Otóż pedofilia jest problemem globalnym i ponadwyznaniowym. Według danych Światowej Organizacji Turystyki co roku około 3 milionów dorosłych mężczyzn podróżuje do krajów Azji, Ameryki Południowej lub Afryki tylko w jednym celu – wykorzystywania dzieci. Zyski z rynku pornografii pedofilskiej (zawierającej m.in. sceny gwałcenia i torturowania najmłodszych) oblicza się na grubo ponad 20 miliardów dolarów rocznie. Według danych włoskiego stowarzyszenia Meter mamy dziś w Europie około 18 milionów dzieci, które były molestowane seksualnie. Głośne afery obyczajowe w Belgii czy Portugalii ujawniały istnienie siatek pedofilskich w tamtejszych kręgach politycznych. Nie brakuje też pedofilów w świecie show biznesu, o czym świadczy choćby przykład jednego z najbardziej znanych prezenterów BBC Jimmy’ego Savile’a, który przez kilkadziesiąt lat zgwałcił olbrzymią liczbę dzieci, w tym nawet 5-letnich chłopców.
pisze na wPolityce.pl Grzegorz Górny. Doskonale, że przypomniał te dane w kontekście światowej debaty nad filmem „Leaving Neverland”, który wczoraj zadebiutował również w polskim HBO GO.
Wstrząs. Tylko takie słowo przyszło mi do głowy po obejrzeniu podzielonego na dwie części, czterogodzinnego dokumentu Dana Reed’a. Znamienne, że reakcje na film wielu fanów Michaela Jacksona są lustrzanym odbiciem reakcji wielu katolików na oskarżenia duchownych o pedofilię. To tylko pokazuje, że pokusa zamiatania pod dywan niewygodnych faktów z życia idoli jest ponad ideologiczna. Pocieszeniem, choć bardzo gorzkim, jest to, że kara za grzechy w końcu zawsze przychodzi. Karma wraca. W przypadku Jacksona po jego śmierci. Ufam, że został jednak za potworności, jakich się miał dopuścić rozliczony. Możecie w tą opowieść nie wierzyć. Możecie kwestionować wyznania dwóch bohaterów filmu. Nie jest to dokument obiektywny. Oddaje głos tylko oskarżycielom. To dokument opierającu się na emocjach, a nie analizie. Mnie jednak przekonuje. A od dziecka jestem oddanym fanem Michaela.
„Po 25 latach się przebudzili nagle! Spisek i skok na kasę!”- czytam na forach internetowych. Nie mam siły polemizować z tym prostackim spojrzeniem na, to co dzieje się w głowie ofiar gwałtu czy molestowania. Szczególnie tych nieletnich. Szczególnie tych, którzy zostali skrzywdzeni przez króla i boga popkultury. Człowieka fetowanego przez prezydentów USA, królową Anglii, ubóstwianą przez ich matki Księżną Dianę i przywódców religijnych. Jacko był pogańskich bożkiem. Człowiekiem od „Heal the World”. Tym, który pomaga dzieciom na całym świecie. Popkulturową Matką Teresą. Jego kalifornijska Kalkuta nazwana Neverland kryła jednak wyjątkowo mroczną tajemnicę.
Przez lata sugerowano w popkulturze jego pedofilię. South Park, teledyski Eminema. Stand Up. Mówiono o pedofili Jacksona, który, jak wszystko dziś na to wskazuje, podobnie jak O.J Simpson, dzięki milionom dolarów i świetnym prawnikom wykpił ( jeden z nich bronił obu celebrytów) się z procesu o molestowanie. Płacił też oskarżycielom grube miliony w ramach ugody. Piotruś Pan okazał się mieć twarz potwora. Nie przez operacje plastyczne, bielactwo i nos, który mu odpadł. „Leaving Neverland” pokazuje, że on był potworem również w środku. Wyrachowanym, bezwzględnym i bardzo przebiegłym.
Trudne dzieciństwo? Zniszczenie dzieciństwa przez pazernego na kasę ojca? Funkcjonowanie w showbiznesie od najwcześniejszych lat, gdzie mogło go spotkać molestowanie? To wszystko prawda Tyle, że mnie to mało obchodzi. Niemal każdy zbrodniarz ma trudne dzieciństwo. Czy to usprawiedliwia jego winę? Szkoda, że Michael Jackson nie żyje i nie skonfrontuje się z tym, co widzimy na ekranie.
