Odnajdźcie ten film gdzieś w sieci. To perwersyjna przyjemność oglądać go właśnie online. Inną perwersją będzie wrzucenie tego krótkiego komentarzu o nim na Facebooka. Zignorują? Czy skasują? Miała być wolność. Wolność od dyktatu polityków i redaktorów chodzących na ich pasku. Wolność od odpowiedzialności skończyła się erą fake newsów. Relatywizm moralny? To jakiś przeżytek. Dziś kłamstwo jest prawdą z lenistwa mas. Jeżeli kłamstwo jest sterowane, to można jeszcze z nim walczyć mając minimalny instynkt samozachowawczy.
Gorzej jak sterowana jest cała rzeczywistość. Nie tylko kłamstwo, ale z pietyzmem budowana iluzja prawdy. „Każdego dnia co minutę 500 godzin materiału filmowego jest przesyłanych na YouTube, 450 000 tweetów jest publikowanych na Twitterze, a 2,5 miliona postów na Facebooku. Jego współzałożyciel Mark Zuckerberg obiecał kiedyś, że Facebook będzie bez ograniczeń dzielić się wszystkim z każdym, ale okazało się, że jest zupełnie inaczej. Internet nie jest wcale tak neutralny, demokratyczny i wolny, jak się nam z pozoru wydaje”- czytamy w opisie tego przerażająco smutnego filmu.
Dokument „Czyściciele internetu” pokazuje tych, którzy codziennie dbają o czyszczenie sieci z niebezpiecznych treści. To ludzie, którzy są zmuszeni do oglądania dziecięcej pornografii, dekapitowania głów przeciwników miłujących Allaha siepaczy i innych rozwalających umysł treści zalewających codziennie wirtualny świat. Dokument śledzi pięciu spośród tysięcy outsourcingowanych przez Dolinę Krzemową „cyfrowych śmieciarzy”, którzy muszą codziennie obejrzeć i ocenić tysiące obrazów i nagrań. Zderzenie z tak paskudnymi treściami zmieniają psychikę tych ludzi.
Jednak ci sami ludzie biorą udział w czymś znacznie gorszym w kontekście kondycji naszej cywilizacji. Nie tylko czyszczą sieć z treści, które w naszej kulturze i normach cywilizacyjnych są nie do przyjęcia, ale zajmują się treściami uznanymi za nieprawomyślne przez korporacje. Właśnie w tym miejscu kończy się wolność słowa. Autorzy „Czyścicieli internetu” zrobili film z pozycji lewicowych. Jedyny prawicowiec w filmie to oszalały wyborca Trumpa, który pragnie „bić lewaków”. Autorzy bronią artystki, która namalowała obraźliwy portret Trumpa z małym penisem i mimo spektakularnego sukcesu w sieci jej profil fejsbukowy został zamknięty. To samo codziennie dzieje się z profilami nie lewicowymi, które z o wiele mniej kontrowersyjnych powodów są banowane przez administracje największego portalu społecznościowego na świecie. O tych przypadkach film nie mówi.
To jednak mało istotne, bowiem jego siłą jest pokazanie, w jakim momencie historii się znaleźliśmy. Korporacje mają większe budżety niż PKB wielu krajów również w Europie. Korporacje są niekontrolowane żadną kartką wyborczą i odpowiedzialnością przed ludem. Nikt im nie może im realnie zabronić wchodzenia w deale z autorytarnymi reżymami. Nikt im nie może zabronić budowania swoich prywatnych armii. Wizja z filmów Si-fi rodzi się na naszych oczach. Oddaliśmy wolność za wygodę. Oddajemy im kontrolę nad naszymi prywatnymi zdjęciami, pocztą, informacją co jemy i w co się ubieramy. Pozwalamy im wiedzieć o naszych seksualnych upodobaniach i fetyszach. Niewolnik doskonały, bo kochający swoją niewolę. Możemy się oczywiście wylogować jeżeli jakimś cudem nie uzależniliśmy się. No, ale spróbujcie korzystać z popularnych sklepów internetowych bez konta Google i Microsoft. To nasz wybór i nie musimy korzystać z tych dobrodziejstw? Jasne. Możemy też sobie zbudować własne Wall Street, skoro to tylko kwestia wyboru, nieprawdaż?
Zdaniem twórców tego filmu wybór Trumpa i Brexit to konsekwencja działania fake newsów, które są nieodłączną częścią korporacji Zuckenberga. Ja uważam, że wybór Trumpa był wyrazem również buntu przeciwko status quo medialno- politycznego establishmentu. Nie tylko Arabska Wiosna narodziła się w wirtualnym świecie. Populistyczno-narodowo- konserwatywny bunt mas, mający miejsce w zachodniej cywilizacji to również konsekwencja oderwania się od tradycyjnych mediów.
Tylko, że ten bunt już jest sterowany. Żyjemy w czasach totalnej rewolucji technologicznej, która na nowo zdefiniuje czym jest wolność słowa i wolność osobista. Nie mamy żadnych odniesień do historii i doświadczenia. Na naszych oczach wykluwa się nowy ład światowy, w którym nie możemy uniknąć bycia kontrolowanym. Możemy jedynie w niewoli, jaką sami sobie stworzyliśmy rozepchać się łokciami. Huxley i Orwell nie przewidzieli tak potwornie perwersyjnej niewoli, jaką sami sobie tworzymy.
Dobra, kończę ten wywód. Wrzucam go zaraz na fejsa i Twittera, by inni szerowali.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/416385-nawet-bunt-jest-sterowany-tak-latwo-oddalismy-wolnosc