Zaczynam podejrzewać, że jest to dobrze wyreżyserowany skandal. Dziwnym trafem niedługo po tym jak autorka „Harry’ego Pottera” została oskarżona o transofobię, brytyjska pisarka wydaje kryminał, gdzie mordercą jest transwestyta.
J.K Rowling pod pseudonimem Robert Galbrait od kilku lat pisze o detektywie Cormoranie Strike’u. Powieść „Troubled Blood” jest już piątą częścią serii. Bardzo szybko książka została zaatakowana z pozycji ideologicznych. W brytyjskim The Telegraph pojawiła się recenzja Jake’a Kerridge’a, zarzucająca Rowling a.k.a Galbrait transofobię. Głównym mordercą w jej powieści jest bowiem Dennis Creed, którego fetyszem jest przebieranie się za kobiety. Krytyk nazywa go w recenzji „seryjnym mordercą transwestytą”.
Działacze na rzecz praw osób transpłciowych podnieśli larum, że Rowling nie powinna tworzyć takiej postaci w czasie, gdy na świecie wzrasta odsetek samobójstw wśród osób transpłciowych. Ponownie przypomniano myślzbrodnię Rowling, która miała czelność wyśmiać na Twitterze określenie o „miesiączkujących osobach”, zaznaczając, że miesiączkują tylko kobiety. W Nowym Wspaniałym Świecie pogląd, że tylko kobiety miesiączkują jest przejawem co najmniej faszyzmu.
Rowling nie jest moją bohaterką. Podejrzewam, że nie jest żadną fighterką o wolność słowa i postanowiła cynicznie wywołać skandal promujący darmowo jej nową powieść. Sama stała przez lata zresztą na czele lewicowego pochodu politpopraności i pada dziś po prostu pod gilotyną. Jak nas uczy historia jest to zgodne z logiką każdej rewolucji. Niemniej jednak powinniśmy zatrzymać się przy potępieniu jej nowej książki. Jest to bowiem sytuacja o wiele poważniejsza niż ostatnie parytetowe zamieszanie przy Oscarach, które kompletnie nic nie zmienią w Hollywood poza tym, że decydenci z Fabryki Snów pierwszy raz głośno przyznali, że ważniejsze od jakości artystycznej jest poprawność ideologiczna. Tym razem doświadczamy postulatu, by zlikwidować sporą część tradycji kina grozy.
Rowling nie jest oryginalna w swoim pomyśle na przebranie mordercy w kobiece fatałaszki. Alfred Hitchcock w swoim arcydziele „Psychoza” (1960) wykreował (na podstawie noweli Roberta Brocha) ikoniczną postać Normana Batesa- mordercy przebierającego się za własną, nieżywą matkę. Genialny naśladowca Hitcha, czyli Brian de Palma bawił się tym samym motywem w „Dressed to kill” (1980). Jonathan Demme w opartym na powieści Thomasa Harrisa oscarowym „Milczeniu owiec” (1991) również pokazał mordercę transwestytę ( ten film był już oskarżany w czasie premiery o transofobię) o perwersyjnie brzmiącym imieniu Buffallo Bill. Nie zliczę hororrów klasy B i C, gdzie postać czy transseksualisty czy transwestyty była eksploatowana.
Czy w ramach „Cancel culture” mamy odciąć się od dziedzictwa tego kina? Czy w takim razie potępione będzie też pokazywanie w jakimkolwiek negatywnym świetle przedstawicieli jakichkolwiek mniejszości etnicznych i seksualnych? Czy w takim razie okaże się niebawem, że jedynym mordercą może być biały, heteroseksualny mężczyzna? Już teraz w serialu „Kraina Lovecrafta” potworniejsi od lovecraftowskich stworów są biali rasiści z Południa USA. Logiką rewolucji jest pokonywanie przez nią kolejnych etapów. Rewolucja nigdy się nie zatrzymuje. Jest wiecznie głodna i toczy się jak kamień z piosenki Boba Dylana. Dobrze, że chociaż mamy nową wersję „Candymana”, gdzie reaktywowano mit straszydła-mordercy o czarnym kolorze skóry. No, ale film (skądinąd bardzo dobry) wyreżyserowała afroamerykańska reżyserka. Obawiam się, że biały reżyser by się tego nie podjął. Może wielbiciel De Palmy i Hitchcocka Quentin Tarantino wie co robi, kończąc reżyserską karierę?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/517813-jk-rowling-transofobka-co-z-filmami-de-palmy-i-hitchcocka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.