Wciąż trwa fala hejtu przeciwko Pawłowi Kukizowi.
Jego koledzy z branży muzycznej są najbardziej wytrwali wtym temacie. Nie ma dnia, aby któryś z nich nie obraził byłego muzyka. Czy to za pośrednictwem statusu w mediach społecznościowych, czy personalne komentarze rzucane podczas koncertów.
CZYTAJ TAKŻE Koledzy ze sceny rzucili się pluć na Kukiza
Oczywiście, potem wszystkie są wykorzystywane przez opozycyjne media, które z zawsze chętnych zabłysnąć gwiazd muzycznych, robią analityków politycznych. W ten sposób powstają nieco tragikomiczne sytuacje, jak ta z udziałem dawnego zespołu Kukiza, Piersi (z którym spierał się w sądach), kiedy to jeden z jego muzyków powiedział byłemu frontmanowi: „Trzeba było pozostać starym punkowcem”. Przypomnijmy, że komentarz pojawił się kilka dni po występie na koncercie „Wakacyjne hity”.
Aby uczestniczyć w takich komercyjnych imprezach i jednocześnie zarzucać komuś brak punkowej wiarygodności, trzeba być naprawdę cynikiem ignorantem. Ale lewicowe media przekażą to bez problemu.
Nie powinna nas dziwić chęć, z jaką muzycy rockowi, przedstawiciele kultury, która rzekomo powstała jako opór wobec establishmentu, tak chętnie i gorliwie temu samemu establishmentowi służą (bo, żyjemy w kraju w którym lewica nim kieruje).
Proces przekształcania kultury popularnej w twierdzę konformizmu na Zachodzie już dawno się skończył. Polscy muzycy rockowi po prostu podążają za trendami.
Podam parę przykładów.
Kilka miesięcy temu, popularny angielski zespół folk/rockowy Mumford & Sons wyrzucił jednego ze swoich członków. Dlaczego? Bo Winston Marshall, który gra na banjo, pozwolił sobie napisać w mediach społecznościowych, że polubił książkę konserwatywnego autora (chodziło o Andy’ego Ngo). Marshall opisał go jako „odważnego człowieka” i tak skończyła się jego kariera w Mumford & Sons.
CZYTAJ TAKŻE Tradycyjne małżeństwo mężczyzny i kobiety to punk rock
Albo, to co się dzieje z Johnny Rottenem. Piosenkarz słynnego zespołu punkowego Sex Pistols poparł Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, a potem skrytykował „woke”, filozofię społeczną, która promuje wrażliwość na niesprawiedliwość w społeczeństwie i związaną z nią „cancel culture”. Z tego powodu był oczywiście atakowany i krytykowany.
CZYTAJ TAKŻE Legenda punka Johnny Rotten krytykuje filozofię „woke”. „To okropnie rozpieszczone dzieci”
Inny przykład. Stephen Patrick Morrissey, były wokalista legendarnego angielskiego zespołu The Smiths, ma poważne problemy z karierą solową. Mimo, że robi chyba najlepszą muzykę od czasu rozwiązania swojego kultowego zespołu z Manchesteru. Powód?
Już przez kilka lat jest atakowany przez media, ponieważ „ośmielił się” poprzeć polityków, którzy krytykowali politykę masowej imigracji. Kiedy jednak dziennikarze pytali współpracujących z nim muzyków co sądzą o jego poglądach, ci poddawali go krytyce. Brzmi znajomo?
To wszystko dobrze ilustruje ideologiczną jednolitość współczesnej zachodniej kultury popularnej, w której dominuje polityczna poprawność oraz totalitaryzm ideowy. Taki sam totalitaryzm ideowy panuje i w polskiej kulturze popularnej, czego jesteśmy teraz świadkami.
Nie ma już miejsca na refleksję, na różnorodność czy na swobodne myślenie własną głową. Dominuje konformizm, totalitaryzm i terror poprawności politycznej, jak ją opisuje piosenkarz Nick Cave, „najsmutniejszej religii naszych czasu”.
CZYTAJ TAKŻE Słynny piosenkarz Nick Cave o poprawności politycznej: To zła religia poza kontrolą
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/562826-ataki-na-kukiza-pokazuja-rock-to-dzis-czysty-konformizm