Słowa francuskiej artystki o gwałcie, jakiego miał się dopuścić na niej Roman Polański 40 lat temu, sprawiły że wybitny reżyser stał się niemal persona non grata w miejscach, w których był dotąd fetowany. Wszyscy też nagle przypomnieli sobie o jego problemach z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Właśnie jesteśmy świadkami niesamowitego festiwalu hipokryzji.
Nie lubię się powtarzać. O zasługach Polańskiego i znaczeniu jego działalności tak dla kinematografii, jak i prawdy historycznej już pisałem na wirtualnych łamach wPolityce.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zamiast promować miernoty, doceńmy prawdziwych artystów. Zwłaszcza tych, którym rzeczywiście coś zawdzięczamy
O ile można zrozumieć sprzeciw środowisk feministycznych, które na fali akcji #metoo na czarną listę wciągają również laureata Oscara, tak zagadką pozostaje fakt, że do histerycznego chóru tak ochoczo dołączają środowiska prawicowe. Bo czy to będą niszowe portale, czy wreszcie telewizja publiczna wszyscy mówią ws. Polańskiego jednym głosem. Oto mamy wstrętnego krzywdziciela w obronie którego występują elity. Prezentuje się oświadczenie rektora łódzkiej Filmówki, przypomina się wypowiedź Łukaszewicza, itd. (w „Wiadomościach” kilka minut później - zapewne dla kontrastu - poinformowano o filmowej biografii Zenka Martyniuka - przyp. AM).
Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować dobrego samopoczucia i wiary w stanowienie wzoru moralności.
Należy jednak pamiętać, że w dobie rzucania oskarżeń pod adresem Polski świadectwo o II wojnie światowej tak wybitnego filmowca jak Polański jest nie do przecenienia. Robienie z reżysera wroga nr 1 stanowi kuriozum. Oto urodzony w Paryżu artysta żydowskiego pochodzenia demonstruje światu swoje przywiązanie do Polski (jak sam mówi: „sercem jestem Polakiem”), a ta sama Polska demonstracyjnie go odtrąca. W imię czego? Porozumień sojuszniczych?
Nie lubię teorii spiskowych, ale w tym przypadku odnoszę dziwne wrażenie, że nagły powrót spraw sprzed kilkudziesięciu lat nie pozostaje bez związku z wypowiedziami reżysera i niektórymi informacjami przemycanymi w jego ostatnich filmach.
Dobranoc Państwu. A na długie jesienno-zimowe wieczory polecam „Autora Widmo”. Warto sobie przypomnieć. Z różnych względów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/475487-czy-warto-dolaczac-do-atakow-na-polanskiego