„Koń jaki jest każdy widzi” – tą genialną w swej prostocie i niezamierzenie zabawną definicją zakasował ks. Benedykt Chmielowski w swych ‘Nowych Atenach’ wszystkich oświeceniowych encyklopedystów, którzy w XVIII wieku trudzili się, by zebrać w całość ówczesną wiedzę o świecie. Zarzucano mu później nieuctwo i zacofanie, ale jego ‘Nowe Ateny’ nie były naukową encyklopedią, lecz raczej zbiorem wiedzy potocznej, mieszaniną wiadomości prawdziwych i domniemanych, sprawdzonych i nieraz zupełnie fantastycznych, zbiorem prawd i mitów, wyobrażeń i fikcji, należących do staropolskiego świata, dla dzisiejszego czytelnika nieraz tak absurdalnych, że wydają się całkiem zmyślone. Trzeba je dziś czytać z przymrużeniem oka, raczej jako dzieło literackie, zbiór opowieści, fantazji i anegdot niż jako typową encyklopedię, a jeśli jako kompendium wiedzy, to o ówczesnej umysłowości przeciętnej szlachty polskiej.
Już rozwinięty tytuł dzieła ks. Chmielowskiego opisywał charakterystyczną poetykę literatury staropolskiej: „NOWE ATENY ALBO AKADEMIA WSZELKIEJ SCIENCYI PEŁNA, NARÓŻNE TYTU-ły iak na ‘Classes’ podzielona, Mądrym dla memoriału, Idiotom dla nauki, Politykom dla Praktyki, Melancholikom dla rozrywki erygowana” Dalej następował rodzaj spisu treści przedstawiający zawartość dzieła: „O Bogu, Bożków mnóstwie, Słów pięknych wyborze, Kwestyi cudnych wiele, o Sybillów zbiorze, o Zwierzu, Rybach, Ptakach, o Matematyce, o Cudach Świata, Ludzi, Rządach, Polityce, o Językach y Drzewach, o Żywiołach, Wierze, Hieroglifikach, Gadkach, Narodów manierze, co Kray który ma w sobie dziwnych Ciekawości, cały Świat opisany z gruntu w słów krótkości”. W końcu jest i mowa o autorze: „Co wszystko stało się wielką pracą Autora (…) to iest: przez Xsiędza Benedykta Chmielowskiego, Dziekana Rohatyńskigo, Firlejowskiego, Podkamienieckiego Pasterza”. Musiała to być benedyktyńska praca, cztery tomy „Nowych Aten”, liczące ponad 4 tysiące stron wydawał ks. Chmielowski przez ponad dziesięć lat od 1745 roku.
Jak przystało na duchownego, rozpoczął swe dzieło od teologii. „Tytuł pierwszy tey księgi TEOLOG w Boskich Rzeczach Idiota, Thales w Niebo wlepiony, wdoł Obalony Albo Głębokość Mierzona Nie Zmierzona, Oko w słońcu Utopione Oślepione, Scyncya Krótka y Prosta o Bogu, o nim dyszkurująca, nie poymuiąca” Tytuł dość zagadkowy, zwłaszcza z powodu słowa ‘idiota’, które oznaczało człowieka pozbawionego wiedzy, co zresztą dalej się wyjaśnia:
„Naypierwsza, Nayświętsza Corde & Ore tractanda (domagająca się serca i ust wymownych) przychodzi mi Materya o BOGU, STWÓRCY Visibilium & Invisibilium (tego, co Widzialne i Niewidzialne), który jest ENS ENTIUM (Byt bytów). Tego nie rozumem poymować, nie dyskursem okryślać mnie należy, ale ‘in abyssum mei nihili’ (w otchłań nicości mojej) rzucić się, serce miłości spalić, Jemu ‘in holocaustum’ (na całopalenie): o Nim nigdy inaczej nie trzymać, tylko iak ‘sentit Sancta Romana Catholica & Aposttolica Ecclesia’ (orzeka Święty Rzymski Katolicki i Apostolski Kościół)”.
