O liście tzw. Gildii Reżyserów do Jarosława Kaczyńskiego jest głośno od kilku dni.
Przypomnijmy: kilkudziesięciu twórców ostro zaatakowało Jarosława Kaczyńskiego za to, że podczas konwencji PiS zacytował wypowiedź Agnieszki Holland w niewłaściwym - zdaniem autorów listu - kontekście. Padły zarzuty „kłamstwa” i „manipulacji”. Ton listu, jego długość oraz użyte sformułowania świadczą o żywiołowej i zadawnionej niechęci do prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Problem w tym, że do dziś oficjalnie nie wiadomo kto, jest autorem listu owego listu, ani w jaki sposób zebrano podpisy.
A jest to sprawa nie bez znaczenia.
Z naszych informacji wynika, że list powstał w osobliwy sposób. Został bowiem wysłany mailem do wszystkich członków Gildii w poniedziałek o godzinie 10.00 rano, wraz z informacją, że kto nie wycofa swojego podpisu do godziny 14.00, ten „podpisał”. O ile nam wiadomo, byli reżyserzy, który zajrzeli do swych skrzynek mailowych po godzinie 14.00, a że ów długi i pełen emocji list „podpisali” dowiedzieli się z mediów.
Dodajmy, że Agnieszka Holland, jest dożywotnią honorową przewodniczącą Gildii.
Dodajmy, że Agnieszce Holland wiele spraw kojarzy się ze stalinizmem. Może więc ten sposób zbierania podpisów pod listem również wywoła takie skojarzenie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/436348-jak-gildia-rezyserow-rezyseruje-rzeczywistosc-kulisy