Piosenkarz John Legend jakiś czas temu nagrał swoją wersję świątecznego hitu „Baby, It’s Cold Outside”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo jest to jeden z największych klasyków amerykańskiej popkultury związanych z Christmas. Jednak Legend zmienił zupełnie tekst piosenki, po to by była ona bardziej poprawna politycznie. Od roku wersja utworu z 1944 jest usuwana z radiostacji w imię akcji #MeToo.
Według inkwizytorów od politpoprawości tekst ma rzekomo promować molestowanie seksualne i lekceważące podejście mężczyzn do kobiet. Czym jest molestowanie seksualne tego utworu? Ano tym, że mężczyzna namawia kobietę by została w jego domku z kominkiem na noc. Na zewnątrz pada śnieg i jest mróz. Gdy pierwsze radiostacje radiowe w USA przestały w 2018 roku nadawać piosenkę, do faktu w Fox News odniosła się córka Deana Martina, wykonującego klasyczną wersję.
To jakieś szaleństwo. To przecież słodka, zalotna i przyjemna piosenka świąteczna, którą przez 40 lat wykonywał mój tata. Od razu jak się o tym dowiedziałam napisałam na Tweeterze, że to szaleństwo.
powiedziała Deana Martin.
Syn autora piosenki Franka Loessera, John, mówił, że utwór był „flirtującym, wspaniałym i seksownym numerem pomiędzy dwójka ludzi, którzy się lubią. Nic więcej”. Jednak niektóre środowiska feministyczne uznały go za promowanie przemocy wobec kobiet. Wielu Amerykanów na złość politpoprawościowym strażnikom doktryny zaczęli masowo kupować singiel. Sprzedaż singla „Baby, It’s Cold Outside” skoczyła raptownie do góry o 257 %. Piosenkę odtworzyło 8,2 mln Amerykanów. Serwisy streamingowe zanotowały swoje rekordy wersji utworu w wykonaniu innych wykonawców. Streaming wersji Michael Bublé i Idiny Menzel skoczył o 70%. Kolejne stacje radiowe puszczają piosenkę. Jedna ze stacji w Kentucky (WLKY) puszczała utwór na okrągło przez dwie godziny. Wszystko w pierwszych dniach po rozpętaniu afery.
Gdy opisywałem sprawę rok temu, myślałem, że jest to tylko i wyłącznie jakaś jednorazowa aberracja. Okazuje się, że afera ma jednak swój sequel. Legend wraz z Kelly Clarkson zmienił tekst piosenki tak, by nie drażnił feministek. Zamiast więc frazy: „ Powiedz, co jest w tym napoju. (Żadnej taksówki, nie złapiesz tam)”, znajdziemy „Co jeżeli wypije jeszcze jednego drinka? (To twoje ciało i twój wybór)”.
Zmianę tekstu skrytykowali nie tylko zwykli internauci, ale aktorzy jak Dennis Quaid czy William Shatner oraz znany z wyjątkowej niechęci do politpoprawności dziennikarz Piers Morgan. Legend broni jednak w lewicowym Guardianie swojej wersji, mówiąc, że wciąż nie zrobiono odpowiednio dużo w imię #MeToo. „Ludzie myślą, ze jak kilku ludzi straciło pracę, albo usunęliśmy ich z Hollywood, to wystarczy. Nie zgadzam się.”- powiedział.
Cóż, jak widać John Legend już wie, jaki będzie następny krok w czyszczeniu świata z seksizmu. Czy teraz pora na wycinanie nieprawomyślnych scen z filmów hollywoodzkich? „Casablanca” też w końcu ma dosyć obcesowego samca, kuszącego niewinną niewiastę. Gwałt jak w piosence Loessera.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/477432-politpoprawnosc-bierze-sie-za-swiateczne-piosenki