Każdy, kto czyta moją publicystykę, ten wie, że mam silne wolnościowe przekonania. Jestem libertarianinem i stawiam wolność jednostki ponad państwo. Wyznaję reaganowską zasadę, że „to rząd jest zawsze problemem”, a wolność osobista powinna kończyć się dopiero tam, gdzie narusza wolność drugiej osoby. Jestem też zwolennikiem prywatnej inicjatywy w większości dziedzin życia. Również w kulturze.
Żyjemy jednak w społeczeństwie dalekim od tego marzenia. Ba, dziś nawet USA są krajem, gdzie reaganowska rewolucja libertariańska ginie pod oczekiwaniem bezpieczeństwa ponad wolność. Żyjemy w kraju, gdzie istnieją państwowe dotacje dla najróżniejszych inicjatyw. Skąd pieniądze w dotacjach? Nie rosną na drzewach jak myślą dzieci. Nie są chowane pod poduszkami burżujów jak myślą socjaliści ( też dzieci btw). Pan płaci, pani płaci. Społeczeństwo płaci. To nasze pieniądze.
Dotacje polegają więc na tym, że urzędnik rozdziela nasze pieniądze na różne inicjatywy. W sprawiedliwym systemie są one rozdzielane w taki sposób, by zadowolić wszystkie grupy społeczne składające się do wspólnego wora. Dotyczy to też kina.
Przypominam ten truzim, bo pojawił się zarzuty, że „Kler” Wojciecha Smarzowskiego jest finansowany ze środków publicznych. Recenzję nowego filmu (oklaskiwanego dwa lata temu przez prawicę) twórcy „Wołynia” opublikuję na tym portalu w przyszłym tygodniu, więc teraz nie oceniam samego filmu. Po zwiastunie widać, że będzie to wściekle antyklerykalny obraz, który bez wątpienia zdejmie z reżysera całą sympatię polskiej prawicy, jaką sobie zaskarbił „Wołyniem”. Cóż, Smarzowski zawsze taki był. Szedł własną ścieżką i nie ukrywał swoich antyklerykalnych poglądów. Wystarczy obejrzeć „Wesele”, „Pod Mocnym Aniołem” i „Księdza” by się o tym przekonać.
W kontekście toczącej się już teraz dyskusji nasuwa się pytanie czy „Kler” powinien czy nie powinien być wsparty środkami publicznymi ze względu na swoje przesłanie. Ja nie mam wątpliwości, że jeżeli artystycznie jest to spełniony scenariusz ( twórca religijnych filmów Krzysztof Zanussi zapewnia, że tak jest), to takie dofinansowanie mu się należy. Smarzowskiego można nie lubić i nie cenić jego sposobu kręcenia filmów. Nie można mu jednak odmówić warsztatu i umiejętności opowiadania historii. To po prostu dobry reżyser, który nigdy jeszcze nie miał artystycznej wtopy, jak wielu polskich znanych filmowców.
Prawica protestowała, że dofinansowania państwowego nie dostał „Smoleńsk” uznanego reżysera, jakim był Antoni Krauze. Ubolewano, że filmy o Wyklętych borykają się z trudnościami finansowymi. Mimo tego, że oba tematy były ważne dla co najmniej połowy Polaków, to nie mogły liczyć na wsparcie publicznych środków. Czy tak samo chcemy traktować obrazy wrogie nam ideologicznie? Na tym ma polegać jakościowa zmiana w polskim kinie? Ja odrzucam takie myślenie.
Pomysły, by nie przyznawać filmom uderzających w naszą wrażliwość ideologiczną publicznych pieniędzy jest też krótkowzroczne. Kiedyś prawica w Polsce straci wpływ na kulturalne instytucje wspierające kinematografię. Czy wtedy będzie miała moralne prawo ubolewać, że film uderzający w środowiska feministyczne, gejowskie albo lewicowe nie dostał dofinansowania z powodów ideologicznych? „Oni i tak nam nie dadzą naiwniaku!”- krzyknie ktoś.
Jeżeli prawica będzie sprawiedliwie rozdzielała środki, to trudniej im będzie stać się potem „bad guys”. Ja jestem też śmiertelnym wrogiem poprawności politycznej. Również tej po prawej stronie. Kino powinno łamać tabu i ranić. Wzbudzać żywe debaty i kłótnie. Zarówno na lewicy jak i na prawicy. Antyklerykalny „Kler” wzbudzi debatę większą niż uwielbiony na prawicy „Wołyń”. Kłóćmy się. Glanujmy film Smarzowskiego jeżeli trzeba. Wyżywajmy się na nim i debatujmy z jego żarliwymi obrońcami. To tylko nas ubogaci. Piszę to jako dyplomowany teolog i walczący piórem katol.
Skończę tekst po libertariańsku. Najczystszym dla kultury systemem jest finansowanie jej z prywatnych środków. Wtedy nikt nie ma prawa się oburzać, że powstają antyklerykalne, antylewicowe czy anty-cokolwiek filmy. Jeżeli mamy już system publicznego wsparcia, to musimy zawsze patrzeć dalej niż czubek własnego nosa. My płacimy na lewackie świetlice. Lewacy płacą na wspieranie świetlic katolickich. Na tym polega ten rodzaj układu społecznego. No, ale przynajmniej rozumiecie dlaczego jestem libertarianinem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/412204-ostroznie-z-nawolywaniem-by-nie-dotowac-wrogich-nam-filmow