Historie kilku polskich reżyserów, na czele z Juliuszem Machulskim i Władysławem Pasikowskim pokazują, że spadek artystycznej formy zazwyczaj kończy się chęcią wywołania taniego skandalu.
Casus „Pokłosia” pokazał, że brak walorów stricte filmowych, wcale nie musi oznaczać wymownego milczenia. Ostatni obraz Pasikowskiego mógł liczyć na gigantyczny rozgłos, stając się głównym tematem społecznej debaty. Nie przełożyło się to jednak na sukces komercyjny filmu. Wygląda na to, że twórca „Krolla” czy „Psów” będzie musiał jeszcze poczekać na swój wielki come back. Przez ostatnie lata nie stworzył żadnego autorskiego filmu fabularnego, który nawiązywałby do klasy swoich pierwszych obrazów. Wyreżyserowanie znakomitego serialu kryminalnego „Glina” czy napisanie scenariusza do nominowanego do Oscara „Katynia” pokazały, że Pasikowski jednak nie zapomniał, jak się robi dobre kino i nie musi żerować na robieniu politycznej agitki o „polskim antysemityzmie”. Być może filmowa biografia płk. Ryszarda Kuklińskiego „Jack Strong”, którą zobaczymy na ekranach kin już w przyszłym roku, będzie wielkim powrotem prekursora „amerykańskiego kina” w Polsce.
Podobna skaza dotknęła twórców kina niezależnego. Wystarczy wspomnieć choćby Przemysława Wojcieszka, który zasłynął tak znakomitymi filmami, jak „Głośniej od bomb”, „Doskonałe popołudnie” czy „W dół kolorowym wzgórzem”. Z czasem można było jednak zaobserwować artystyczne wypalenie – chciałoby się powiedzieć – młodego reżysera (lata płyną...). Temat młodych ludzi z prowincji, pozbawionych perspektyw – po prostu – wyczerpał się w jego twórczości. Niestety filmowiec nie miał do zaoferowania nic więcej. Po słabszym „Made in Poland” (Wojcieszek w teatralnej odsłonie był znacznie lepszy), reżyser sięgnął po – pokrewny do „Pokłosia” - temat. Jest nim oczywiście rzekomy współudział Polaków w Holocauście. „Sekret” opowiada historię homoseksualisty, który odkrywa, że jego dziadek, którego postrzegał jako przykład wzór wszelakich, zabijał swoich żydowskich sąsiadów. I tak, rozgłos znów zastąpił artystyczne niedociągnięcia.
Podobną metodę obrał Juliusz Machulski. Filmowiec w ostatnim czasie święcący triumfy jako producent (na korzyść jego samego, jak i publiczności), znowu postanowił przypomnieć się w roli reżysera. Niebawem na ekrany kin wchodzi jego „Ambassada” opowiadająca w humorystyczny sposób o nazistach. Wygląda na to, że dostaniemy kolejną dawkę produkcyjnej rozrywki spod znaku „Superprodukcji”, „Ile waży koń trojański?” czy „Kołysanki”, które w żaden sposób nie nawiązują do takich filmów jak „Seksmisja” czy „Va Bank”. Jednak Machulski już uzyskał spory rozgłos, głównie za sprawą powierzenia głównej roli liderowi grupy Behemoth – Adamowi Darskiemu. Nergal ma wcielić się w rolę Joachima von Ribentropa. Samemu reżyserowi nie podoba się nazywanie kontrowersyjnego muzyka „skandalistą”.
„Jaki tam skandalista? Dla mnie żaden skandalista i nie żaden Nergal, tylko Adaś Darski. Moim skromnym zdaniem, przeuroczy i inteligentny człowiek. Moja żona zobaczyła w nim podobieństwo do Ribbentropa, padł pomysł, żeby zagrał, a on z radością się zgodził. Zresztą uważam, że poradził sobie naprawdę świetnie” - komplementował lidera Behemotha Machulski.
Wygląda na to, że Machulski upodobał sobie nie tylko wywoływanie kontrowersji, ale również przedstawianie tragicznych momentów naszej historii w humorystyczny sposób (bo kto by przejmował się ofiarami i ich rodzinami...). Szerokim echem odbiła się jego głupkowata wypowiedź o możliwości zrobienia komedii o katastrofie smoleńskiej.
„Można by zrobić film a'la Borat czy Monty Python o tym, jak bardzo nabzdyczony i dumny prezydent średnio ważnego kraju środkowoeuropejskiego uparł się, by lądować we mgle na kartoflisku” - powiedział w rozmowie z „Newsweekiem” filmowiec.
Pewnie poziom zaprezentowanego humoru będzie podobny do ostatnich żenujących produkcyjniaków sygnowanych nazwiskiem Machulskiego, ale o temacie już teraz zrobiło się bardzo głośno.
W końcu wywołanie skandalu jest łatwiejsze, niż zrobienie kolejnego świetnego filmu...
Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/53628-mistrzowie-siegneli-bruku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.