Posłanka PO-KO, kilka dni temu w TVP - wbrew oczywistym faktom - ostro protestowała, kiedy jej adwersarka z PiS twierdziła, że zniesienie wiz w głównej mierze zawdzięczamy dobrym relacjom osobistym pomiędzy Andrzejem Dudą i Donaldem Trumpem. Ja powiem coś jeszcze bardziej kontrowersyjnego - moim zdaniem również Olga Tokarczuk zawdzięcza swego Nobla PiS.
Zresztą nie tylko ja tak myślę. Pod znamiennym tytułem: „Literacki Nobel dla >>targowiczanki<<” Wirtualna Polska cytuje „Guardiana”, gdzie recenzentka Sian Cain stwierdziła, że ”poza literackim kunsztem” nagroda dla Tokarczuk ma „polityczne znaczenie”. Przytacza też charakterystyczną wypowiedź Tokarczuk, o „Polakach mordercach Żydów”.
Córki pytały mnie dzisiaj, co trzeba zrobić żeby odebrać nagrodę w Sztokholmie. Odpowiedziałem im - zgodnie z tym co uważam - że trzeba bardzo dobrze i ciekawie pisać, oraz mieć odpowiednie poglądy. Samo dobre pisanie nie wystarczy. Poglądy są pierwszoplanowe. Najlepszym tego przykładem jest tu Zbigniew Herbert.
Czy nie przypomina nam się w przypadku Tokarczuk Oskar dla „Idy”? Czy nie zadziałał tu ten sam mechanizm? Świetnie zrobione dzieło, ale odpowiednio ideologicznie przyprawione. W nim również Polacy przedstawieni są jako żydożercy. I bum! Jest nagroda.
Może wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale to wielka pokusa dla twórców, aby pisać, tworzyć, czy choćby tylko wypowiadać się pod dyktando potencjalnych, czy posiadanych już mecenasów. Rozumowanie jest tu logiczne i krótkie - „jeśli mam talent, to powinienem go mnożyć, a skoro dają za niego pieniądze Niemcy, czy Żydzi to czemu nie?”. I nie mówię w tym momencie o tak prestiżowych (przynajmniej z nazwy) nagrodach jak Nobel czy Oskar. Mówię choćby o zwykłych stypendiach.
Nie jest przypadkiem, że Olgę Tokarczuk wieść o nagrodzie zaskoczyła w Niemczech. Jak sama mówiła dla tygodnika „Polityka” w 2009:
„Nigdy nie dostałam żadnego polskiego stypendium twórczego, a kilka zagranicznych”.
Jednym z nich było niemieckie stypendium DAAD z 2001.
W tym samym artykule, z którego pochodzi powyższy cytat, noszącym tytuł „Niemcy krajem polskich pisarzy” można też przeczytać o całej plejadzie polskich twórców wspieranych przez różne niemieckie fundacje. Inna polska pisarka tłumaczy:
„To nie jest tak, że nasza literatura jest obiektem specjalnego zainteresowania. (…) Nie nazywajmy więc tego wspieraniem naszej literatury, tylko normalnością.”
Powiem krótko. Dla mnie sytuacja, w której polscy twórcy uważają, że normalnością jest korzystanie wyłącznie z zagranicznych stypendiów nie jest normalna. Z drugiej strony bez szerszego dostępu do polskich stypendiów dla zdolnych autorów, nie będzie polskich elit, tylko (nazwijmy je tak) kosmopolityczne. Musimy się z tym pogodzić. Niemcy i Żydzi zrozumieli to już dawno doskonale. Wiedzą, że twórcy są najlepszymi ambasadorami każdego kraju. A przecież jedna i druga nacja jest, z różnych powodów, zainteresowane pokazaniem Polaków jako żydowskich katów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/468450-olga-tokarczuk-zawdziecza-nobla-pis-przeczytajcie-calosc