Reżyser Smarzowski chce występować pod imieniem Wojtek. Facet pod sześćdziesiątkę, który publicznie zdrobnia swoje imię, demonstruje, że nie należy traktować go poważnie.
Wprawdzie cały tłum podstarzałych pajaców usiłuje w ten sposób beznadziejnie gonić infantylizm naszego czasu, ale kim innym powinien być reżyser, który podobno chce nam coś ważnego powiedzieć. Może więc zgodnie z jego sugestią nie warto traktować go serio?
„Kler” ma już ponad dwa lata, ale wiedząc dokładnie, po co został wykonany, nie chciałem płacić za bilet. Obejrzałem go na platformie filmowej, do której mam wykupiony dostęp.
Smarzowski to bardzo dobry reżyser, a „Kler” nie jest filmem złym. Czy każdy, nawet najlepiej zrobiony, ale jednocześnie radykalnie skłamany film można nazwać dobrym? Czy powinniśmy…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/544733-smarzowski-czyli-konformizm-margines-marginesu-w-kosciele