W „Leaving Neverland” o swoim związku z Jacko opowiadają dwaj mężczyźni. Obaj byli zapatrzeni w króla pop. Obaj imitowali go na scenie. James „Jimmi” Safechuck miał lat 10, gdy musiał ściskać sutki masturbującego się króla pop. W wieku 8 lat zagrał w reklamie Pepsi z Jacksonem. Wade Robson miał tylko 7, gdy Michael przekonywał go, że rozkładanie przez nim pośladków jest elementem miłości i przyjaźni.Obaj bardzo przekonująco opowiadają o swoich koszmarnych doświadczeniach. Wade był członkiem dziecięcego zespołu tańca z Brisbane w Australii. W 1987 roku - w wieku 5 lat - wygrał konkurs taneczny, w którym główną nagrodą było spotkanie z Jacksonem. Dorośli dziś mężczyźni ze szczegółami opowiadają jak Michael rozkochał ich w sobie. Powodował, że czuli się najważniejsi na świecie. Dzwonił do nich z każdej trasy koncertowej. Spędzał czas w ich domach.
Zostali zaproszeni do jego krainy. Pełnej najlepszych na świecie zabawek, kolejek górskich i egzotycznych zwierząt. Własny park rozrywki. Własne dziecięce niebo zapełnione słodyczami i fast foodami. Wypełnienie dziecięcych marzeń. Ich rodzice również zostali zauroczeni przez Jacksona. Ten podziwiany przez miliony ludzi na świecie, łącznie z politycznymi przywódcami, siedział w pokoju tych zwykłych mam i tatusiów. Żył z nimi. Traktował jak swoich rodziców.”Prałam mu ubrania. Jemu!”- mówi wciż dumna z siebie mama. Potem ściągnął ich do swojego bajkowego świata. Oddzielnego. Z własnymi prawami i moralnymi normami.
Jackson był infantylnym dzieckiem. Rekompensował sobie brak dzieciństwa. Jednocześnie miał potrzeby dorosłego mężczyzny. Uczył więc przywiązanych do niego chłopców masturbacji. Dotykał ich. Uprawiał z nimi seks oralny. 7 letniemu dziecku miał włożył do ust penisa. „Jak się o tym ktoś dowie, to życie twoje i twoje rodziny będzie skończone. Jak moje. Trafimy do więzienia”- mówił chłopcom. A oni go kochali. Nawet dziś przyznają, że nie widzieli nic złego z tym, co on im robił. Przez lata korzystał z tego szantażu. Obaj zeznawali w procesie sądowym na jego korzyść. Bronili go w telewizji. Ze strachu? Z poczucia przynależności do rodziny Jacksona? Ze wstydu? Wszystkiego po trochu.
Nie ukrywają, że byli zazdrośni, gdy Jacko odsunął ich na bok i otoczył się nowymi chłopcami. M.in. Maculayem Culkinem. Słynny Kevin z „Home Alone” do dziś utrzymuje, że Jackson pedofilem nie był. Autorzy filmu to odnotowują. Nie wykluczam, że obaj kłamią. Nie wiem po co mieliby narażać się na wielomilionowe procesy, które już wytacza rodzina Jacksona. Nie wiem, po co mieliby przekreślać sobie karierę w shobiznesie, gdzie pedofilia wciąż jest okryta zmową milczenia. Jednak jeżeli to robią, to są mistrzami świata w kłamstwie. Jak Sycylijczycy w monologu Vincenzo Coccotti w „Prawdziwym romansie” duetu Scott/Tarantino. Romans Safechucka i Robsona miał oblicze o wiele mroczniejsze oblicze. „Byliśmy w sobie tak jakby zakochani. Ciągle o nim myślałem. Byliśmy jak małżeństwo. Używam tego słowa, bo nawet wzięliśmy ślub. Taki na niby. To było w jego sypialni” – wspomina Safechuck. Podczas „zaślubin” miał 11 lat. Dziś, trzymając w ręku pierścionek, trzęsą mu się ręce. Wade zeznawał w procesie Jacksona n jego korzyść. Dziś mówi, że nie chciał by jego przyjaciel poszedł do więzienia na resztę życia. „Postanowiłem, że zabiorę do grobu informację o naszym seksualnym związku”.
