Arkadiusz Gołębiewski, reżyser, twórca Festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” stwierdził w rozmowie z Marcinem Wikło w Polsce.pl, że nie rozumie dlaczego film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego był oklaskiwany na Festiwalu w Gdyni.
Patrzyłem na ścianę gości oklaskujących ten film i zastanawiałem się, co takiego jest w nim, że ponad tysiąc osób przez 11 min nagradza go brawami. Film perfekcyjnie zrobiony, bardzo dobre zdjęcia Tomasza Madejskiego, dobre kreacje. Film nie ujął mnie jednak czymś nowym
—powiedział Arkadiusz Gołębiewski.
Spodziewam się od reżysera wejścia na wyższy poziom intelektualny niż tylko sprowadzania się do tabloidowego pokazania pewnej rzeczywistości. Dziwię się, że reżyser z taką łatwością robi nakładki publicystyczne. Tutaj aż roi się od podpowiedzi, żeby jeśli widz czegoś nie zrozumie, jeszcze dopowiedzieć
—dodał.
I co najbardziej mnie boli, to fakt, że film osadzany jest w rzeczywistości – nie wiem jakim prawem- takimi ważnymi tematami jak wiara nas Polaków, narodu katolickiego, mającego ważny gen wolności. Walczyliśmy o tę niepodległość, a tutaj tak instrumentalnie traktujemy to, by opowiedzieć historię pewnych patologicznych sytuacji, nagannych
—zauważył Gołębiewski.
Na pytanie prowadzącego program, czy jest to film na zamówienie tych czasów, bo obecna władza jest blisko Kościoła, a politycy PiS nie wstydzą się wiary, reżyser podkreślił, że jest to na pewno element pewnej kampanii.
To produkt, który jest elementem większej kampanii. Jest tutaj upraszczanie pewnej sytuacji, wprost traktowanie widza jako trochę niedouczonego. Że koniecznie trzeba pokazać, że to jest całe środowisko, że grzech idzie od samej góry na dół. Nie ma tam żadnej przestrzeni, by pokazać skąd to się brało
—zauważył reżyser.
Jego zdaniem „Kościół nie jest choinką pewnych patologii”. I to nie prawda, że wystarczy wejść w społeczność Kościoła, by zostać poddanym najróżniejszym patologiom.
Z tego filmu trochę taki morał wynika, co jest absolutnie fałszywe i to mi przeszkadza. Reżyser poszedł w tabloizację tematu
—dodał.
Gołębiewski stwierdził jednocześnie, że nie zna takiego Kościoła, jaki pokazuje Smarzowski.
Na co dzień spotykam w swojej parafia wspaniałych księży. Jestem autorem kilku filmów „Na misyjnym szlaku”, gdzie jeżdżę i poznaję różne osoby. Nie znam takiego Kościoła, który pokazuje Smarzowski. A uważam, że szeroko patrzę na tę tematykę. Aczkolwiek w pracy dziennikarskiej, filmowej zderzyłem się z patologiami
—powiedział reżyser.
On bardziej ma wywołać nienawiść do środowiska kapłanów. Dojdzie do tego, że zakonnicom i księżom będzie ciężko pokazać się na ulicy, bo będą musieli liczyć na wykluczenie
—zauważył.
Jak w tym roku będzie wyglądał Festiwal „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”?
Niewątpliwie brakuje nam pokazania oblicza niezłomnych księży, ww tym, roku kilku takich będzie. Mówimy o ks. Wyszyńskim, ks. Gurgaczu, ks. Baraniaku. Na nasz festiwal prawdopodobnie przyjedzie też ks. Biskup Frankowski. To jest ten Kościół, z którym ja się spotykam. I takie filmy pokazujemy na naszym festiwalu. Szukamy ciągle czegoś nowego, świeżego, próbujemy wypełnić białe plamy w polskiej historii
— zauważył Gołębiewski.
Reżyser „NNW” dodał, że tegoroczna edycja będzie miała mocny akcent, gdyż przyjedzie wiele gości z krajów Europy Środkowowschodniej i USA.
Chcemy pokazywać, co łączy kraje Trójmorza. Okazuje się, że te wartości, które były przez lata, one nadal są bardzo ważne. Pasją do historii próbujemy zarazić inne kraje, ale i kontynenty
—stwierdził Gołębiewski.
I dodał:
Festiwal wchodzi w fazę nie tylko opowiadania o polskiej, ale także Europy Środkowo-Wschodniej drodze do wolności. Wchodzi też mocno w ten dyskurs, jak ma wyglądać kino historyczne na dużym ekranie
—powiedział reżyser.
29 września mocne otwarcie. Dzień niepodległości, radość z niepodległości. Tych akcentów będzie dużo na Festiwalu „NNW”. Będziemy zastanawiać się, co zrobić ze słabością Polski, że mamy tak wspaniałe historie, a nie mamy dobrych scenariuszy. Te filmy ciągle nie powstają. To co jest, pokazujemy. Na Festiwalu pokażemy więc „Dywizjon 303”, 2 października będzie premiera filmu „Oustider” Adama Sikory. Pokażemy też film „Bikini Blue”, który na świecie dostaje wiele nagród, a w Polsce nie był pokazywany na żadnym z festiwali. W tym roku będzie też film „Dunkierka”. Także każdego dnia przynajmniej 1-2 filmy fabularne. Festiwal kończy się w dniu pogrzebu admirała Unruga
—skwitował Gołębiewski.
CZYTAJ TAKŻE: „Kler”. Ja znam inny Kościół. RECENZJA
pc/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/413578-golebiewski-kler-ma-wywolac-nienawisc-do-kaplanow