Autor zapowiada więc, ze nie będzie wgłębiał się w sprawy boskie, nie powstrzymuje się jednak od pewnych pytań, a to: czy świat został stworzony na wiosnę, czy jesienią; „o Rayu ziemskim, czy iest i gdzie iest?”; o tym, „czy wstały iuż które ciała Świętych” i czy król Salomon i filozof Platon zostali zbawieni? Najwięcej i encyklopedycznie jest o relikwiach Męki Pańskiej i o relikwiach Świętych Pańskich. Z drugiej strony o wierze niewłaściwej: „Zła Wiara y Ofiara albo Bożków Mnóstwo, Świata Ubóstwo, scyencya o Bożkach Pogańskich. Sławnieyszych i znacznieyszych”, a w tym o bałwanach, czyli pogańskich bożkach, diabłach i czartach, o czarnoksiężnikach i czarownicach, ich czarach i magii, o upiorach i opętanych, a także o remediach i egzorcyzmach przeciw czarom.
‘Małego Świata Wielkie cuda. To iest o ludziach mirabilia’
Czyli rewelacje o ludziach dawnych i wielkich. Dawniej żyli Giganci i Longaevi (długowieczni). „Według Arabów – podaje ks. Chmielowski – konkurentem biblijnego Noego był Og Olbrzym, jego „hostis in caput (wróg śmiertelny), y że będąc wyższy nad góry, a że Noe statury ordynaryiney, krył się w jaskiniach gór przed Og Olbrzymem, nie mogącym go tam dostać, consequenter żadnej Noemu uczynić krzywdy. Raz na czystym polu napadłszy Noego y tam dostać go nie mogąc, włosów swoich garść rzucił za nim, które się w las zamieniły y były na materyę Korabiu Noego. Tego Korabiu (iak ciż Arabowie baią) szukał Og Olbrzym podczas generalnego Potopu, mając wodę po kolana tylko, choć nad wszystkie góry ta wylała była łokci piętnaście. Głód mu, gdy dokuczył, Wieloryby Morskie, na słońcu uwędzone lub przypieczone, były mu nie zupełnym iego iedzeniem, ale iednym kąskiem”. Nie we wszystko jednak ks. Chmielowski wierzył, skoro zakończył swą opowiastkę słowami: „Tak ‘Arabes mentiuntur’ (Arabowie zmyślają), a Ty Czytelniku ‘metire’ (zmierz), iaka wielkość tego Olbrzyma była”.
Wśród długowiecznych poza Matuzalemem i innymi postaciami biblijnymi, wymienia ks. Chmielowski sporo podobnych postaci. „Za Luciusza II Papieża był we Francji nie iaki Joannes a temporibus (Jan od prawieka), tak nazwany, iż żył lat 300 y był, powiadaią, Armiger, alias Miecznikiem Karola Wielkiego Cesarza”. W Indiach zaś „ieden z tamecznych obywatelów żył lat 350. (…) Zęby mu rosły dwa razy, broda osiwiawszy zczerniała, iako świadczy Piotr Maffeusz y Jonstonus”. Natomiast według Eliana i Pliniusza po 150 lat żyją ludzie na wyspie Timolus. Byli też ludzie nadzwyczaj płodni i wielodzietni. Adam miał 33 synów, a w nowszych czasach „Lamisiusza Longobardów Króla Matka, dziewięcioro iednym powiła razem sukcesorów. Małgorzata Florenciusza, Hrabii Hollandyi, razem wydała na świat 365, toiest ile dni w roku dzieci. Machialda, Hrabina z Hennebergu, za Fryderyka II Cesarza, razem powiła 1500 dziatek.
