę lektur, od razu powinien wprowadzić jedną dla wszystkich – Biblię. I zrobić z niej podręcznik. Spora oszczędność na budżecie
— powiedział.
Na uwagę prowadzącego rozmowę, że Smarzowski krytykował również poprzednią władzę, reżyser stwierdził:
Nie ma dziś takiej partii, która by mi odpowiadała, chociaż bliżej mi do lewej strony.
Jak mówił twórca nowego „Wesela”, temat filmu jest „niebezpieczny”.
Każdy naród ma w swojej historii takie karty, których się wstydzi, chciałby o nich zapomnieć lub je pominąć. Jedni sobie z tym radzą lepiej, inni gorzej. My, zwłaszcza teraz, ewidentnie sobie nie radzimy. Od czasu „Sąsiadów” Grossa ruszyliśmy w dobrym kierunku. Powoli, ale jednak rozliczaliśmy niewygodną przeszłość
— podkreślił.
Po dojściu PiS do władzy ten proces został zahamowany. Teraz bliżej nam do Moskwy niż do Unii. I to jest przerażające
— dodał.
Pedagogika wstydu elit III RP
Dziennikarz „Polityki” i Smarzowski dali książkowy przykład popularnej wśród elit III RP, pedagogiki wstydu.
Prowadzący rozmowę zapytał, „skąd w Polakach przekonanie, że jesteśmy narodem ofiar i bohaterów”.
Mamy to od lat wyryte w podręcznikach szkolnych. Sześć milionów polskich obywateli zginęło w czasie wojny, z tego trzy miliony to Żydzi. Ale ci Żydzi są nam tylko potrzebni do statystyk. I żeby była sprawa jasna, to Niemcy odpowiadają za ludobójstwo i zagładę Żydów
— odpowiedział reżyser.
Ale narracja, że my Polacy byliśmy wyłącznie ofiarami wojny, skutkuje tym, że część osób wyparła współsprawstwo w mordowaniu. Na przykład po Grossie spierano się, czy w stodole (w Jedwabnem – red.) zostało spalonych 1800 ludzi, czy tylko 300. Jakby to cokolwiek moralnie zmieniało
— dodał.
Reżyser stwierdził także, iż „żyjemy trochę jak w rzeczywistości z filmów Barei”.
Chłopaki stawiają pomnik smoleński, którego 24 godziny na dobę muszą pilnować mili… przepraszam policjanci. Martwi mnie co innego – że tego nie da się już posklejać
— zaznaczył.
Przestałem spotykać się z ludźmi o prawicowych poglądach. Dawniej ze sobą rozmawialiśmy. Teraz ani im, ani mnie nie przyjdzie do głowy, żeby tracić swój cenny, lewacki czy prawicowy czas
— dodał.
Smarzowski wychwala pod niebiosa Grossa
Wojciech Smarzowski w trakcie wywiadu nie mógł nachwalić się Tomasza Grossa, który, jak twierdzi reżyser, „otworzył mi oczy”.
Po przeczytaniu „Sąsiadów” od razu chciałem nakręcić film o Jedwabnem, ale szybko powstało „Pokłosie”. I dobrze, bo tak naprawdę nie byłem wtedy jeszcze gotowy
— podkreślił.
Na pytanie dziennikarza, „co ukrywamy przed sobą”, twórca „Wesela” odpowiedział:
Choćby to, że przed wojną najważniejszym źródłem informacji był Kościół, który często sprzyjał nastrojom antysemickim i ostro je rozbudzał.
Poruszona również została kwestia kłamliwego sformułowania „polskie obozy śmierci”.
Gimnastykowaliśmy się z tym i dalej się gimnastykujemy, robimy – nasz rząd robi, minister Gliński, prezes Kurski, historycy IPN uwijają się jak w ukropie – dzisiaj polityka historyczna rządzi, jak nigdy. Ale czym jest polityka historyczna? Niczym innym jak naginaniem i fałszowaniem faktów
— stwierdził Smarzowski.
Jak widać, wśród artystycznych elit wiele się nie zmieniło - zły rząd i Kościół. Środowiska liberalno-lewicowe (a na pewno sam twórca „Wesela”) chcieliby, żeby film stał się początkiem końca PiS. Jakież będzie zdziwienie, gdy po raz kolejny się zawiodą…
mm/”Polityka”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/569016-tak-smarzowski-promuje-nowy-film-blizej-nam-do-moskwy