„Na razie my, zaborczy chciwcy, grabimy go [świat – przyp. red.], rozmieniając na nieograniczoną ilość towarów i sensacji. Kto lub co zatrzymać to może? Pisarz i jego czułość” - napisała prof. Magdalena Środa na łamach „Gazety Wyborczej”.
Czytając te słowa natychmiast przypomina się wypowiedź innego tuza współczesnej kultury nowoczesnej, Krzysztofa Mieszkowskiego, który nie tak znowu dawno wyraził przekonanie, że „gigantyczne pieniądze, które idą na polską armię, są za duże”.
Uważam, że warto je przeznaczyć na inne cele, na edukację, na zdrowie, na kulturę. Jestem pacyfistą, w związku z tym uważam, że ta potężna fala zbrojeń jest niezwykle niebezpieczna dla naszego globu i dla naszego bezpieczeństwa
— przekonywał Mieszkowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Mocna riposta! Mieszkowski: „Jestem pacyfistą. Pieniądze warto przeznaczyć na kulturę”. Kownacki: „Najlepiej na Pszoniaka”
Najwyraźniej i on i prof. Środa mają podobny, równie odrealniony pogląd na kulturę, próbując nadać jej cechy i funkcje, których ta nie posiada.
Wykład Olgi Tokarczuk wygłoszony kilka dni przed dzisiejszą uroczystością wręczenia Literackiej Nagrody Nobla był prawdziwym literackim majstersztykiem. Tokarczuk przedstawiła filozoficzną diagnozę naszej rozkawałkowanej kultury, opisała syntetyzującą rolę pisarza (ma on uruchamiać w umyśle czytelnika zmysł całości), stanęła po stronie holistycznej ekologii i demokratycznej polityki
— wyliczała Środa, dodając, iż „była tam punktowa krytyka kolonializmu, kapitalizmu, globalizmu i konkurującego indywidualizmu; była krytyka autorytaryzmu (bo nie ma kultury bez pełnej wolności, a nawet ekscentryzmu, wariactw, szaleństwa), była nawet krytyka narodowej literatury (bo pisarz ma zbierać kawałki świata w całość, a nie podporządkowywać się dzielącym świat granicom, ma orientować się na mit, czyli zdarzenie, które nigdy nie miało miejsca, choć ciągle trwa, a nie wsłuchiwać się w martwą tradycję)”.
A co z bogatą spuścizną polskiej literatury? A co z żywą tradycją? Co z prawdą w klasycznym rozumieniu tego słowa? Co z porządkiem ustanowionym przez Boga? Czy pisarz naprawdę nie ma do nich prawa? Czy jeżeli rości sobie takie prawo, to przestaje być pisarzem?
Przekaz prof. Środy jest w tym kontekście zupełnie jasny i mimo meandrów retorycznych popisów - zupełnie jednoznaczny. Zresztą wpisuje się on w poetykę preferowanych współcześnie przez Komitet Noblowski prac literackich.
Czyż jest coś bardziej politycznego niż taki apel dziś?
— pytała prof. Środa i w tym punkcie akurat nie sposób się z nią nie zgodzić.
aw/Gazeta Wyborcza/TVP.Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/477006-retoryczna-ekwilibrystyka-i-odrealnione-tezy-prof-srody