Wchodzące na DVD „7 Psychopatów” i „Zabić jak to łatwo powiedzieć” były reklamowane prymitywnym hasłem „film tarantinowski”. Żaden film robiony przez kogokolwiek poza Quentinem nie jest tarantinowski. Oba filmy jednak w oryginalny sposób opowiadają o przemocy, złych ludziach i nihilizmie współczesnego świata. Dlaczego tylko jeden z nich wychodzi obronną ręką?
Malcolm McDonagh już w poprzednich filmach dowiódł, że jest jednym na najciekawszych europejskich reżyserów. Swoim pierwszym amerykańskim filmem pokazał zaś, że można go nazwać idealnym twórcą popkulturowym, który znanych schematów lepi zupełnie nowatorski produkcji. „7 Psychopatów” to połączenie stylu Guya Ritche, Spike’a Jonze oraz humoru Setha McFarlana. McDonagh umiejętnie balansuje na bandzie, powodując na dodatek, że widz nawet przez chwilę nie ma wrażenia, iż z niej może spaść. Prawdziwym skandalem jest to, że film nie dostał przynajmniej dwóch nominacji do Oscara. Na statuetkę za najlepszą rolę drugoplanową zasłużył bezapelacyjnie Christopher Walken. Nagroda należała się też McDonaghowi za przezabawny w swojej makabrze scenariusz.
Z drugiej strony mamy „Zabić, jak to łatwo powiedzieć” Andrew Dominika który był reklamowany jako „Pulp Fiction” XX wieku. Oparty na powieści Balzaka Bostonu” George'a V. Higginsa również opowiada o pozbawionym wartości świecie gangsterów i epatuje mocno przemocą. Na dodatek film ma antykapitalistyczne przesłanie rodem z protestów alterglobalistów, którzy w bucikach Nike’a plują na wolny rynek. Jak wyszedł eksperyment zaangażowanego kina w połączeniu z klimatem? Film Dominika nie ma w sobie ani lekkości dialogów Tarantino, ani chuligańskiego błysku McDonagha. Antykapitalistyczna furia reżysera jest pretensjonalna, banalna i napuszona. Wszystko zaś jest podlane krwawym sosem. To nie jest nawet kieszonkowy Cormac McCarthy. Dlaczego zestawiam komedię sensacyjną z opowieścią o zblazowanych „złą Ameryką” gangsterach? Twórcy obu filmów pretendują do miana nowych mistrzów postmodernistycznego kina. Oba filmy wyznaczają też nowe kierunki w opowieściach o przemocy i nihilizmie współczesnego świata.
I głównie w tej warstwie McDonagh góruje nad Dominikiem, który bezsensownie krwawymi scenami przykrył przesłanie scenariusza. „7 psychopatów” również spływa krwią. Jednak przemoc u McDonagha jest wzięta w pewien cudzysłów i nawias. Podczas, gdy Dominik w swoim filmie idzie w szkolną publicystykę, McDonagh bawi się konwencjami i ośmiesza swoich z pozoru poważnych bohaterów. Oglądając oba filmy, które wychodzą u nas na DVD można zadać sobie pytanie czy o pustej przemocy w zgniłym moralnie świecie można opowiadać jedynie z przymrużeniem oka? Jeżeli nie jest się McCarthym, braćmi Coen czy Scorsese to odpowiedź jest jasna.
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/53944-jak-opowiadac-o-przemocy-nie-bedac-scorsese
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.