Kanadyjczycy. Ojcowie postępu. Niedawno pisałem, że kanadyjska linia lotnicza zakazała na pokładzie używać zwrotu Panie i Panowie. Obrażać to ma każdego, kto za pana i panią się nie uważa. Teraz na czoło postępu wybija się kanadyjska telewizja, która ocenzurowała Donalda Trumpa.
A właściwie to nawet nie jest cenzura. To jest impeachment prezydenta USA. Nie uda się odwołać zdemonizowanego bogeymana z żółtymi włosami z Białego Domu przez opór senatorów, to przynajmniej udało się go odwołać z filmu świątecznego.
Tego najważniejszego na świecie rzecz jasna. Kilka dni temu na spotkaniu świątecznym z żołnierzami Trump powiedział, że pojawienie się w filmie „Kevin sam w Nowym Jorku” było dla niego zaszczytem, a sam film był to jeden z największych hitów świątecznych. Trump zagrał w jednej scenie, kręconej w Hotelu Plaza, którego był zresztą właścicielem.
To wyznanie spowodowało, że kanadyjska telewizja CBC usunęła Trumpa z filmu, który był emitowany w święta na jej antenie. Rzecznik telewizji zapewnia, że nie usunięto Trumpa z powodów politycznych, ale z powodu „dopasowania go do formatu telewizyjnego, który wymaga czasu na reklamy.” Scena z Trumpem trwa kilka sekund, więc musiały być to wyjątkowo drogie sekundy, skoro przeszkadzały reklamodawcom.
Cóż, Donald Trump wiele zmienił w międzynarodowej polityce. Teraz do swoich sukcesów może jeszcze dołożyć filmowy impeachment. W Boże Narodzenie… ups przepraszam wrażliwe politpoprawne duszyczki…w Zimowe Święta. Ciekawe czy Kanadyjczycy są świadomi, że Trump zagrał sam siebie w ponad 20 filmach. M.in. w „Zoolanderze” i „Seksie w wielkim mieście”. Nożyczki pójdą w ruch?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/479403-kevin-sam-w-nowym-jorku-nie-dla-trumpa-wycieli-go