Kilka dni temu odwiedził Polskę nasz znakomity grafik i rysownik Andrzej Krauze. Artysta na co dzień mieszka w Londynie, współpracuje z największymi gazetami europejskimi, w tym na stałe z dziennikiem „The Guardian”, a z prasy polskiej m.in. z tygodnikiem „Sieci”. Co ciekawe, w okresie zamieszania brexitowego jego komentarze rysunkowe uważane są w Wielkiej Brytanii za najlepsze w tym temacie, najlepiej oddające odczucia ludzi. Specjalnie dla Czytelników portalu wPolityce.pl krótki wywiad z panem Andrzejem Krauzem.
wPolityce.pl: Jak całe to zamieszanie brexitowe wygląda z Londynu, z pana perspektywy?
ANDRZEJ KRAUZE: Wielki bałagan, wielkie zmiany, dla rysownika oczywiście raj. A politycznie - widać bardzo wyraźny podział - duże miasta są za Unią, teren, prowincja jest za Brexitem. Generalnie, im biedniejszy region tym większe poparcie dla wyjścia z EU, zwłaszcza północ i północny środek. W odróżnieniu od Polski tam nigdy unijne dotacje nie dotarły, korzyści nie widać. A przemysł kiedyś tam silny, już dawno zamknięty.
Theresa May dobrze to wszystko poprowadziła?
Odbiór całości jest zły, ludzie uważają iż to wyszło okropnie, zarówno ze strony Unii jak i rządu, czują się nawet upokorzeni w swoim patriotyzmie. On jest tam silny, mocny, związany z dumą bycia Anglikiem, wyspiarzem. To dotyczy także ludzi, którzy tam się nie urodzili, ale przyjęli tę kulturę, uznali ten kraj za swój. Zwłaszcza zwolennicy obecności w Unii kręcą głowami na wspomnienie premiera Davida Camerona, który dla jakiejś małej rozgrywki politycznej zdecydował się na referendum brexitowe. Był pewien, że większość solidna będzie za pozostaniem, że to go wzmocni. Nic dziwnego, że do dzisiaj rzadko się publicznie pokazuje. Jest w szoku.
Wyobraża Pan sobie drugie referendum?
Nie. Uważam, że gdyby miało dojść do drugiego referendum, możliwe są nawet zamieszki. To było poważne głosowanie, wynik jest znany i trzeba to wprowadzić w życie. Odejście od Brexitu przyniosłoby wielu ludziom poczucie, że zostali oszukani. W poważnej demokracji takich rzeczy się nie robi. Powtórne głosowanie możliwe jest w innym wypadku: jeśli doszłoby do Brexitu i wszystko by się zawaliło. Wtedy, pod wpływem np. takich doświadczeń, można by myśleć o powtórce. Ale teraz to chyba niemożliwe.
A zawali się? Sałaty może zabraknąć? Prąd wyłączą?
To są śmieszne historie, nikt w nie raczej nie wierzy. Część z tych narzekań i gróźb nawet wzmacnia zwolenników wyjścia z Unii. Kiedy ludzie słyszą, że ktoś nie będzie mógł już sprowadzać na okrągło pomidorów z Holandii, co zresztą nie jest takie pewne, to sobie myślą, że może to i dobrze, bo zarobi wreszcie rolnik miejscowy. Poza tym popularny jest pogląd iż należy żyć bardziej sezonowo, zgodnie z rytmem ziemi. Widać zresztą przygotowania na ewentualność kłopotów z towarami z Europy. W sklepach znacznie wzrósł np. napływ owoców - jagód, truskawek, szparagów z Meksyku. Okazują się nawet tańsze.
Jak to się skończy?
Myślę, że będzie Brexit. Choć nikt nie wie kiedy i jaki. Ale będzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/440464-andrzej-krauze-brexit-bedzie-choc-nikt-nie-wie-jaki