Jak poznać sekciarza? W czasach politycznej polaryzacji trudne to nie jest. Wystarczy rzucić kamieniem w tłum zakupowiczów w mallu ( szczególnie w niedzielę handlową w Polsce) i trafi się za jednym razem przynajmniej dwóch żołnierzyków z każdego z plemion politycznych. Można też wejść do mediów społecznościowych, gdzie Bałwan zwany opinią publiczną ma w ręku narządzie, dające mu poczucie istoty jego głosu. Suweren mówi dziś za pomocą 280 znaków ( to już nawet nie są słowa pełne), którymi okłada podlizujących mu się polityków i toczy wojny między sobą. Tak samo zresztą rozmawiają między sobą dziennikarze i politycy. No, a przecież będzie jeszcze gorzej. Niebawem trendy wyznaczać będą już tylko coraz bardziej skretyniali youtuberzy i polityczni krzykacze.
Histeria. To drugi element sekciarstwa. Histeria ta napędzana jest przez skrajną tabloidyzacje mediów i dyktaturę głosu Bałwana w mediach społecznościowych. A może to ja histeryzuję? Może wcale nie jest aż tak źle? Niestety jest, skoro najsilniejszą histerię widać dziś szczególnie mocno wśród liderów opinii. Nie chodzi o profesorów, publicystów i analityków. Oj nie koteczku. Te czasy dawno minęły. Chodzi o celebrytów, którym daliśmy prawo do wypowiadania się na tak skomplikowane tematy jak polityka czy geopolityka.
No i mamy tego konsekwencje w postaci napędzania złych emocji i przeklętego budowania politycznego sporu wokół serca a nie rozumu. Codziennie zalewają nas kolejne wywody artystów o tym jak straszny brunatny Bogeyman zje nasze dzieci. Upiór pojawił się nie tylko w Polsce i na Węgrzech, ale również w Austrii i Italii. Jest w Wielkiej Brytanii, ukryty pod nazwą Brexit. A ojcem wszystkich potworów, tutti di capo tutti bogeymanow jest potwór o pomarańczowej skórze i żółtych włosach z USA.
Imię jego Trump. Drży na jego widok nie przeciętny Amerykanin, ale Hollywood i celebryci. Ma za sobą nie tylko Freddiego. Ma całą armię bogeymanów. Cóż, w końcu celebryta Trump przeszedł na ciemną stronę mocy i wykorzystał populistyczne zdolności do przekucia antyliberalnego gniewu ludu do swoich celów. Tego koledzy i koleżanki nie wybaczają.
Amber Rose Tamblyn. Znacie tą aktorkę? Nie winie was jeżeli nie. Grała w kilku dobrych filmach, ale najlepiej obrazuje jej pozycje opis na Filmwebie przy roli w „Django” Tarantino. Tamblyn gra tam „córkę syna rewolwerowca”. Najlepszy komik by tego nie wymyślił! No więc córka syna rewolwerowca wystrzeliła ze swoich rewolwerów na tyle mocno, że cytują ją ważne amerykańskie media.
Nie pochylałbym się nad jej wynurzeniami, gdyby nie były w jakimś stopniu ( na szczęście wciąż małym) tak bardzo niepokojące. Głupota stała się dziś rodzajem wyścigu. Jest wielu chętnych by pobijać jej kolejne granice. Skala hollywoodzkiego hejtu wymierzona w Trumpa jest tak wielka, że nie chce mi się pochylać nad kolejnymi „mądrościami” Jima Carreya i Snoop Doggy Doga, który również stał się autorytetem ( wcześniej był autorytetem od jakości trawki i oczywiście świetnego rapu) w ocenie prezydentury Trumpa. Oni są nudni. Lepsi ją ich następcy.
Córka syna rewolwerowca przebiła najbardziej odjechane mądrości Snoopa. Wyznała, że po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich rozważała oddanie do adopcji swoje nienarodzone dziecko. Komu? Kanadyjczykom albo Szwedom. Tam jest jej zdaniem postęp, dobrobyt i mleko płynące z miodem tęczową rzeką o nazwie „tolerance”.
Córka syna rewolwerowca rzekła tak na feministycznym panelu Vulture Fest w Los Angeles. Gdy okazało się, że Hillary Clinton nie wyjdzie do wyborców w noc wyborów Amber poczuła jak „połyka ją mrok”.
Miałam powołać do życia dziecko w tym świecie. I to nie jakieś dziecko, ale DZIEWCZYNKĘ.
powiedziała cytowana przez „The Hollywood Reporter” córka syna rewolwerowca, która od razu, tej samej ponurej i mrocznej nocy, zastanawiała się czy DZIEWCZYNKĘ ( jak rozumiem to teraz jakaś forma „naddziecka”?) nie oddać Szwedom i Kanadyjczykom.
Córka syna rewolwerowca jednak chyba przestrzeliła. Ostatecznie córki nie oddała, ale i tak najwidoczniej poszła po półśrodki. Czy nie lepiej jest w ogóle wyeliminować ludzkość ze świata rządzonego przez Trumpa, Orbana, Kaczyńskiego i Salviniego? Może od razu lepiej poddać się sterylizacji, by nie sprowadzać w tak mrocznych czasach na głowy dzieci koszmaru, jakim jest egzystencja w faszystowskim świecie? A może masowa aborcja? Czy jednak zbiorowe samobójstwo? Co nowego ( starego?) ma nam do zaproponowania sekta?
Eh, to ja jednak wolę wyluzowanych Włochów, którzy mogą sobie kupić kalendarz z komunistą albo faszystą. Może dzięki temu nie muszą oddawać dzieci do Szwecji jak córka syna rewolwerowca od Tarantino?
Fot: Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/421927-co-dalej-zbiorowa-aborcja-przeciwko-bogeymanowi