Bardzo żałuję, że nie miałem okazji zrobić z Ryszardem Bugajskim wywiadu. Poznałem go przelotnie i zamieniłem zaledwie kilka słów tuż po premierze jego niesłusznie niedocenionej „Zaćmy” z 2016 roku. Film o Krwawej Lunie to bardzo ciekawy teologiczny traktat, nakręcony przez osobę deklarującej się jako ateista.
Pisałem wówczas, że Ryszard Bugajski opowiedział sugestywną historię próby odkupienia win przez stalinowską zbrodniarkę, która poszukuje swojej projekcji Boga. Niesłusznie zarzucano reżyserowi próbę cieplejszego pokazania Julii Brystygierowej. Bugajski chciał ukazać religijną drogę jednej z najpotworniejszych komunistycznych zbrodniarek. Pragnął naświetlić z innej strony mroki osobowości osoby przesiąkniętej złem w zderzeniu z granym przez Janusza Gajosa prześladowanym przez komunizm księdzem.
Broniąc wizji Bugajskiego pisałem wtedy, że jest zdeklarowanym antykomunistą, czego dowiódł w do dziś wstrząsającym „Przesłuchaniu” czy późniejszym apologetycznym „Generale Nilu”. W obu filmach oddał hołd ofiarom czerwonego totalitaryzmu. Doprawdy trudno mu zarzucać trywializowanie komunizmu i relatywizowanie jego zbrodni. Jego „Przesłuchanie” z 1982 roku zostało przecież uznane za najbardziej antykomunistyczny film w historii Polski. Trafił na półkę na prawie dekadę. Komuniści chcieli film fizycznie zlikwidować.
Kopię udało się ocalić, w stanie wojennym film ukazał się w nielegalnym obiegu na VHS. „Robiąc ten film, chciałem wyrazić swój protest wobec tego, co się od sześćdziesięciu lat działo w komunistycznym świecie. Chciałem ostrzec tych, którzy tego nie widzieli”-mówił po latach. Ten film zamknął zresztą wówczas niespełna 40 letniemu filmowcowi drogę w polskim przemyśle filmowym. Musiał emigrować i pracować za granicą. Dopiero w 1990 roku „Przesłuchanie” zostało pokazane w kinach i zdobyło nagrodę na festiwalu w Cannes ( najlepszą aktorką uznano Krystynę Jandę). Francuska prokomunistyczna lewica zarzuciła wówczas Bugajskiemu histerię. To chyba najbardziej dowodzi jak mocno ten film wpływał na percepcje komunizmu na zachodzie.
Można śmiało napisać, że walczący o Złotą Palmę w Cannes film Bugajskiego to jeden z najważniejszych antykomunistycznych dzieł w historii europejskiego kina.
Nie zrobił na zachodzie kariery jak Roman Polański, Jerzy Skolimowski czy Andrzej Żuławski i Krzysztof Kieślowski. Nie został doceniony jak Agnieszka Holland. W Kanadzie nakręcił „Clearcut” (1991) oraz odcinki popularnych seriali, m.in. „Alfred Hitchcock przedstawia” i „The Twilight Zone”.Po powrocie do Polski nadal interesował się historią Polski. „Generał Nil” (2009) to przecież hagiografia jednego z największych polskich bohaterów zamordowanych przez komunistów. Niepopularny wątek ciągłości między PRL a III RP obnażył w „Układzie zamkniętym”**. Nie bał się pokazać jak agenci SB wygodnie się rozsiedli na fotelach prezesów po 1989 roku. Prokurator grany przez Gajosa przecież niszczył w tym filmie syna człowieka, na którego donosił w PRL.
Politycznie Bugajski nie był nigdy po prawej stronie sceny politycznej. Miał jednak ciekawe spojrzenie na brak rozliczenia komunistów w Polsce.
Od zawsze uważałem się za antykomunistę. Potępiałem system i ludzi, którzy mu służyli. W trakcie kręcenia „Generała Nila” pytano mnie, co z Heleną Wolińską albo ze Stefanem Michnikiem? Nie jestem historykiem, ale wydaje mi się, że znam te czasy lepiej niż przeciętny człowiek w Polsce. Takich ludzi jak oni – trybików w totalitarnej machinie – były dziesiątki, setki, jeśli nie tysiące. Gdyby przeszli sprawiedliwy, obiektywny proces – jak naziści w Norymberdze? Kto wie? Może byłoby mnie stać na akt miłosierdzia. A czy wszyscy w Niemczech, którzy powinni ponieść karę, zostali osadzeni? Nie. Wielu było chronionych. Do tej pory Niemcy nie są w stanie sobie z tym poradzić.
mówił w wywiadzie dla postkomunistycznej przecież Polityki, gdzie dodał, że „negatywne skutki grubej kreski Mazowieckiego są gorsze niż brak takiej kreski”.
„Ryszard Bugajski umiał kleić taśmę”- powiedział o nim Andrzej Wajda. To chyba istota twórczości zmarłego wczoraj w wieku 76 lat filmowca. On potrafił opowiadać o Polsce. W prosty, klarowny i tradycyjny sposób. Był świetnym rzemieślnikiem „Przesłuchanie”, „Generał Nil”, „Układ zamknięty” i „Zaćma”- powinno się wydać box z tymi filmami z hasłem „antykomunizm” na okładce. Tak zostanie Bugajski zapamiętany w naszej kinematografii. Jako twórca kina antykomunistycznego, z którym nie zgadzali się często publicyści prawicowi. Bugajski miał bowiem własne spojrzenie na PRL i III RP, nie wpisujące się w polityczny podział Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/450124-bugajski-dal-nam-najbardziej-antykomunistyczne-filmy