Satanizm w rytmie POP. Nowa moda?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Wygląda na to, że promowanie kultu Szatana nie jest wyłącznie domeną kapel death i blackmetalowych. Popowi wokaliści również prezentują demoniczny „emploi”.

Najlepszym przykładem jest 26-letnia wokalistka Kes$ha. Dziewczyna, która prezentuje kiczowaty pop w dance'owym sosie śmiało mogłaby uchodzić za następczynię plastikowych produktów z muzycznej taśmy pokroju grupy Aqua czy popularnych jeszcze kilkanaście lat temu boy's i girl's bandów.

Tyle, że piosenkarka nie zaszczyca nas wizerunkiem żywej lalki Barbie, ale wyzywającej femme fatale, której teksty i videoclipy nie pozostawiają złudzeń co do mrocznych fascynacji...

Młode przystojniaki, filmowanie/Rozbieranie do brudnych skarpetek/Muzyka brzmi coraz głośniej, robi się gorąco/Pocałuj mnie, daj mi wszystko, co masz/To oczywiste, że się kimś fascynujesz (Ty wiesz)/Ta magia w Twoich spodniach, sprawia że się rumienię (na pewno)

O ile takie słowa piosenki „Die Young” nie powinny budzić zaskoczenia w przypadku wokalistki gustującej w dyskotekowej muzyce (w końcu i rodzime disco polo zawsze lubiło trochę – mniej lub bardziej – jarmarcznej pikanterii), tak teledysk może budzić niepokój. Demoniczny, mroczny image, odwrócone krzyże, pentagramy, sceny orgii seksualnej, pojawiające się – ni z tego, ni z owego – wilki... Do podobnej stylistyki zdążyli już nas przyzwyczaić przedstawiciele metalu i rocka gotyckiego. Ale artystka wykonująca miałki pop dla dzieciaków? A mogłoby się wydawać, że po klipach Marylina Mansona nic już nie jest w stanie zaskoczyć przeciętnego zjadacza chleba...

Pamiętam kompletne zdziwienie mojego znajomego, gdy jego 12-letnia córka zapytała go czy zna Ke$hę, która „ładnie śpiewa”. Co ciekawe, dziewczynka zauważyła, że „te jej teledyski są jakieś złe”.

Kto w takim razie jest odbiorcą piosenek wokalistki i co ma oznaczać symbolika obecna w klipie autorstwa Darrena Craiga? Okazuje się, że decydujący w rozgrywce jest... rynek. Pojawienie się na scenie muzycznej Lady Gagi ostatecznie przyćmiło starych skandalistów pokroju Madonny czy Depeche Mode, których obrazoburcze dokonania w latach 80. wydawały się czymś zupełnie przełomowym jeśli chodzi o przedstawicieli popu. Wyniki komercyjne mówią same za siebie, choć macherzy z MTV już oszacowali, że zainteresowanie Lady GaGą będzie spadać.

Co w takim razie muszą zrobić kolejni artyści dążący do popularności za cenę skandalu? Jeszcze bardziej przesuwać granice... Dziś jest to znacznie bardziej opłacalne, niż wysiłek włożony w poprawianie muzycznego warsztatu.

Aleksander Majewski

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych