Wydałem całe 8 funciaków na biedrę. Nie spożywczaka, ale książkę. Konkretnie na pozycję z serii „A Ladybyrd book about…”. Od 1940 roku londyńskie wydawnictwo Pinquin Random House wydaje urocze książeczki, które mają uczyć na pięćdziesięciu paru stronach dzieciaki różnych życiowych prawd.
Kieszonkowe wydania z zabawnymi obrazkami towarzyszą Brytyjczykom od kilku pokoleń. Od października 2015 roku do grudnia 2016 telewizyjni komicy Jason Hazeley and Joel Morris napisali 20 takich książeczek. Tyle, że dla dorosłych. Podbili listy bestsellerów, zarabiając dla wydawnictwa 30 milionów funtów. W serii ukazały się pozycje o Brexicie, kacu czy apokalipsie zombie.
Najciekawsza jest jednak ta z 2019 roku, którą nabyłem zwiedzając dzielnicę, w której mieszkał Freddie Mercury. Donald Trump i pomarańcza na okładce. Nie jest trudno w Londynie znaleźć wyjątkową „miłość” do Trumpa, którego przerobionego na Hitlera można kupić w sklepach z pamiątkami. Ta książeczka jest jednak ciekawa nie dlatego, że glanuje prezydenta USA. Robi to przecież całe Hollywood i cały światowy showbiznes minus Jon Voight i Clint Eastwood. „Donald Trump” z serii Ladybird jest doskonałym lustrem, jakie przed sobą postawili liberałowie.
Ta zabawna książeczka jest doskonała jako spooky story dla dzieci na dobranoc. Kreśli obraz Bogeymana lepiej niż horrory Wesa Cravena. Jak jednak spróbujemy ją czytać bez kontekstu humorystycznego, to okazuje się, że ona jest dokładnie taka sama jak antytrumpowskie elaboraty poważnych komentatorów. Tyle, że jest to napisane prostym językiem, zrozumiałym dla małych dzieci.
Pewni rasiści prowadzili wojnę z nie- rasistami. „Było wielu porządnych ludzi po obu stronach”- mówi Donald. Nie-rasiści są zszokowani. Ale Donald powiedział miłą rzecz. Powiedział, że są tak dobrzy jak rasiści. Donald po prostu chce uszczęśliwić wszystkich jak rasistów.
To jeden z fragmentów odnoszący się do dawnej wypowiedzi Trumpa o wojnie secesyjnej. Inny mówi dorosłym i ich dzieciom wiele o Trumpie i Rosji. Na zdjęciu widzimy budowlańców pracujących na rusztowaniach wieżowca. Obok widnieje tekst:
Ci ludzie budują nową wieżę Donalda w Soligorsku. By zbudować tą wieżę, Donald potrzebował pomocy od swoich rosyjskich najlepszych przyjaciół. Co ciekawe, on nie ma żadnych najlepszych przyjaciół Rosjan i oni nie istnieją, a ta strona książki jest polowaniem na czarownice.
Reszta książeczki dotyka rodziny Trumpa, jego związków z nafciarzami, odziedziczonego bogactwa i poglądów na temat posiadania broni. Wszystko w duchu liberalno-lewicowej narracji. Wydawnictwo ma prawo do własnej agendy. Nie odmawiam nikomu prawa do prezentowania własnych poglądów i sączenie propagandy swoim odbiorcom. Nie przez przypadek Ladybird kilka lat temu pioniersko zrezygnowało z dzielenia odbiorców na „tylko dwie płcie” i wyeliminowano podział książek na chłopców i dziewczynki.
Natomiast ta książeczka uświadomiła mi, że między satyryczno-dziecinnym spojrzeniem na działania Trumpa a oficjalną narracją liberałów nie ma wiele różnic. Obie opierają się na emocjach i nienawiści do Trumpa, przykrywającej nawet próbę merytorycznej krytyki „pomarańczowego prezydenta USA”. Ba, Robert De Niro powinien zrobić z tej książeczki audiobooka. Gwiazdor mówi dokładnie to samo, tylko z bluzgami.
Przesadzam? No to czym różni się narracja liberałów i lewicy od fragmentu kończącego wiekopomne dzieło londyńskiej biedroneczki?
Ameryka jest znów wielka. Donald Zbudował mur, by tylko Amerykanie mogli się cieszyć jak Ameryka jest wielka. Stare biało-czarne zdjęcia, gdzie Amerykanie wyglądają jakby przybyli do Ameryki z innych krajów są fake newsami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/480808-ta-mala-ksiazeczka-pokazuje-wszystkie-frustracje-liberalow