Zacznę od dygresji. Kiedy siadłem do pisania o przedstawieniu Teatru Telewizji „Człowiek, który zatrzymał Rosję”, zajrzałem na Facebooka. Ktoś pokazywał tam właśnie jeden z rozlicznych postów, w których „internauci” przekonują nas łamaną polszczyzną, że nie ma gorszej zarazy niż Ukraińcy, więc „Polacy poprzyjcie Rosjan” w awanturach w rejonie Morza Azowskiego. A przynajmniej nie angażujcie się.
Człowiekowi z Facebooka fala tych wpisów skojarzyła się ze scenką, zresztą animowaną, z owego telewizyjnego widowiska. Tam sowiecki agitator też apelował, tyle że do polskich żołnierzy. Jego polszczyzna też nie była nadzwyczajna.
Beata Hyczko i Tomasz Drozdowicz napisali opowieść o człowieku, który odegrał kluczową rolę w złamaniu, a właściwie łamaniu sowieckich szyfrów. Ten wątek już się pojawiał – w niedocenionym serialu o bitwie warszawskiej „Wojna i miłość” Macieja Migasa, chyba także w „Bitwie warszawskiej” Jerzego Hofmana. Ale po raz pierwszy porucznik Jan Kowalewski zyskał twarz i nazwisko jako główny bohater.
Głównym walorem tej opowieści jest położenie nacisku na to, co podobno udawało się nam, Polakom, gorzej. Na siłę myśli, na cierpliwość, na kalkulację i precyzję. Już z tego powodu Kowalewski powinien być jednym z narodowych bohaterów.
Drozdowicz jako reżyser opowiada o nim zaskakująco żwawo. Z mapkami, zdjęciami dokumentalnymi i owymi animacjami, które wypełniają lukę, jakiej teatr w inny sposób wypełnić nie może: dzięki nim oglądamy sceny z frontu. A to opowieść o polskich kryptografach, o zalążku polskiego wywiadu, ale też o całej wojnie z bolszewikami.
I mogę powiedzieć to co Józef Piłsudski Kowalewskiemu: dobra robota. Nie ma tu typowej dla teatru faktu sztuczności. Owszem, może poszedłbym na miejscu twórców dalej jeszcze w szukaniu wątków ludzkich. Nie wszystko da się załatwić obrazkiem, z którego wynika że pan porucznik był romansowy i lubił uwodzić cudze żony.
Owszem, jak na mój gust zbyt łatwo zajmują autorzy stronę Piłsudskiego w rozgrywkach na szczycie państwa przedstawiając go jako męczennika. Nie był w rzeczywistości tak dobroduszny, a jego i Aleksandry Piłsudskiej dialogi napisane są bardziej sercem niż rozumem i historyczną wiedzą. My ciągle mamy kłopot z tym, z czym nie mają Anglicy czy Francuzi, którzy pokazują swoich bohaterów jako drapieżników, a jednak wartych wsparcia.
Choć moją sympatię budzi z kolei fakt przypomnienia samej temperatury polsko-polskich konfliktów. Oto tyrady wygłaszane przez Szymona Kuśmidra grającego ojca kolegi Kowalewskiego - przeciw „niemieckiemu agentowi towarzyszowi Piłsudskiemu” . W budzącym zachwyty dokumencie „Niepodległość” wszystko zostało nadmiernie wygładzone. Tu nie. Widać, że autorzy nie przepadają za endecją. Ale opowiadają jak było.
Co nie przeszkadzało mi się wzruszać, kiedy przypomniano, że w godzinie próby Polacy umieli na moment stanąć na wysokości zadania. Ten sam narzekający na nową Polskę ojciec idzie do wojska wraz z siedemnastoletnim synem. Nigdy dość powracania do takich epizodów. Tacy byliśmy. Czy tacy jesteśmy?
Zawsze gdy oglądam takie spektakle, mam poczucie, jak wielu znakomitych aktorów marnuje się na tyłach, gdy Polacy kontentują się twarzami 20 filmowych celebrytów. Kowalewskiego miał grać ktoś inny. Zagrał Michał Żurawski, pomimo udziału w serialu „Kruk. Szepty słychać po zmroku” zbyt słabo wykorzystywany. Tu gra nietypowego polskiego bohatera, jest wyluzowany, z lekka sarkastyczny. I ma cechę, jakiej potrzeba do takiej roli: charyzmę.
Kiedy z kolei zobaczyłem Roberta Gonerę z wąsami jako Piłsudskiego, zrazu pomyślałem maskarada. A jednak generalnie sprawdził się, pomimo moich wątpliwości co do niektórych wypowiadanych przez niego kwestii. Sprawdził się z całkiem przekonującym Nikodemem Kasprowiczem jako szaławiłą Wieniawą u boku.
Powiadam, oczekiwałbym więcej komplikacji, ale niespełna półtoragodzinny format plus przekonanie, że trzeba krzepić, miały swoje prawa. To ten rodzaj krzepienia, który jestem w stanie strawić. Przeważała rzeczowa relacja – i dobrze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/423638-opowiesc-o-cierpliwym-polaku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.