Wojna o pamięć będzie trwała jeszcze długo, bo tu się nakładają dwie rzeczy. Z jednej strony nieczyste sumienie establishmentu III RP, który w dużej mierze wywodzi się z PRL-u i chciałby to zamknąć do szafy. Z drugiej strony to jest potężna tendencja globalna tej liberalno-lewicowej ideologii „emancypacji”, która próbuje nas emancypować, czyli uwalniać – od wszystkiego, także tożsamości, historii. Mamy do czynienia z potężnym walcem, który się pojawia i który próbuje unieważnić naszą historię, kultury - powiedział publicysta i pisarz Bronisław Wildstein w „Salonie Dziennikarskim” - wspólnej audycji publicystycznej Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy” oraz portalu wPolityce.pl, transmitowanej w TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE:
„Historia większa niż film”
Gośćmi redaktora Jacka Karnowskiego, poza Wildsteinem, byli: Magdalena Piejko, komentator i publicysta, obecnie: Instytut Audiowizualny Filmoteki Narodowej; Marcin Wikło - publicysta i komentator; a także dyrektor Festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci, Arkadiusz Gołębiewski. Rozmowa, która odbyła się dziś wyjątkowo w Gdyni- właśnie na Festiwalu NNW - dotyczyła tego wydarzenia.
W tym roku chcemy pokazać różne odsłony wolności, nie tylko polską drogę do wolności, ale też drogę krajów Europy Środkowo-Wschodniej, południowej, ale i całego świata. Naszym roboczym hasłem jest „Historia większa niż film”. Możemy pomieścić twórców światowego formatu, reżyserów, aktorów, ale również honorować świadków historii
— powiedział Gołębiewski, pytany o tegoroczne przesłanie festiwalu.
To spotkanie kilku pokoleń, ale najważniejsze jest to, że możemy uhonorować ostatnich żyjących jeszcze żołnierzy podziemia niepodległościowego. Tutaj przygotowaliśmy m.in. Aleję Wolności i ci nasi świadkowie historii oddają odciski swojej dłoni. Oni już odchodzą, ale to zostaje po nich na zawsze. Ta energia, przekazanie tego genu wolności, chcemy to pielęgnować i tym się inspirować, robiąc film
— podkreślił dyrektor Festiwalu NNW.
Wikło: Moda na historię? Jest!
Marcin Wikło wspominał, jak bardzo zmienił się wymiar i charakter tego wydarzenia od czasu, kiedy uczestniczył w nim po raz pierwszy.
Po raz pierwszy pojawiłem się w Gdyni jako reporter portalu wPolityce.pl, chyba w 2012 r. Warunki były bardzo skromne, ale od razu poczułem coś wyjątkowego, pewną taką wspólnotę myśli. Bardzo miło jest spotkać się w tym gronie, ale pojawiają się też nowe osoby, nasze grono rośnie, co pokazuje, że moda na historię jest
— podkreślił.
Arek mówił o odchodzących bohaterach, ale historia to jest ciąg dalszy, mamy tu też bohaterów Solidarności, czas biegnie i ich trzeba też uhonorować
— wskazał Wikło.
Piejko: Odejście od „smutnego kombatanctwa”
Magdalena Piejko oceniła, że obecnie Festiwal NNW „promieniuje” na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Z Filmoteką Narodową pokazujemy przedwojenne filmy zarówno na tym głównym festiwalu, jak i tutaj. I mam wrażenie, że Festiwal NNW – paradoksalnie – promieniuje teraz na ten festiwal główny, bo tam też jest już bardziej pluralistycznie niż zwykle. Jest taki sznyt filmów, które pojawiają się tutaj na festiwalu NNW, to takie przenikanie szczególnie prawdziwych historii czy świadków historii tam też jest obecne. I pojawiło się także w ciekawych bardzo fabułach głównego konkursu filmów fabularnych – tak bym to widziała, może poza tymi medialnymi wystąpieniami Agnieszki Holland i tą główną nagrodą, to tam w kinie też się dobrze dzieje
— powiedziała przedstawicielka Filmoteki Narodowej.
