Im bliżej jesteśmy 11 listopada, setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą, tym głośniej słychać marudzenie, że obchody będą wielką klapą, że nic się nie dzieje. Odwróciłbym problem i chętnie zapytał malkontentów: co powinno się „zadziać” byście przyznali, że prezydent i rząd stanęli na wysokości zadania?
Jesteśmy uzależnieni od polityki, którą faszerują nas media, to przytyk także nieco we własnym kierunku, bo jestem dziennikarzem i z polityki żyję. „Dzięki” mediom doszliśmy do stanu, w którym pytanie - z czym kojarzy ci się rok 2018 - więcej pewnie będzie odpowiedzi, że to rok wyborów samorządowych, a nie bardzo ważnego jubileuszu. Rzeczywiście, kampania wyborcza zdominowała czołówki gazet i telewizyjnych dzienników, a o 100-leciu odzyskania niepodległości jest wciąż, relatywnie niewiele. To krzywdzące szczególnie dla lokalnych środowisk, które jubileuszem żyją i w swoich gminach świętują, po swojemu. Te wydarzenia można liczyć w tysiącach (!!!). Tego w głównych mediach nie ma. Jest za to np. przepychanka o Marsz Niepodległości i dorabianie mu gęby nacjonalistycznej. Szkoda, bo to inicjatywa cenna, zapoczątkowana w latach, gdy manifestowanie polskości na ulicy wcale nie było oczywistością. Zresztą, kto był choć raz, wie jak jest naprawdę.
Tegoroczna kampania samorządowa pokazała także, że polityka lokalna właściwie nie istnieje. Jest tylko poziom ogólnopolski i coraz głębiej zarysowany podział na PiS i antyPiS. Z tego powodu politycy, a więc liderzy swoich środowisk czując się pewnie zakładnikami podziału nie są w stanie myśleć propaństwowo. Ważne sprawy topią w bieżącej polityce. Słyszę od Lecha Wałęsy: zaproszono mnie, ale odmówiłem. Bronisław Komorowski mówi, że nie będzie świętował z „pisowskim towarzystwem”. Dramat.
Warto na to spojrzeć z odrobiną wyobraźni. Czy za sto lat ktoś zrozumie, dlaczego byli prezydenci RP nie przyjmują zaproszenia obecnego do wspólnego świętowania setnego jubileuszu odzyskania niepodległości? Podkreślam, nie jakiegoś przypadkowego święta, tylko setnej rocznicy.
CZYTAJ KOMENTARZ MARCINA FIJOŁKA: Zawsze trzeba żądać więcej, ale nie utopmy tej rocznicy w permanentnym marudzeniu
Byłem dzisiaj w Teatrze Wielkim Operze Narodowej na prawykonaniu utworu „Te Deum Polonia” zamówionego przez prezydenta Andrzeja Dudę u mistrza Pawła Łukaszewskiego. To dzieło monumentalne, wykonane z chórem i orkiestrą. Krytycy muzyczni ocenią je zapewne po swojemu, pewnie znajdą się i tacy, którym się ono po prostu nie spodoba. Przechodząc zaś z warstwy muzycznej do symbolicznej, bardzo bym chciał, byśmy jednak docenili ten muzyczny prezent, który my - Polacy dostaliśmy z okazji tego jubileuszu.
Specjalny utwór skomponowany przez pana prof. Pawła Łukaszewskiego na to wielkie wydarzenie jakim jest stulecie odzyskania niepodległości - „Te Deum Polonia”. Dzieło wdzięczności Bogu i wszystkim tym, którzy przyczynili się do odzyskania przez Polskę niepodległości
— powiedział prezydent Andrzej Duda zapraszając do wysłuchania koncertu.
Malkontenci i tak powiedzą, że to niewiele. Ja odpowiem słowami marszałka Józefa Piłsudskiego:
Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium.
CZYTAJ TAKŻE: Uroczysty koncert w Operze Narodowej z okazji 100-lecia niepodległości. „To podziękowanie Bogu za wolną ojczyznę”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/419070-w-biezacej-polityce-topia-sie-rzeczy-naprawde-wazne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.