Filmy o narkomanii i alkoholizmie powinny dostać oddzielny gatunek. „Narkomani”, „Wieczna północ”, „The Boost”, „Trainspotting”-to obrazy, które najmocniej mnie uderzyły i nie pozwoliły sięgnąć nigdy po twarde narkotyki. Co więcej można powiedzieć o otchłani uzależnienia i upodleniu człowieka zatopionym w łajnie zwanym heroiną? Co więcej można powiedzieć o szponach potwora o imieniu metamfetamina?
„Mój piękny syn” pokazuje nie tylko upodlenie narkomana, ale ból jego kochającej rodziny stającej na polu bitwy z uzależnieniem. David Sheff jest wziętym dziennikarzem publikującym w The New York Times, Playboyu czy Rolling Stone Magazine. Jest człowiekiem sukcesu mieszkającym w kalifornijskim Iverness. Dał swojemu synowi Nicowi wszystko. Po rozwodzie to on zaopiekował się synem, który zamieszkał z jego nową rodziną. Nick jest kochanym „pięknym chłopcem” z piosenki Johna Lennona, z którym Sheff nie raz rozmawiał w Playboyu.
Nick miał wszystko by osiągnąć sukces. Odziedziczył po ojcu pisarki talent. Przyjęły go wszystkie uczelnie, na które złożył papiery. On wybrał jednak ucieczkę w narkotyki. Czy dlatego, że młody i wrażliwy chłopak fascynował się od młodych lat pijackimi wierszami Charlesa Bukowskiego? To zbyt proste. Choć fajność ćpania i chlania pewnie pchnęła go w ramiona kokainy i uścisk metamfetaminy. Szybko wylądował na brudnej podłodze kibla w barze ze strzykawką w żyle.
Nie jest oparty na dwóch książkach Davida Sheffa i Nicka Sheffa film Felixa van Groeningena dydaktyczną czytanką. „Mój piękny syn” to demolujące emocjonalnie spojrzenie na ojcowską miłość i granicę walki o życie dziecka. To pozbawiona sentymentalizmu i taniego moralizatorstwa opowieść o nierównej walce rodziny z potworem porywającym jej członka. Kolejne odwyki, powroty do ćpania, przedawkowania i kłamstwa naznaczają życie rodziny. Żony Davida (Maura Tierney) jak lwica walczy o pasierba. Powrotu do zdrowia Nicka pragnie też uwielbiane przez niego przyrodnie rodzeństwo.
Steve Carell i Timothée Chalamet tworzą wielkie kreacje. Nie są zbudowane na stereotypowym konflikcie ojca z synem. Walka wiecznie zaćpanego Nicka z szukającym za wszelką cenę sposobu by mu pomóc ojcem jest rozegrana na bardzo subtelnych nutach. Reżyser unika epatowania scenami upodlenia narkotykowego. Woli pokazać coraz bardziej rozdarte serce ojca i ból kochającego go syna uwięzionego we własnej słabości. Ten film to emocjonalny rollecoaster rozciągnięty między dwóch facetów kochających się i nie potrafiących tej miłości przekuć w szalupę ratunkową przed otchłanią.
Skąd ten pociąg do narkotyków? Z nadopiekuńczości ojca i zbyt dużych oczekiwań? Naprawdę zawsze winni są rodzice? Że za dużo przytulają, albo za dużo biją? To żałosna konkluzja. Dlatego to nie odpowiedź na to pytanie jest istotą „Mojego pięknego syna”. Istotą tego filmu jest ukazanie miłości. Miłości rodzicielskiej, ale również miłości synowskiej, którą trzeba w sobie znaleźć. Bezgraniczna miłość „większa niż wszystkie słowa świata”, jak mówi małemu Nickowi tata, jest największym pięknem. To ona pokonuje każdego demona.
5/6
„Mój piękny syn”, reż: Felix van Groeningen, dystr: M2Films
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/427495-moj-piekny-syn-piekna-opowiesc-o-rodzicielstwie-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.