Projekt serialu „Osiecka” w TVP od początku budził we mnie rezerwę. Stanowi kolejny akt swoistego solipsyzmu kultury masowej, która żywi się sobą samą i o sobie opowiada.
Zjawisko to odsłania karnawalizację współczesnej egzystencji, próbę sprowadzenia jej do permanentnej zabawy, a jej sensu do rozpaczliwego poszukiwania „funu”. Dodatkowe wątpliwości budzi okoliczność, że serial taki siłą rzeczy opowiadać musi o PRL, świecie nieprzedstawionym w III RP, a pokazywanie go poprzez życie swoistych celebrytów tamtej epoki utrwala jego zniekształcony obraz.
I rzeczywiście. Pierwsze odcinki serialu, choć sprawnie zrobione, dzieją się nigdzie. Stalinizm był straszny, gdyż można było wylecieć z ZMP. Dalej nie jest lepiej. Szczytem jest obrazek ze spotkania Osieckiej z Giedroyciem, który nakłania ją do małżeństwa, twierdząc, że jako obywatelka francuska, będzie mogła do Polski i z niej wozić, co chce. Tego typu bzdury mówią wyłącznie o naszych czasach.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/541088-nieznosny-ciezar-balu