Najbardziej kasowy film w historii, który zarobił 400 mln dolarów. Pierwsza w historii czarnoskóra aktorka z Oscarem za drugoplanową rolę (Hattie McDaniel). Status kultowej produkcji, na której wychowało się kilka pokoleń. „Przeminęło z wiatrem” z 1939 roku został usunięty w należącej do WarnerMedia platformy HBO Max. Powróci na platformę, ale uzupełniony o dyskusję na temat historycznego kontekstu filmu.
Widzowie są według decydentów z Warnera tak nieświadomi, że potrzebują by pokazano im w jakich scenach filmu rasizm jest zbyt silny i gdzie za mocno chwali się Konfederatów. Rzecznik HBO Max poinformował, że film: „jest produktem swoich czasów i przedstawia niektóre uprzedzenia etniczne i rasowe, które niestety były powszechne w społeczeństwie amerykańskim”. Dodaje on, że są to wyobrażenia i nie można ich pozostawić bez wyjaśnienia. Usunięcia filmu domagał się autor oscarowego scenariusza do filmu „Zniewolony. 12 years a slave” John Ridley. W liście otwartym opublikowanym w „Los Angeles Times” napisał, że film „utrwala jedne z najbardziej bolesnych stereotypów dotyczących kolorowych ludzi”, natomiast secesjonistów przedstawia w romantycznym świetle.
„Przeminęło z wiatrem” budzi sprzeciw czarnoskórych Amerykanów od zawsze. Od premiery oskarżano film usprawiedliwianie niewolnictwa. Filmowiec Carlton Moss porównał go do otwarcie rasistowskiego filmu „Narodziny Narodu”(1915). Zdobywczyni Oscara Hattie McDaniel, która notabene musiała wejść na galę bocznymi drzwiami przez rasową segregację, została nazwana przez kilku ważnych działaczy afroamerykańskich Wujem Tomem. Od lat 70-tych XX wieku znani krytycy filmowi i historycy zwracali uwagą, że film ma wymowę rasistowską. Niektórzy nawet pisali, że film promuje mit czarnego gwałciciela i przedstawia Ku Klux Klan w zbyt pozytywnym świetle (w książce mąż Scarlett i jego koledzy należą do KKK).
Czy “Przeminęło z wiatrem” rzeczywiście jest filmem rasistowskim? W moim przekonaniu nie,choć to dzieło reprezentuje zupełnie anachroniczną wrażliwość na percepcje amerykańskich problemów rasowych. Nie zapominajmy, że w czasie premiery filmu obowiązywały haniebne prawa Jima Crowa, które sankcjonowały rasową segregację, na tyle mocno, że McDaniel nie mogła odebrać Oscara na takich samych zasadach jak biali. Segregacja rasowa trwała aż do 1968 roku. McDaniel początkowo nie została nawet zaproszona na uroczystą premierę filmu. Dopiero gdy Clark Gable miał zagrozić, że ją zbojkotuje, pozwolono „wielkodusznie” czarnoskórej aktorce filmu w niej uczestniczyć. Mogła przyjść na galę Oscarów do hotelu Ambassador w Los Angeles, ale tylko dzięki specjalnemu pozwoleniu. Hotel nie wpuszczał czarnych do środka. Przez lata czarni aktorzy mogli grać w filmach tylko podrzędne role. Dopiero eksplozja kina Blaxploitation, pojawienie się komików jak Richard Pryor i narodziny rapu zmieniły obraz sytuacji.
Nie można patrzeć na amerykańskie spory z rasizmem w tle zupełnie bez oderwania od tego kontekstu. Czarnoskórzy przez lata upokorzeń (również w kinie, gdy grali ich pomalowani pastą do butów biali) mają dziś prawo być przewrażliwieni. Na polskiej prawicy też mamy darcie szat za każdym razem, gdy w jakimś filmie Polak jest przedstawiany w stereotypowo. Poczucie skrzywdzenia i kompleksy są trudne do wypalenia. Problem leży w czymś innym.
Jeżeli zgodzimy się na to by cenzurować filmy takie jak „Przeminęło z wiatrem” i zdejmować je z ramówki, to szybko przyjdą kolejne próby gumkowania historii. To dotyczy również takich ikonicznych filmów jak „Casablanca” ( na czarnego mówi się tam protekcjonalnie „chłopcze”) i wiele innych produkcji z lat 40-tych czy 50-tych XX wieku. Te filmy również będą miały specjalne wstępy stróżów poprawności politycznej? A może w scenach arbitralnie uznanych za rasistowskie będą się pojawiały specjalne napisy w rogu ekranu? A co z seksizmem w kinie? Co z homofobią? Wiemy, że kreatorzy poprawności politycznej nie znają granicy swojej krucjaty. Dziś oskarżenia o rasizm są niczym oskarżenia o komunizm w czasach senatora McCarthy’ego. Znalezienie się na czarnej ( nomen omen) liście z nazwiskami innych arbitralnie uznanych za rasistów, oznacza koniec kariery.
Pisałem już nie raz, że nie jest możliwe zrozumienie amerykańskich napięć rasowych bez znajomości amerykańskiej kultury i jej specyfiki. Obecnie na Amazonie można oglądać bardzo ciekawy serial „Little Fires Everywhere”. W jednej scenie biała i bogata kobieta (Reese Whitherspoon), naładowana białym poczuciem winy ( notabene wyjątkowo mocno pielęgnowanym przez liberałów), proponuje czarnej i biednej kobiecie (Kerry Washington) pracę. Chce by była ona pomocą w jej domu. Szybko się reflektuje i próbuje znaleźć odpowiednie słowo, które zamazałoby wizerunek czarnego kamerdynera obsługującego białych. Obie aktorki w perfekcyjny sposób malują na swoich twarzach grymas, wyrażający całą historię relacji białych i czarnych w USA. Takie niuanse decydują o istocie amerykańskiej debaty o rasowych podziałach.
To problem szalenie skomplikowany i wielowarstwowy. Decyzja o usuwaniu kultowych dla milionów ludzi filmów bez wątpienia konfliktu nie wygasi. Może go tylko pogłębić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/504202-o-co-chodzi-w-awanturze-o-przeminelo-z-wiatrem