Czego my tu nie mamy! Narcos, ISIS, kartele, Blackhawki i nawet Janusze z Biedry molestujące kobiety. Patryk Vega trzyma poziom swojej popitbullowej trylogii. Świetnie się sam bawi, przenosząc w vegański sposób na ekran swoje filmowe fascynacje.
Przy premierze „Kobiet mafii” (2018) pisałem, że Vega w końcu odzyskał formę, której nie było widać przy kolejnych mutacjach „Pitbulli”. Po wpadce ze słabiutkimi „Plagami Breslau” Vega pokazuje, że ma serce do swojej nowej zabawki. Celowo używam tego właśnie słowa. „Kobiety mafii 2” to rasowe kino klasy B, mające jeden cel. Ma być rozrywkową maszynką do zarabiania pieniędzy. Vega sam stworzył sobie Hollywood nad Wisłą i przeszczepia jego rozwiązania. Ba, gdyby zdecydował się oddać lejce innym reżyserom, pozostając producentem swoich filmów, mógłby być, jak zauważa filmoznawca dr Piotr Kletowski, kimś w stylu polskiego Luca Bessona.
„Kobiety mafii” to film pasujący do stylistyki Bessona biznesmena. Skoro spodobała się milionowej widowni brutalność, wulgarność, celebryci ( gwiazdy sportów walki i raperzy) w epizodycznych rolach i efekciarskie kraksy samochodowe, to trzeba dołożyć tego jeszcze więcej. Vega bierze więc zabawki i kręci w Kolumbii, Hiszpanii, Berlinie oraz Maroko. Zatrudnia Angie Cepedę znaną u nas z telenoweli „Luz Maria”, która mówi motherfucker z latynoską gracją Salmy Hayek z „Savages” Stone’a i Enrique Arce z netflixowego „Domu z papieru”, dając nam mieszankę swojskich gangusów i klimatu z „Narcos”. I to się sprawdza! Jako B-klasowe, czysto rozrywkowe kino, sprawdzają się „Kobiety mafii 2” doskonale.
Vega wyeliminował w finale „jedynki” niemal całą swoją stałą trupę aktorską i postawił na nowe twarze. Świetny ruch. Ile można oglądać bluzgającego Oświecimskiego i sztywniutkiego jak fryzura Despero Stramowskiego? Sama zmiana vegańskich twarzy już ożywia jego uniwersum. Poza Januszem Chabiorem ( jako Kojak z ABW), Agnieszką Dygant ( w roli jeszcze bardziej psychopatycznej niewiasty mafijnej), Aleksandry Popławskiej ( Siekiera szuka miłości na Saharze w objęciu terrorystów z ISIS) i Katarzyny Warnke ( kradnie show jako blachara zarabiająca na byciu byłą żoną gangstera), Vega oparł film na nowych bohaterach.
Jednocześnie ten król polskiej komercji ( sorry Smarzol, ale tobie jednorazowo wyszło) porzucił brutalny realizm świata polskich gangusów i psów z czasów „Pitbulla” i „Służb specjalnych” na rzecz przegiętego kina akcji w estetyzowanymi wybuchami, strzelaninami i pięknymi tropikalnymi widokami. Nie będzie żadnego skomplikowanego bohatera jak mjr. Bońka, Gebels czy nawet Majami. To inny rodzaj kina. Piotr Adamczyk z wytatuowaną łysą bańką i hipsterską brodą balansuje na granicy autoparodii. Przypomina Bogusława Lindę z poprzedniej części „Kobiet….”. Ba, ma nawet równie zbuntowaną córkę ( Aleksandra Grabowska) jak Padrino z Grupy Mokotowskiej. Romantyczny zbój o twarzy Otara Saralidze też raczej bawi niż straszy. Nie ma w tym nic złego. Tak się gra w rozrywkowym kinie dla mas. Vega wie jak o poklask mas dbać, obsadzając raperów Sobotę i Bonsona oraz Joannę Jędrzejczyk w epizodach.
Czy czekam na trzecią odsłoną kobiecej trylogii ( znów krwawy feminizm w finale eksploduje)? Tak, jeżeli wróci z jedynki sparaliżowany wylewem Padrino i zostanie pociągnięty wątek walczącej z ISIS ABW. To najciekawsze wątki dwóch części „Kobiet mafii”. Jednak o wiele bardziej interesuje mnie „Small World”, gdzie Vega ( już wiadomo, że z Adamczykiem i Arce w obsadzie) ma opowiedzieć o międzynarodowej siatce pedofilsko-satanistycznej, o czym opowiadał w mojej audycji.. Czekam na Vegę mieszającego neokatechumetalny katolicyzm z brutalnym kinem akcji dla mas.
4/6
„Kobiety mafii 2”, reż: Patryk Vega, dystr: Kino Świat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/435134-kobiety-mafii-2-rasowe-kino-klasy-b-recenzja