Dziś „podróżników” jest na pęczki. Wystarczy kamera, dostęp do internetu, trochę finezji, aby twoje filmy z podróży na koniec świata oglądało nawet milion fanów. Łatwość z jaką możemy się przemieszczać sprawiła, że możemy dotrzeć niemal wszędzie i to w niedługim czasie. Chcemy polecieć do Azji? Kupujemy bilety, wsiadamy w samolot i po kilku godzinach jesteśmy na miejscu. Afryka? Proszę bardzo. Ameryka Południowa? Nie trzeba sięgać do mediów, aby dowiedzieć się, jak wygląda życie w Kolumbii. Wystarczy wejść na YouTube, a tam znajdziemy relacje osób, które jeżdżą po świecie relacjonując swoje przygody. Wśród nich jest także Polaków, którzy przed ekrany przyciągają setki tysięcy widzów. Ale nie zawsze tak było. Choć chęć podróżowania, odkrywania i wyjścia poza konwenanse społeczne są dziś tak samo żywe, jak kiedyś, to nie zawsze podróżowanie było łatwe. Nie było również dostępne dla wszystkich. I o tym właśnie jest rewelacyjna książka „Poławiaczki pereł. Pierwsze Polki na krańcach świata” autorstwa Uli Ryciak.
Nowa książka laureatki Nagrody Literackiej Gryfia, to opowieść o historii czterech Polek z przełomu XIX i XX wieku, które postanowiły wbrew ówcześnie panującym konwenansom, ruszyć odważnie w świat, aby realizować swoje marzenia. Opowieść tym bardziej fascynująca, że prawdopodobnie mało kto o nich słyszał, a przecież bohaterki Ryciak, to kobiety, który na trwałe zapisały się na podróżniczych kartach historii. Wśród nich są Michalina Issakowa, Jadwiga Toeplitz-Mrozowska, Ewa Dzieduszycka i Maria Czaplicka.
Pierwsza z nich, to słynna poławiaczka motyli, która po śmierci znanego męża Juliusza Issaka, postanawia w wieku 46 lat wyruszyć w samotną podróż w głąb Ameryki Łacińskiej, aby tam oddać się swojej miłości do motyli. Ryciak wgłębiając się w dzieła pozostawione przez Issakową, w jej wspomnienia z dalekich podróży, kreśli portret psychologiczny swojej bohaterki. Bo jej książka, to nie tylko opis osiągnięć, jakich dokonały wyżej wspominanie. To przede wszystkich opowieść o drodze jaką musiały pokonać, aby wyrwać się ze świata ówcześnie zdominowanego przez mężczyzn. Atmosferę tamtych czasów doskonale oddaje cytat pokazujący, jak traktowano Issakową w Zawierciu, gdzie mieszkała.
Przed ślubem mówiono: To stara panna, co zbiera chrabąszcze. Po ślubie: entuzjastyczna współpracowniczka przyrodnika Issaka. A po śmierci męża: Wdowa po entomologu. (…) Chyba nikt nie wierzy, że Issakowa ruszy się gdzieś poza granice znanego widnokręgu, do tego samotnie. To tylko wdowa. A wdowy w społeczeństwie są niczym groby. Schowane w czerni jak w ziemi, milczące, ciągle na swoich miejscach
—pisze Ula Ryciak.
Ale Michalina Issakowa rusza. Podobnie jak Jadwiga Toeplitz-Mrozowska. Choć od najmłodszych lat chciała zostać aktorką i całkiem dobrze w tym fachu jej szło, to największe sukcesy osiągnęła jako podróżniczka. Jej najważniejsza i najbardziej znana podróż to włoska ekspedycja do Azji Środkowej w 1929 roku. Do legendy przejdzie zorganizowana przez nią wyprawa do Pamiru. Wraz ze swoją ekipą, Polka wypełnia misję powierzoną jej przez Włoskie Towarzystwo Geograficzne, które uhonorowano ją złotą odznaką. Należy podkreślić, że Toeplitz-Mrozowska, była pierwszą kobietą, która została w taki sposób uhonorowana.
Nie mniejsze sukcesy na swoim koncie mają Ewa Dzieduszycka i Maria Czaplicka. Pierwsza była zapaloną cyklistką, która przemierzała Europę i Azję. Jako pierwsza Polka udokumentowała w formie książki swoją podróż do Indii. Wielkie sukcesy ma na swoim koncie również Czaplicka. Z jej wyprawy na Syberię powstaje książka, w której Polka dogłębnie opisała zwyczaje syberyjskich plemion. W 1915 roku jako druga osoba w Europie, i jedna z pierwszych na świecie zdobyła doktorat z antropologii, wykładając na najważniejszych uniwersytetach na świecie.
Co łączy te cztery historie? Spoiw jest wiele. Od buntu i determinacji po takie same problemy i bariery ówczesnego świata, które musiały pokonać. Ryciak nawet bardziej niż na ich sukcesach skupia się właśnie na tym, z czym przyszło im się zmierzyć w drodze do realizacji marzeń. Tak autorka książki opisuje emocje, które buzowały w Toeplitz-Mrozowskiej, a także spojrzenie epoki na pragnienia przejawiane przez takie kobiety jak ona.
Jej napęd do podróżowania w kręgach mediolańskiej elity częściej wywołuje zdumienie niż podziw. W drugiej dekadzie dwudziestego wieku nadal większe zainteresowanie wzbudzają przygody kobiet w sypialni niż ich wyprawy do obcych krajów. To wciąż mężczyźni mają przywilej podejmowania wypraw badawczo-odkrywczych, finansowych przez powołane do tego instytucje, i podboju nowych terenów. Podróże kobiet postrzega się jako wyraz zepsucia i kaprysy pań z klasy uprzywilejowanej.
—czytamy w książce autorki biografii m.in. Agnieszki Osieckiej.
Język którym posługuje się Ula Ryciak jest tak samo barwny, jak motyle opisywane przez Michalinę Issakową. To wielka zaleta tej książki, którą czyta się jak znakomitą powieść podróżniczą. Powieść opartą na faktach, która ma coś jednak w sobie z baśni. Barwne opisy dżungli, w którą zapuszczała się samotnie Issakowa, tylko wzmagają to uczucie. Ale to także bogate kompendium wiedzy. Na kartach tej książki pada wiele ciekawych nazwisk, za którymi kryją się niesamowite historie. W końcu to spojrzenie na minioną epokę, na prawa którymi żyła. To co Ryciak wychodzi jednak najlepiej, to wgląd w zakamarki duszy jej bohaterek.
Ula Ryciak, „Poławiaczki pereł. Pierwsze Polki na krańcach świata”, Wydawnictwo Znak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/490038-od-barwnej-amazonskiej-puszczy-po-niebezpieczny-pamir