Frapującego odkrycia dokonał przy pomocy multispektroskopowej kamery francuski naukowiec Pascal Cotte. Ta nieinwazyjna metoda ujawniła tajemnice skrywane przez warstwy farby. Pod nimi znajdują się bowiem wcześniejsze wersje obrazu
— mówią portalowi wPolityce.pl Joanna Łenyk-Barszcz i Przemysław Barszcz autorzy książki „Tajemnice dzieł sztuki”.
wPolityce.pl: Jaką tajemnicę kryje w sobie obraz „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci?
Tajemnic jest więcej niż wydaje się na pierwszy rzut oka. W zasadzie każdy element: od korali po źrenice oczu, skrywa sekret.
Przy malowaniu źrenic Cecylii Gallerani Leonardo wykorzystał nowoczesną technikę pozwalającą na uchwycenie, niemal fotograficzne, odbitego blasku światła. W tym przypadku najprawdopodobniej świecy, znajdującej się gdzieś w głębi pomieszczenia.
Duże dłonie kobiety to kolejna tajemnica. Według Hockney’a i Falko, którzy tropią zastosowanie nowoczesnych technik w renesansowym malarstwie, Leonardo da Vinci stosował camera obscura do tworzenia fotorealistycznej podrysów swoich obrazów. Eksperymentował przy tym z soczewkami o różnych właściwościach. Ich zastosowanie wiązało się często ze zniekształceniem projektowanego obrazu. Dłonie mogą być tego przykładem, choć jest to na razie tylko teoria, wymagająca dalszych badań.
Bardzo interesujące jest ustalenie ilości portretowanych istot.
Z pewnością na obrazie przedstawiony jest człowiek i zwierzę. Należy jednak pamiętać, że pośrednio znajduje się tam jeszcze jedna osoba. Jako, że Cecylia była w momencie pozowania w ciąży, uwieczniony został też jej syn Cezar Sforza. Jego ojciec - książę Ludwik Sforza, przeznaczył go do urzędów kościelnych. Cezar zmarł młodo w wieku dwudziestu trzech lat. Był wujem królowej Bony.
Korale nie bez powodu mają czarny kolor. Ukochany portretowanej damy, Cecylii Gallerani, książę Ludwik Sforza miał ciemną karnację. Była ona nawet przyczyną nadania mu przydomku „Il Moro” (czyli „Maur”). Wydaje się, że kolor korali jest nawiązaniem do tej cechy Ludwika. Ale najciekawsza jest oczywiście zagadka zoologiczna.
To prawda. Skąd pomysł, aby w rękach ciężarnej Cecylii umieścić absolutnie nietypowe zwierzę?
Faktycznie nie ma precedensu dla łasicowatego w dłoniach portretowanej osoby. Pieski, ptaki, jednorożce - tak. Łasicowate - raczej nie. Co do oznaczenia konkretnego gatunku, nastąpiło to już dawno temu i naukowcy są pewni, że jest to gronostaj, choć „łasiczka” brzmi ładniej. Zarówno cechy morfologiczne zwierzęcia, jak i heraldyka, nieubłaganie przemawiają jednak za gronostajem. Ludwik był kawalerem orderu gronostaja, z którego to wyróżnienia był bardzo dumny. „Ermelino” („gronostaj”) to kolejny przydomek księcia, tym razem odnoszący się do orderu.
Sto lat późnej powstał jeszcze jeden obraz damy z gronostajem. Była to królowa Elżbieta I z małym nakrapianym gronostajkiem, uczepionym jej lewego rękawa. Autorem portretu był Nicholas Hilliard.
Czy obraz, który możemy podziwiać powstał od początku w obecnej formie czy też był przemalowywany?
Frapującego odkrycia dokonał przy pomocy multispektroskopowej kamery francuski naukowiec Pascal Cotte. Ta nieinwazyjna metoda ujawniła tajemnice skrywane przez warstwy farby. Pod nimi znajdują się bowiem wcześniejsze wersje obrazu. Pierwsza nie zawierała zwierzęcia w ogóle. W drugiej, również zamalowanej wersji, jest łasicowaty ale nieudany: szaro-bury, nieforemny, wypłoszowaty. Dopiero trzecia wersja, z gronostajem o lśniącym bielą futerku i umięśnionych łapach, spełniła oczekiwania zainteresowanych stron.
„Dama z gronostajem” to jedno z najcenniejszych dzieł sztuki znajdujących się w polskich zbiorach. Jak trafiło do Krakowa?
Obraz został zakupiony w 1788 roku przez księcia Adama Czartoryskiego i trafił do kolekcji jego matki Izabeli Czartoryskiej.
Jakie były dalsze losy Cecylii?
Cecylia była uosobieniem tego, co określamy dziś pojęciem „człowiek renesansu”. Była doskonale wykształcona, znała literaturę, poezję, interesowała się muzyką. Uzyskała niezależność finansową i umiała z niej korzystać. Jako, że na mediolańskim dworze była jedynie metresą księcia, została odprawiona niedługo po tym, jak pozowała do obrazu. Jej miejsce zajęła żona Ludwika - Beatrycze. Cecylia otrzymała od Sforzy spory majątek oraz… męża. Doczekała się jeszcze trójki dzieci. Miała ożywione życie kulturalne: prowadziła salon artystyczny, w którym pojawiały się postacie poznane na dworze Sforzów, w tym sam Leonardo, tworzyła krótkie formy liryczne, inicjowała dyskusje o sztuce, dbała o najwyższy poziom architektoniczny powierzonych jej nieruchomości, do remontów których zatrudniała najlepszych artystów epoki. Miała w sobie niezależność, pewność siebie, przebojowość i charyzmę. Świetnie, że to portret autorstwa Leonarda właśnie takiej kobiety znajduje się w polskich zbiorach.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/487194-dama-z-gronostajem-kryje-wiele-tajemnic