Sporo tego barbarzyństwa wszędzie. Szczególnie przed Bożym Nar…,tfu znaczy się Zimowym Świętem w internecie można znaleźć kolejne wypowiedzi miłościwie nam panującym na tronie autorytetów celebrytów.
Dzięki wyjątkowej trosce naszych autorytetów, którym daliśmy jako społeczeństwo przyrodzone prawo do autorytarnego wypowiadania się na każdy możliwy temat, w grudniu możemy się dowiedzieć jakie zachowania wpadają do szufladki z napisem barbarzyństwo.
No więc, jak donosi nam gwiazda śniadaniowej telewizji, posiadanie żywej choinki jest barbarzyństwem. Barbarzyńcy nie rozumieją, że wycinanie drzewka, by na kilka tygodni zdobiło miasto albo dom jest barbarzyńskim degradowaniem środowiska. Jest przecież smog i ocieplenie klimatu i wycięcie drzewka nie tylko symbolicznie stanie się już nie gwoździem, ale samą trumną. Tak btw, to trumien też już chyba z drewna robić nie wolno. I krzeseł, stołów oraz półek. Do tego ten Jezus, tak drażniący w czasie Bożego Narodzenia, że Ikea ( tam z drewna coś sprzedają?) zmieniła świąteczne pocztówki na te od „Zimowych Świąt”, był cieślą. No, ale może dziś byłby ekologicznym cieślą?
Nie wiadomo czy pani celebrytka korzysta z internetu, którego serwery potrzebują już tak wielkiej ilości energii, że wycinka drzewa przy nich to pikuś bez pana. No, ale ważne, że posiadaczka Jaguara z silnikiem raczej większym niż 2 litry zwróciła uwagę na kolejne barbarzyństwo naszych czasów.
Grudzień to też czas innego barbarzyństwa. „Polskie barbarzyńce” spożywają rybkę zwaną karpiem. Taka tradycja podła, że te karpie jeszcze żywe w sklepach patrzą na swoich przyszłych oprawców. Podobnie patrzą po wyciągnięciu z jeziora i morza, ale tam w sumie problemu nie ma, bo przecież nie-barbarzyńcy przyzwyczaili nas na podział śmierci na godną ( sterylną ze strzykawką eutanazisty) i tą niegodną ( każda inna). Więc karp zamiast dobrej eutanazji musi się męczyć w zbiorniku. Męczy się podwójnie bo wie, że idzie na rzeź w imię święta z choinką wycinaną. Barbarzyństwo w wersji double.
Tego barbarzyństwa jest o wiele więcej w grudniu. Lampki strojące wycinane drzewka marnują prąd. Na ulicach śpiewa się zacofane piosenki o Jezusie, a przecież jego wyznają klechy od molestowania dzieci, więc z zasady jest to wykluczające dla „postępowców”.
Spokojnie, „Last Christmas” Wham! też zaraz będzie na cenzurowanym (choć George Michael był przecież przedstawicielem uświęconej mniejszości) bo w piosence jest słowo „Christ”. Czekamy jak celebrytka ze śniadaniówki dostrzeże ten przejaw zacofania. Może słuchając muzyki w samolocie emitującym tak dużo CO2, że święta Greta bierze statek?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/476646-grudzien-to-czas-barbarzyncow-choinki-karp-i-wham