Robi to nie pierwszy raz. Jeden z Monty Pythonów od dawna opowiada się przeciwko dyktaturze poprawności politycznej, która w ostatnich miesiącach zamieniła się w swoją własną parodię (wycofanie wizerunku czarnoskórych z pudełek Uncle Bens, koniec używania określenia „wybielanie skóry” w popularnej serii kosmetyków etc). Jest to jednak parodia bardzo mroczna. Walec politpoprawności dotknął też bezpośrednio Johna Cleese’a. Jeden z odcinków jego „Hotelu zacisze” (1975-1979) został zdjęty z telewizji przez niepoprawne rasowo treści.
„Wszystko co jest humorystyczne, jest też krytyczne. Ktoś kto jest perfekcyjnie miły, inteligentny i ułożony, jest nieśmieszny”- powiedział w wywiadzie dla Reutersa członek legendarnego Monty Pythona. Nominowany do Oscara za „Rybkę zwaną Wandą” komik dodał, że poprawność polityczna powoduje, iż komicy muszą obniżać poprzeczkę do poziomu, którego wymagają najbardziej emocjonalni niestabilni, krusi i wrażliwi ludzie.
Cleese trafił w sedno. Na tym opiera się właśnie przewrotne zło poprawności politycznej. Ma ona chronić uczucia tych, którzy nie radzą sobie z satyrą i dowcipami z nich samych. Knebel może więc dotyczyć absolutnie każdego, kto czuje się urażony. Na dodatek inkwizytorzy od politpoprawności arbitralnie decydują, kto do grupy urażonych należy. Do niedawna jeszcze maskowano te zamiary. Dziś nie ukrywają oni już, że celem jest wyeliminowanie z przestrzeni publicznej każdego, kto zostanie przez nich uznany za reakcjonistę. Dziś zupełnie otwarcie chcą skasować kulturę (Cancel Culture), przeciwko czemu protestują już tak różni i dalecy od siebie o lata świetlne ludzie jak John Cleese i prezydent Donald Trump.
Pisałem niedawno o liście otwartym przeciwko „Cancel Culture”, jaki napisali w „Harper’s Magazine” liberałowie. „Swobodna wymiana informacji i idei, siła napędowa liberalnego społeczeństwa, z każdym dniem jest coraz bardziej ograniczana” – czytamy w liście podpisanym przez 150 sygnatariuszy. Wśród nazwisk wielu liberałów takich jak: Margaret Atwood, Jeffrey Eugenides, Salman Rushdie, Noam Chomsky, Gloria Steinem, Francis Fukuyama czy Garri Kasparow. Autorzy dodają, że: „swobodna wymiana informacji i idei, siła napędowa liberalnego społeczeństwa, z każdym dniem jest coraz bardziej ograniczana”. Warto odnotować, że jedną z głównych sygnatariuszek listu jest autorka „Harry’go Pottera” J.K Rowling, która została oskarżona o transofobię. Rowling przez lata sama wspierała politpoprawną rewolucje. Jej przykład pokazuje, że i ta rewolucja (jak każda) pożera własne dzieci.
Czy obserwujemy przebudzenie się liberalnych elit, które dojrzały, że same wyhodowały totalitarnego potwora? Poprawność polityczna jest polityczną bronią, polegającą na wyrzucaniem ludzi z pracy, publicznym zawstydzaniu każdego, kto łamie z góry narzucone zasady. Do tego dochodzi powszechna stygmatyzacja i domaganie się od mas totalnego posłuszeństwa. To jest definicja totalitaryzmu. On już z nami jest. W ostatnich kilkunastu tygodniach widać to mocno jak nigdy wcześniej.
W końcu dziś Monty Python byłby odrzucony nie tylko za swoje skecze, ale za skład. Biali, prawie sami heteroseksualni mężczyźni nie spełniają co najmniej kilku norm Nowego (Nie)wspaniałego Świata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/510581-john-cleese-w-punkt-o-totalitaryzmie-politpoprawnosci