„O innych y osobliwych ludziach w świecie: To iest o Anacephalach, alias Bez Głowy, o Cynocephalach, alias psią głowę maiących; y o innych dziwney formy ludziach”
Mimo że ks. Chmielowski nie we wszystko chyba wierzył, chętnie przytaczał za starszymi (i młodszymi) autorami co ciekawsze historie i wiadomości. „Naród Blemij nazwany, który Isidorus nazywa Lemnios, a ci wszystkę naszyńców ludzi maiąc figurę y symmetryę, głowy cale nie mayą, tylko twarz pośrodku piersi, (…) oczy tym ludziom przypisując na ramionach. Pliniusz zaś nie tylko ten sentyment de Acephalis, alias bezgłowych ludzi potwierdza, ale też ich niedaleko Troglodytów lokuje w Etiopij, albo w Murzyńskim Państwie”. Byli też ludzie o jednym oku, czyli cyklopi, ludzie o płaskich głowach i ludzie o psich głowach. Jakoż nasz „Xsiążę Mikołay Radziwiłł w swej Peregrynacyi w Liście 3 świadczy, że miał ze sobą trzech Cynocephalos, toiest z psiemi głowami ludzi i prowadził do Europy. W Moskiewskim zaś Państwie, (…) koło rzeki Tachnin ludzie znaiduią się obrośli o psiey głowie; ryba także w wspomnianey Rzece łowi się, głowę, gębę, nos, oczy, ręce ludzkie maiąca, iako tameczni Kraiopiscy Światu oznaymuią, w teyże Krainie na zimę ludzie zamierają, si credendum”.
„Nowy Zwierzyniec Wybornych tylko y Osobliwych Zwierząt Pełny, alias Scientya o Zwierzętach Pryncypalnych”
Przysłowiowy koń został tak oględnie potraktowany, gdyż wystąpił w całej menażerii zwierząt niepospolitych, egzotycznych lub zgoła fantastycznych, a mających przynajmniej niezwykłe cechy. Jaki jest słoń, lew, niedźwiedź, jeleń, lis, małpa, każdy widzi, natomiast zwykły pies okazuje się u ks. Chmielowskiego zwierzęciem bardziej wdzięcznym niż koń, przynajmniej dla opisu: „Xiążę ieden Francuski tak miał wyćwiczonego psa, że stół nakrywał dla gościa, klucz wziąwszy od Pana, otwierał do skrzyni dla obrusa, który na stole rozpostarłszy, talerze, łyżki, noże, serwety porządkiem kładł należytym. (…) W Piotrkowie u nas pies był tak dowcipny, iż na rozkaz Pański szedł z nożem do kuchni, tam go wyszorował łapami, opłukał w wodzie, przynosił Panu, iako świadczy P. Rzączyński soc. Jesu in ‘Historia naturali curiosa’.”
To ledwie połowa dzieła ks. Benedykta Chmielowskiego, dalszą zajmuje opisanie świata całego, krajów, narodów i ich obyczajów, geografia realna, mniemana, fantazyjna. Osobną część stanowi Tytuł dziesiąty ‘O Polskim Królestwie’, gdzie autor opisał historię kraju, ustrój, język, miasta, regiony, na początku zaznaczając: „Niechcę bydź w Oyczyznie moyei Kretem Ciemnym, będąc w cudzych Kraiach Ostrowidzem, ani jednak będę Długoszem… W SARMACYI iako Perła kosztowna wydaie się POLSKIE KRÓLESTWO, z Słowieńskich Narodów naysławnieysze, o którym tu essencyonalne tylko rzeczy ‘enarro’ (opowiem), żebym nie był Polskę Oyczyznę swoię opuściwszy cenzurowany, że jestem ‘foris Lynx, Domi Talpa’ (za granicą ryś, w domu Kret)”.
Dzieło ks. Benedykta Chmielowskiego trudno traktować inaczej niż zabytek mowy, języka i mentalności potocznej u schyłku I Rzeczpospolitej, jako świadectwo pewnej oryginalności, charakteru i swoistego uroku świata staropolskiego, dziś trudno zrozumiałego, ale przecież nie całkiem niedostępnego. Dlatego trzeba wyrazić uznanie wydawnictwu Grafika, które odważyło się wydać w formie reprintu całe czterotomowe dzieło ks. Chmielowskiego. Wprawdzie pół wieku temu wydano skrót ‘Nowych Aten’ w jednym tomie, w wyborze i opracowaniu Jana Józefa Lipskiego (tak, tego opozycjonisty), ale jest to rzecz dziś całkiem niedostępna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/533040-exlibris-staropolski