Rzym. Wieczne Miasto. Choć byłem w nim kilka razy i nauczyłem się chodzić po jego wąskich uliczkach niemal na pamięć, to nawet wtedy zachwycał tak, jakbym był tam po raz pierwszy. Wiem, że nadal skrywa przede mną wiele tajemnic, wciąż w wielu miejscach jeszcze nie byłem. I wciąż mnie do niego ciągnie.
Stolicę Włoch można zwiedzać krążąc różnorakimi szlakami. Można odhaczać kolejne tzw. „must see”, czyli Koloseum, Forum Romanum czy Panteon. Można odwiedzać kolejne przepiękne świątynie, z bazyliką świętego Piotra na czele. Można również odwiedzać pękające od dzieł sztuki muzea. A można usiąść nad talerzem przepysznej carbonary i w jednym posiłku poznać historię świata. To właśnie proponuje nam Andreas Viestad w wydanej przez wydawnictwo „Znak” książce zatytułowanej „Obiad w Rzymie. Historia świata w jednym posiłku”.
Viestad to fachowiec. To norweski felietonista kulinarny, który był od 2003 roku gospodarzem siedmiu sezonów „New Scandinavian Cooking”. Został uznany „najbardziej ekscytującym pisarzem kulinarnym w Norwegii” i „kulinarnym ambasadorem” tego kraju. Gdy pisze o jedzeniu, to wie, co pisze.
Norweg w Rzymie zakochał się od pierwszego wejrzenia. Jego zauroczenie miastem, jak sam pisze, pogłębiło się, gdy jego żoną została archeolożka. „Żona pokazał mi, że Rzym wzniesiono na pradawnych fundamentach z użyciem materiałów pochodzących z różnych okresów istnienia miasta i że nawet nadgryzione zębem czasu budynki oraz ruiny mają swoją wartość” - pisze Viestad. Ale Wieczne Miasto to nie tylko zabytki, ale i pyszna kuchnia, która również kryje mnóstwo ciekawych historii. „Nie można jednak powiedzieć, że jedzenie jest czymś ulotnym, podczas gdy marmur i kostka brukowa trwają wiecznie. Wierzę, że historia obecna jest również w jedzeniu, może nawet w jeszcze większym stopniu” - wyznaje autor i zabiera nas do restauracji „La Carbonara”.
Na stoliku, który zajął Viestad, pojawił się chleb. I w tym momencie zaczyna się „Historia świata w jednym posiłku”. Jak przystało na kulinarnego felietonistę, Norweg zaczyna snuć swoją opowieść zapoznając czytelnika ze zwyczajami związanymi z chlebem panującymi we włoskich restauracjach. I jak się okazuje, jest o czym mówić. Bo w zależności od miejsca za chleb się płaci lub nie, choć pojawia się zawsze. „Czasem bywa zafoliowany i pozbawiony smaku jak karton” - pisze. Autor zwraca również uwagę na to, skąd chleb trafia do „La Carbonarry”, ale główna opowieść zaczyna się tutaj: „Chleb i zboże odegrały kluczową rolę w historii Rzymu”. I znanim się spostrzeżemy, to Viestad już zaznajamia nas z historią powstania miasta. Kilka linijek dalej, czytamy już o późniejszych praktykach Cesarstwa. „Gdy Rzymianie podbijali tereny, na których produkcja zboża była znikoma, wdrażali pionierskie rozwiązania na wielką skalę - całe kraje przekształcali w pola uprawne. Kiedy dotarli do Anglii, znaleźli tam głównie zarośla, lasy i małe gospodarstwa, ale szybko się to zmieniło. Rzymianie osuszyli bagna i wielokrotnie pomnożyli produkcje zboża. Anglia na długo stała się najważniejszym dostawcą zboża dla północnej części imperium” - opowiada Viestad. Ta opowieść ciągnie się jeszcze przed dobre kilkanaście stron, a zauważmy, że na stole pojawiły się chleb i wino. I o tym ostatnim w książce Norwega również znajdziemy osobną historię.
Bo Viestad ma dla czytelnika osobną opowieść niemal o wszystkim, co pojawia się przed nim na zajmowanym przez niego stoliku. W kolejnych rozdziałach opowiada nam o oliwie czy soli, gdzie czytamy również o naszej polskiej Wieliczce. A skoro Viestad jest we włoskiej knajpie, to nie mogło zabraknąć rozdziału poświęconemu makaronowi, a do różnych potraw, których jest składnikiem, często dodaje się pieprz, więc i o nim przeczytamy. „Pieprz to duch święty carbonary. Smak pieprzu to jednak również coś więcej. Symbolizuje wielki świat, pieniądze, cywilizację. Podczas gdy chili, pomidory i inne produkty spożywcze z Ameryki są dobrze zasymilowanymi imigrantami, obecnie uprawianymi powszechnie we Włoszech, pieprz zawsze pochodzi z bardzo daleka” - zauważa autor.
I tak z każdym kolejnym kęsem, dowiadujemy się coraz więcej. Bo, jak próbuje nas przekonać Viestad, jedzenie to nie tylko kwestia smaku. Za każdą potrwa stoi konkretna historia. Za każdym jej składnikiem. „Możemy dopatrzyć się więcej historii w kotlecie albo misce makaronu niż w Koloseum lub jakimkolwiek innym zabytku” - stwierdza Viestad i myślę, że wcale nie przesadza. Gdy następnym razem będę wybierał się do Włoch, to obok turystycznego przewodnika do walizki schowam również książkę Norwega. I Państwu to polecam. Gdziekolwiek zresztą będziecie się Państwo wybierać, bo i przecież za naszymi polskimi tradycyjnymi potrawami, kryje się mnóstwo ciekawych historii.
Andreas Viestad, „Obiad w Rzymie. Historia świata w jednym posiłku”, Wydawnictwo „Znak”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/563465-makaron-sol-i-pieprz-fascynujaca-ksiazka-adreasa-viestada
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.