Najbardziej przerażającą częścią dokumentu nie są opisy seksualnego związku Jacksona z dziećmi, ale uzależnienie chłopców od siebie. Izolował ich od rodziców. Podstępnie i bardzo delikatnie budował ich nienawiść do matek ( „Wszystkie kobiety są złe”- wmawiał chłopcom) i przekupywał ich rodziny. Najdroższe apartamenty, poznawanie znanych ludzi, kupowanie domów. Okazuje się, że Jackson wcale nie był wyłącznie infantylnym dzieckiem w ciele dorosłego mężczyzny. Jego dusza była pokiereszowania nie mniej niż jego pocięta skalpelem chirurgicznym twarz. A może on nie mógł w nią patrzeć w lustrze i dlatego zmieniał?
Jackson jak najbardziej przebiegli i działający na zimno psychopaci utkał emocjonalną więź między ofiarami i sobą. Wade Robson przecież osiągnął w showbiznesie wielki sukces. Jako choreograf pracował z Britney Spears, Justinem Timberlakem czy Pink. Mimo ( a może przez nią?) zawodowej pozycji i niezależności bronił Jacksona podczas jego pierwszego procesu o molestowanie seksualne. Obaj w latach 90-tych i na początku XXI wieku, gdy pojawiły się publiczne oskarżenia Jacko o molestowanie nie przyznali się nawet rodzicom. Dopiero po założeniu rodzin i narodzinach własnych dzieci oraz załamaniu nerwowym postanowili ujawnić światu prawdę. „Wykorzystanie nie wydawało się dziwne, bo dokonywał tego on, człowiek, który był dla mnie jak Bóg”- mówi Wade.
Trudno nie patrzeć z zażenowaniem na niektóre wywody rodziców molestowanych chłopców. Jedna z matek, która poznała dzięki Jacko Seana Connery do dziś wygląda jak zaślepione blichtrem Jacksona. Gdzie byli rodzice? Naprawdę mogli być tak zaślepieni kasą? Te pytania pojawiają się przez cały seans tego porażającego dokumentu. Czy oni również traktowali Jacksona jak Boga? A może, mimo wszystko wciąż go tak traktują? Dziś obie matki mówią, że czują się współwinne cierpienia dzieci. Do dziś nie odbudowały relacji z dużą częścią własnych rodzin.
Piszę ten tekst mając na uszach składankę Michaela Jacksona. Wspaniałą. Genialną. W pewnym sensie boską. Tańczyłem do niej jako dziecko. Mój synek niedawno też przebierał się za Jacko. Po tym dokumencie już bym mu nie pozwolił na jego imitacje. Wiem, że imitował postać na scenie. Tyle, że w przeciwieństwie do innych wokalistów Jackson na scenie nie był kimś innym. „Mógłbym na niej mieszkać. Kocham scenę”- mówi w nagraniu audio podczas zabawy w wywiad z małym Jimmim. On na scenie tańczył z obydwoma chłopcami. Tańczył z innymi dziećmi. Do piosenki „Bad” i „Dangerous”.
Tak, Michael Jackson był Złym i Niebezpiecznym potworem, tworzącym najgenialniejszy pop w historii. Tak uważam po obejrzeniu tego dokumentu. Nie przedstawia on jednoznacznego dowodu, poza świadectwem ofiar. Jednak ono mnie po prostu przekonuje. Jako komentatora. Nie sędziego. Ten film pokazuje, że „Wacko Jacko” był potworem z teledysku „Thriller”. Nie przez przypadek gwałceni chłopcy nosili jego czerwoną kurtkę. Nigdy do końca jej nie zdjęli, co widać w każdym ujęciu „Leaving Neverland”. Nigdy tego piekła nie opuszczą.
„Leaving Neverland” dostępny na HBO GO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/437232-leaving-neverland-tak-michael-jackson-byl-potworem