Dzięki przemyślanym decyzjom i dobrze dobranym pakietom antykryzysowym pojawiają się miliardy na dofinansowanie przeróżnych dziedzin gospodarki, a także kultury. Nie mogę nadziwić się w tej sytuacji, dlaczego przez tyle lat nie było grosza na ratowanie branży wydawniczo-księgarskiej…
Że nie było go za rządów koalicji PO-PSL, to rozumiem, bo wówczas kradziono państwowy grosz na potęgę. Ale za rządów PiS-u ukrócono ten proceder o blisko 250 mld zł! Wydawcom i księgarzom niestety nic się z tego nie kapnęło. Jednak co było, to było, teraz jest ostatnia szansa – i ostatnia nadzieja – by uratować polską książkę. Podkreślam: polską, bo ta ma się tragicznie. Wszelkie thrillery, erotyki, pornografia itp. nie boją się kryzysu. Czyż one jednak mają stanowić o wynikach czytelnictwa nad Wisłą?
Polskie księgarnie upadły w ciągu ostatnich niespełna 10 lat do najniższego poziomu w Europie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców! Nie ma ich nawet tysiąca – na prawie 40 mln obywateli. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego dysponuje co prawda listą 1700 placówek, ale tylko dlatego, że do księgarń wliczono różne kioski przy muzeach, sklepy papiernicze, portale z grami komputerowymi itp. Ale nawet te 1700 placówek to zaledwie jedna trzecia tego, co było dawniej.
Nadzieje pokładane w internecie zawiodły i musiały zawieźć, ponieważ może on być tylko uzupełnieniem księgarń, a nie je zastępować. Powinien zwiększać ogólną sprzedaż książek, być wartością dodaną, a nie funkcjonować zamiast czegoś. Internetowa sprzedaż jest bardzo potrzebna, niech rozwija się jak najlepiej, ale nie zamiast księgarń. Tak właśnie działa to od lat w krajach, gdzie nie notuje się żadnego spadku sprzedaży książek.
Prawdziwa księgarnia jest placówką kulturalną. Tak samo wydawnictwo. Tymczasem oba te podmioty funkcjonują w Polsce jako podmioty stricte gospodarcze, bez szczególnej ochrony prawnej i finansowej, co oczywiście prowokuje wszystkich w branży do totalnej komercjalizacji swoich działań – by przetrwać. Po kryzysie wirusowym być może wielu przetrwa dzięki środkom zaradczym. Pytanie jednak jak długo przetrwa? Poratują się na chwilę, wyczerpią zapasy – i co dalej? Łatwo przewidzieć: nastąpi „zjazd” branży. Potrzebne są zatem niezwłocznie decyzje, które zagwarantują branży wydawniczo-księgarskiej trwałą i spokojną egzystencję. Są dwie takie możliwości i nadzieje: stała (na jeden rok) cena książki oraz zerowa stawka VAT na książki. Ta ostatnia koncepcja nie jest żadną nowością; stawka zerowa funkcjonowała wiele lat i dopiero jej zniesienie w 2011 r. zapoczątkowało drastyczny spadek sprzedaży książek i tym samym czytelnictwa.
W ubiegłym roku reformowano VAT w Polsce, ale pamiętano tylko o książkach elektronicznych, które stanowią… 1 – 2 % rynku. Na pretensje środowiska wydawniczego-księgarskiego stwierdzono, że jest już za późno. Tłumaczono, że obowiązują procedury, terminy, Bruksela itd. Nie zdążono nawet wprowadzić poprawki do ustawy VAT-owskiej – tylko dlatego, że ktoś o książce zapomniał (a dokładnie ówczesna przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury). Ze strony rządu padła jednak wówczas obietnica, że zaraz po wyborach nowa władza zajmie się tym i przywróci stawkę zerową. Stawka taka nie tylko obniża cenę produktu, ale ułatwia też inwestowanie. Niestety – wciąż cisza nad książką.
Dlatego zwracam się z apelem do wicepremiera i zarazem ministra kultury prof. Piotra Glińskiego, by okazał książce serce! Proszę niezwłocznie wszcząć procedury przywrócenia stawki zerowej, jeśli nasza branża nie ma przejść w ręce kosmopolitycznych gigantów, które już kręcą się wokół nas jak te sępy i wietrzą zdobycz. I sępiąc na kryzysie – dorwą swoje ofiary. Komisja Europejska oświadczyła ustami swojej przewodniczącej, że upraszcza i redukuje procedury, więc korzystajmy z tego. Proszę nie mówić bez końca, że się nie da. Tu idzie naprawdę o wielką rzecz, o narodową kulturę, której najgłówniejszym elementem jest książka, polska książka.
Wpływy z VAT-u zdobytego na księgarzach i wydawcach stanowią grosze nie tylko w skali budżetu państwa, ale nawet w skali obecnych pakietów pomocowych. Księgarze natomiast i wydawcy wraz ze swymi twórcami odwdzięczą się społeczeństwu z pewnością za trwałą pomoc.
Leszek Sosnowski
Autor jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym pełnometrażowego „Przyjaciel Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku mediów, spraw krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II, redaktor blisko 100 książek Jemu poświęconych. Autor ponad tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 25 laty) i prezes Białego Kruka. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/495275-sosnowski-apeluje-do-wicepremiera-glinskiego