Wróciłem. Wróciłem z festiwalu filmowego w Gdyni. Po ciężkiej pracy podczas święta kina wróciłem do normalnego życia. Wróciłem do czytania o polityce. Muszę więc wrócić do pisania o niej. Na szczęście od czasu do czasu już tylko.
Przeniosłem się z magii kina do rzeczywistości. A ona uderzyła mnie z mocą czarnej magii z baśni o nie uroczym złodzieju i wróżce socjalistce. To w sumie baśń o czerwonej magii. Trafiłem na wywiad z profesorem Maciejem Gdulą, który w Gazecie Wyborczej żali się na niedobry polski kapitalizm. Ja jeszcze w Polsce kapitalizmu nie widziałem nigdy ( co najwyżej oligarchię), ale socjaliści to taki gatunek ludzi, którzy widzą więcej niż Aldoux Huxley po LSD. No może ludzie z SLD są inni.
Prof. Gdula to momentami bardzo rozsądny obserwator polskiej polityki. Daleki od histerii nowych „moherowych beretów” z marszów KOD i napuszonych własnym arystokratyzmem liberalnych elit obrażonych na „tępy naród głosujący na kaczyzm”. Dziś tylko lewica spod znaku RAZEM trzeźwo widzi przyczyny porażki salonu III RP, który nie umie się podnieść po podwójnym prawym sierpowym sprzed trzech lat. Szanuję ich obóz za to. Jednocześnie modlę się by nigdy nie miał on wpływu na polską gospodarkę. Do Wenezueli i na Kubę można jeździć wyłącznie na wakacje.
To jest obrzydliwe, że ktoś za to, że rano fotografuje swoją jajecznicę i wrzuca ją do sieci, dostaje 20 tys. Ja za swoją pracę na uniwersytecie otrzymuję 4 tys. i mam poczucie zerwanego kontraktu. Miało być tak, że kiedy ktoś się stara, wysila, pracuje głową, napisze doktorat, zrobi habilitację, to nie będzie dostawał pięć razy mniej niż ktoś inny za fotografowanie jajecznicy. Dlatego ci, którzy mają wiele, muszą pokazać, dlaczego są pożyteczni. Że pieniądze, które zarobili, wrócą do nas. Nie jako oferta pracy za najniższą krajową, ale np. jako innowacje w przedsiębiorstwach, które dzięki temu będą mogły przetrwać i których produkty poprawią nam jakość życia.
mówi doradca Roberta Biedronia. Gdula zdaje się twierdzić, że prywatne firmy płacące za reklamę swoich produktów celebrytom są be. Jak to się ma do ubóstwienia przez lewicę mas, które klikalnością same powodują, że zdjęcie jajecznicy jest warte 20 tyś? Masy się przecież nie mylą. Masy mają nawet opinię swoją. Nie tego naucza lewica?
Cóż, jeżeli nowa nadzieja polskiej lewicy słucha gospodarczych rad prof. Gduli, to zamiast polskiego Macrona dostaniemy polskiego Fidela. Kolejny fragment pokazuje, że tęsknota na dawnym Leszkiem Millerem obniżającym podatki będzie się u znających się na ekonomii prawicowców ( nie chodzi o socjalistyczny jej odłam) powiększać. Gdula proponuje różne ograniczenia, mające niwelować nierówności społeczne, czym wprowadza w konsternacje dziennikarza Wyborczej.
Można na przykład przemyśleć limit na podróże lotnicze. (..) Żeby nie było tak, że każdy lata tyle, ile ma pieniędzy, tylko każdy ma ileś tam kilometrów do wylatania w roku. Nie wiem 15 tys. km na przykład. Jak jest bogaty i wylatał, to koniec, niech jedzie samochodem.
mówi na razie tylko werbalny specjalista od inżynierii społecznej. Zły prywaciarz musi odpowiedzieć jak już za dużo się dorobi.
Oczywiście też likwidacja private jetów i takich badziewi. Wszyscy mamy to samo, wszyscy mamy ograniczenia. To jest bardzo łatwe do przeprowadzenia.
**Socjalista i naprawiacz świata poprzez zakazywanie burżujom i kułakom ( również zaplutym karłom reakcji? Nie, to następny etap) pod pojęciem „badziew” zapewne rozumie różne inne rzeczy. Drogie samochody, przestronne mieszkania i duże ogrody przy domach. Baseny prywatne i zbyt wielkie telewizory. Zbyt drogie trunki oraz markowe ubrania. Wszystko to burżujski badziew, który trzeba zamienić na jednolite mundurki. Najlepiej z krainy Pol Pota czy innego wybitnego socjalisty.
Nasze społeczeństwa bardzo potrzebują poczucia, że do pewnego stopnia wszyscy mamy tak samo.
mówi doradca Biedronia, który jednak zapewnia, że nie chce dokwaterowywać ludziom z za dużymi mieszkaniami lokatorów. Serio? A dlaczego ich nie dokwaterowywać, skoro kułak i burżuj ma duży dom i nie mieszka na raz we wszystkich pokojach? Jak można mu na to pozwolić? Niech całe społeczeństwo czuje, że ma tak samo.
Ja naprawdę nie pojmuję po co te wszystkie ograniczenia w wywodzie Gduli. Dlaczego akurat loty mają być ograniczone a już budowanie ekskluzywnych restauracji zabierających grunty nie jest ograniczone? Nie lepiej towarzysze po prostu zbudować obozy reedukacji dla bogaczy i tam ich przekonywać do potrzeby przebudowy Polski na wzór takich potęg gospodarczych jak Chiny przed skrętem kapitalistycznym, Polska Republika Ludowa, ZSRR, Kuba i obecna Wenezuela?
Nie rozumiem też po co towarzysze męczą się w Polsce, skoro raj bez jajecznicy celebrytów za 20 kafli jest w kraju o nazwie Korea Północna? Można polecieć bez marnowania tysięcy kilometrów samolotem. Kupując bilet w jedną stronę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/413759-po-co-ograniczac-burzujom-tylko-podroze-samolotem