Ten film to ukoronowanie duchowych poszukiwań Terrence’a Malicka. Tajemniczy Teksańczyk, który od 40 lat nie udziela wywiadów i prawie nie pojawia się publicznie od powrotu do kina (po 20 latach przerwy) „Cienką czerwoną linią” w 1999 r., dotyka tematów duchowych. „Drzewo życia” (Złota Palma w Cannes), „Wątpliwości”, „Rycerz Pucharów” czy „Song to song” – wszystkie te filmy były synkretyczne teologicznie, ale uważny widz mógł w nich odnaleźć chrześcijańską inspirację.
Malick bywa oskarżany o infantylizm, pretensjonalność i kręcenie intelektualnych wydmuszek. Mimo to wielkie gwiazdy Hollywood do niego lgną i grają za niewielkie pieniądze. Ba, Malick potrafi wyciąć podczas montażu z filmu największe gwiazdy, o które inni twórcy by się zabijali. Ja nazywam Malicka teologiem przyrody. Nie ma w kinie zachodnim człowieka, który z równą pasją i konsekwencją opowiadałby o istnieniu Boga za pomocą pokazywania piękna jego stworzenia. Malick zderza z sobą piękno i doskonałość stworzenia z ludzkimi wojnami, które brukają świat dany nam przez Boga. O tym było arcydzieło kina wojennego „Cienka czerwona linia” i zdumiewająca opowieść o Pocahontas „Powrót do Nowej Ziemi”. O tym jest też „Ukryte życie”, które pojawia się u nas tylko na VOD.
To pierwszy od lat film Malicka z tradycyjną, choć niepozbawioną typowego dla niego hermetycznego teologicznego języka, narracją. Na ostatnim festiwalu w Cannes film oklaskiwano, choć nagrody nie zdobył. Szkoda, bo Malick nakręcił wspaniałą, ocierającą się o arcydzieło opowieść o katolickim męczenniku, który z moralnych powodów odmówił służenia w Wehrmachcie. Malick dowiódł „Ukrytym życiem”, że stał się reżyserem chrześcijańskim, a może nawet katolickim. Zrezygnował z największych hollywoodzkich gwiazd i nakręcił chyba najważniejszy dla siebie film. Jim Caviezel, który dostał rolę Jezusa w „Pasji” dlatego, że wcześniej zagrał u Malicka powiedział mi w wywiadzie dla „Sieci”,, że gdyby Jan Paweł II był reżyserem, robiłby filmy jak Malick. Ten film dowodzi, że może jest w tym trochę prawdy.
1 czerwca 2007 r. papież Benedykt XVI wydał dekret uznający Austriaka za błogosławionego. To znamienne, że dokonał tego niemiecki papież. W uroczystości wzięła udział 94-letnia żona Franciszka oraz ich cztery córki. Malick nie nakręcił kolejnego filmu o zbrodniach niemieckich nazistów. Oczywiście widzimy nazistów skazujących Franciszka (August Diehl) oraz narastający w jego wiosce antysemityzm i lojalność wobec Hitlera. Franciszek i jego rodzina doświadczyli ze strony sąsiadów wielu cierpień już wtedy, gdy on jako jedyny mieszkaniec wsi Sankt Radegund sprzeciwił się Anschlussowi. Odmówił służby w Wehrmachcie, uważając, że jest to armia diabelska. Co prawda zgodził się na służbę w korpusie medycznym, ale sąd odmówił mu tego prawa. Ma- lick fałszuje tutaj trochę historię, przedstawiając Franciszka jako człowieka, który odrzuca ostatnią deskę ratunku, jaką jest właśnie służba w szpitalu. Rozumiem ten zabieg. Malick chciał podkreślić siłę ducha i charakteru kochającego ojca i męża, który poświęcił życie dla wiary w Jezusa.
Podczas procesu Franciszek zostaje wezwany do gabinetu przewodniczącego składu sędziowskiego. Sędzia, którego nie przez przypadek gra śp. Bruno Ganz (Hitler z „Upadku”), chce zrozumieć jego twardą postawę. Niczym Piłat pyta Franza o to, czym jest prawda. Malick wymyśla tę scenę, by jeszcze mocniej podkreślić chrystusowe męczeństwo swojego boha- tera. Pozostaje on jednak człowiekiem. Płaczącym, rozdartym między miłością do dzieci i chęcią powrotu do górskiego raju, gdzie żyje w symbiozie z Bogiem, a miłością do Jezusa, któ- rego nie chce się zaprzeć, służąc Hitlerowi. „Ukryte życie” jest pełne wyszeptanych modlitw, urwanych zdań z listów Fran- ciszka do żony, granej przejmująco przez Valerie Pachner.
Malick pilnuje jednak, by nie odpłynąć zbyt mocno w poetykę, która tak drażniła krytyków filmowych i widzów w jego dwóch filmach rozliczających mroki duchowe w szołbiznesie („Rycerz pucharów”, „Song to song”). Tutaj trzyma na wodzy tendencję do zatapiania się w wizualne odjazdy (pamiętacie cofnięcie się do ery dinozaurów w „Drzewie życia”?). Malick polemizuje też z „Milczeniem” Martina Scorsesego, który stawiał tezę, że można kolaborować z antychrześcijańskim reżimem, o ile zachowa się w sercu Jezusa. Malick uświęca człowieka, który tak nie uważał. Teksański reżyser dał nam film, który nie tylko przypomina, jak ważna jest wolność sumienia (cztery lata temu wojenny film „Przełęcz ocalonych” o tym samym zrobił Mel Gibson), ale wznosi się teologiczną głębią na poziom dzieł Tarkowskiego czy Bressona. Kto by się tego spodziewał w latach 70. XX w., gdy Malick zaszokował świat swoją wersją Bonnie i Clyde zatytułowaną „Badlands”.
Film dostępny w serwisach VOD
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/510215-ukryte-zycie-dobitnie-pokazuje-duchowa-przemiane-malicka