Te liczby mogą zrobić wrażenie na znawcach branży budowlanej, ale nam trzeba czegoś więcej. Bo owszem suche dane wiele mówią: 100 tysięcy metrów sześciennych betonu, 44 tysiące metrów kwadratowych powierzchni, 4 kondygnacje naziemne i dwie podziemne (parking pod budynkiem na 332 miejsc), świadczą o tym, że budowa Muzeum Historii Polskiej, będąca już zresztą za półmetkiem, to inwestycja, która ma służyć przynajmniej kilku pokoleniom Polaków.
Początki z przeszkodami
Muzeum Historii Polskiej zostało powołane w 2006 roku, ale ośmiolecie Platformy Obywatelskiej nie posunęło najważniejszego procesu - pozyskania miejsca - ani na jotę. Zatem pięciolecie Zjednoczonej Prawicy pozwoliło przygotować projekt, zaadoptować miejsce (warszawska Cytadela) i postawić budynek - na dole trwają już prace wykończeniowe, nad górą pracuje jeszcze największy dźwig w Polsce z wysięgnikiem na ponad 100 metrów. Prace mają być zakończone we wrześniu 2022 roku a na budowie słyszymy zapewnienia, że pandemia, która zmusiła ukraińskich robotników do wyjazdu z Polski, nie zakłóci dotrzymania terminu. Przekonamy się za dwa lata.
Muzeum będzie więc największe w Polsce, a także bardziej nowoczesne. Niektóre obiekty już stoją w gmachu, choć zamknięte w specjalnych, ochraniających je przed temperaturą i wilgocią, konstrukcjach. Dąb sprzed tysiąca lat, XIX-wieczna lokomobila (maszyna parowa) czy pęknięty pomnik Feliksa Dzierżyńskiego, którego moment zniszczenia będzie uwieczniony poprzez specjalną instalację, to kilka przykładów już gotowych eksponatów. Obawy co do treści i głównej opowieści prezentowanej na wystawie stałej niech rozproszą przykładowe nazwiska osób zasiadających w Radzie placówki: profesor Andrzej Nowak, profesor Zdzisław Krasnodębski, Bronisław Wildstein.
Wolność i tożsamość
Bo właśnie nie liczby i monumentalność projektu ma tu odgrywać najważniejszą rolę. Na ponad siedmiu tysiącach metrów kwadratowych będzie rozmieszczona wystawa stała, prowadząca gości przez ponad 1000 lat polskiej historii - właściwa opowieść zaczyna się w wieku X i sięga do współczesności. Motywami przewodnimi historii ma być kwestia wolności i tożsamości mieszkańców Rzeczpospolitej.
Ponad 3600 muzealiów zaprezentowanych w kolejnych salach prowadzących chronologicznie przez nasze dzieje ma stworzyć trasę tak bogatą, że kilkukrotne zwiedzanie wystawy stałej pozwoli nadać odkrywać nowe elementy opowieści.
Węzły gordyjskie
Chciałoby się do czegoś przyczepić, ale na tym etapie jest to utrudnione. Twórcy wystawy stałej nam mają zagwarantować emocjonującą i bogatą poznawczo drogę, ale sami idą przez pole minowe. Dokonać syntezy dziejów Polski, by nie spocząć na banalnych uproszczeniach, by nie zafundować cukierkowej historii o błyszczących szablach husarskich i bohaterskich romantykach doby rozbiorów, a jednocześnie pokazać tak złożoną specyfikę tej części Europy, którą Oskar Halecki nazwał Środkowowschodnią, to zadanie, w którym ukryta jest niejedna pułapka. Autorzy chcą pokazać fenomen ustrojowy Rzeczpospolitej szlacheckiej, mają podobno podkreślić nowatorstwo wolnej elekcji - ale czy wskażą jej słabość w postaci formuły viritim (liczyła się liczebność szlachty, a nie równomierne przedstawicielstwa z województw i ziem)? Czy pójdą drogą sceptyków Oświecenia czy szkoły krakowskiej, pozostawiając politowanie dla kultury sarmackiej? Nie uniknie się też pytania, nad którym na pewno już teraz dyszą nieuczciwi badacze II wojny światowej w Polsce - jak będzie przedstawiony Holokaust i niemiecka okupacja? Muzeum będzie musiało spełnić wielką rolę kulturalną i edukacyjną, ale będzie musiało się obronić przed atakami rozmaitych środowisk intelektualnych z Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Izraela, Rosji - bo Rzeczpospolita, sama Polska także, miała często perspektywę nie tyle inną, ale wręcz sprzeczną z oficjalną polityką historyczną tych krajów. Placówka ma być atrakcyjna (rocznie polskie muzea odwiedza 40 milionów ludzi), ale merytorycznie musi uniknąć negatywnego etykietowania świata muzealniczego.
Wreszcie największe sukcesy naszej historii musi robić adekwatne wrażenie - chrzest Mieszka I i jego arcyzręczna polityka nie mogą być jedynie skwitowane, że oto początek państwa, a goście po zwiedzeniu ekspozycji związanej z Grunwaldem, Wiedniem, Bitwą Warszawską powinni wyjść z szeroko otwartymi ustami. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postarało się o wykup oryginalnego modelu Enigmy, na którym pracowali polscy matematycy - czy twórcy wystawy zdołają obcokrajowcom wytłumaczyć, że zachodnie filmy na ten temat pomijały kluczowy wkład naszych naukowców?
Wysokie oczekiwania
Nieprzypadkowo każda z powyższych kart historii ma swoje własne muzeum - jak więc to wszystko pomieścić w jednym, ogromnym zresztą, gmachu?
Miejmy nadzieję, że za 21 miesięcy będziemy mogli rozbiec się po salach z ulubionymi momentami polskiej historii i spierać się o ich znaczenie. Jest nadzieja na muzealniczy przełom, jakiego nie było od czasu przecięcia wstęgi Muzeum Powstania Warszawskiego przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Muzeum Historii Polski to największy projekt Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ostatnich dekad. Wicepremier Piotr Gliński i Dyrektor MHP Robert Kostro zdają teraz epokowy egzamin, a oczekiwania są bardzo wysokie. Czekamy więc na otwarcie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/530357-gigantyczne-muzeum-z-cala-historia-polski-nasza-relacja