Na Festiwalu NNW widziałam dwa filmy, które bardzo mnie cieszą, bo trochę odeszliśmy od takiego „smutnego kombatanctwa”. Historie państwa Gwiazdów czy Władysława Kozakiewicza pokazują radość z walki o niepodległość i taką siłę duchową, którą można się zarazić. To pokolenie Solidarności także wiele nas uczy, tak jak państwo Gwiazdowie, że to jest cały czas żywe pytanie o Polskę, żywa debata o tym, gdzie się znajdujemy. I można – jak powiedział pan Andrzej Gwiazda – spojrzeć w lustro, uśmiechnąć się do siebie i powiedzieć: „Tak, dałem radę, a oni się nas bali. Wysyłali setki ubeków, śledzili nas, ale co z tego, skoro daliśmy radę”
— dodała.
Wildstein: Bitwa o pamięć
Prowadzący zapytał Bronisława Wildsteina o kondycję polskiego patriotyzmu.
Festiwal ma ogromne znaczenie w tej wojnie o pamięć, którą toczymy. Nam się wmawiało, że historia jest nieważna, że należy zostawić ją historykom, że nie wolno się nią zajmować. Podobno bezpośrednio po upadku komunizmu wszyscy słyszeliśmy: „Jesteśmy już znudzeni tymi opowieściami o przeszłości”– chociaż nic nie było opowiedziane, nakręcone, napisane, a już byliśmy znudzeni
— zauważył pisarz i publicysta.
III RP powstała na zwłokach „Solidarności”, to się zmienia, ale wciąż, niestety, jest faktem. To nie jest skończona sprawa, widać to chociażby w kwestii Żołnierzy Wyklętych, gdzie cały czas jeszcze słyszymy opowieść o tym, że to byli „bandyci”. To się pojawia bardzo mocno po stronie lewicowej cały czas
— wskazał.
Wojna o pamięć będzie trwała jeszcze długo, bo tu się nakładają dwie rzeczy. Z jednej strony nieczyste sumienie establishmentu III RP, który w dużej mierze wywodzi się z PRL-u i chciałby to zamknąć do szafy. Zresztą nie tylko establishment, totalitaryzm był w ogóle strasznym systemem, który ogromną większość ludzi zmuszał do rozmaitych złych kompromisów, aby mogli normalnie żyć, ze zdrowym rozsądkiem, sumieniem. Potem należało stanąć w prawdzie i powiedzieć: „Ok, byliśmy do tego zmuszeni, ale zrobiliśmy Solidarność, uwolniliśmy się.” Tymczasem nam wmówiono, że lepiej o tym nie mówić, że lepiej to zamknąć. To jedna z przyczyn tej próby wyeliminowania naszej historii, odcięcia nas od źródeł tożsamości
— ocenił Wildstein.
Z drugiej strony to jest potężna tendencja globalna tej liberalno-lewicowej ideologii „emancypacji”, która próbuje nas emancypować, czyli uwalniać – od wszystkiego, także tożsamości, historii. Mamy do czynienia z potężnym walcem, który się pojawia i który próbuje unieważnić naszą historię, kultury
— zaznaczył.
Przez lata brakowało mi miejsca, gdzie możemy oglądać filmy o polskiej historii, opowiadać o tej historii. Na ważnym festiwalu „Camerimage”, gdzie pokazywane są filmy o historii danych krajów i widać, z jaką dumą jest ta historia opowiadana. Pamiętam taki przykiład, dwa filmy obok siebie: „Operacja Argo” - potężna amerykańska produkcja o Teheranie - i „Pokłosie”. Wtedy uznałem, że oprócz filmów dokumentalnych musimy pokazywać filmy fabularne. Widzimy, jak Czesi, Węgrzy, nawet Chorwaci opowiadają swoją historię, jak pokazują swoje drogi do wolności. Czesi robią o swoich bohaterach wielkie, hollywoodzkie produkcje
— ocenił z kolei dyrektor Festiwalu NNW.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/568514-salon-dziennikarski-z-festiwalu-nnw-bitwa-o-pamiec
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.