Egzorcyzmy, opętanie przez diabła, walka z osobowym złem. Te obrazy obecne są niemal w co drugim hollywoodzkim horrorze. Pisałem już kilka razy, że to właśnie w wysokobudżetowych, hollywoodzkich horrorach postać w mężczyzny koloratce jest heroiczna. Niemniej jednak horrory o egzorcyzmach zbanalizowały ten mroczny aspekt naszej rzeczywistości. Demony stały się elementem popkultury jak inne słynne bogeymany. Freddie Krueger, Jason, Mike Myers, nastolatki w białej masce, Slender Man i on. Szatan.
Jasełkowe strachy. Przebranie na Halloween. Banalizacja zła? Wszystko po trochu, choć ja cenię każdy film przypominający, że szatan nie jest jedynie symbolem. Zdarzają się oczywiście filmy poważnie mówiące śmiertelnie poważnie o problemie opętania. Oparte na faktach „Egzorcyzmy Emilly Rose” (2005) Scotta Derricksona to przecież film również o walce laicyzmu z duchowością w przestrzeni publicznej. To jednak wyjątek w całym stosie mniej, lub bardziej infantylnych obrazów o działaniu diabła, który zawsze skorzysta z zaproszenia, by mącić w życiu człowieka.
Niejednokrotnie w rozmowach z sceptykami słyszałem zdanie: „No dobrze, to dlaczego nigdzie nie można zobaczyć egzorcyzmów? Dlaczego Kościół nie pokazuje filmów na YouTube, co by zamknęło usta niedowiarkom?”. Słuszne pytanie? Tylko z pozoru. Można w internecie znaleźć porażające nagrania audio z egzorcyzmów niemieckiej dziewczynki Annieliese Michel. Trudno jednak trafić na nagranie video z prawdziwego egzorcyzmu przeprowadzanego przez katolickiego kapłana. Dlaczego? Odpowiedź na to jest banalnie prosta. Osoby, które zgłaszają się do duchownych po pomoc nie chcą obnażać się publicznie. Nie chcą by uwłaczające ich godności obrazy były wykorzystywane do celów komercyjnych i taniego skandalizowania. Również kapłanom nie zależy by ich posługa w tak wrażliwej kwestii jak egzorcyzmy była publiczna.
Większość tego nie chce. Jednak w opisywanym poniżej przypadku mamy do czynienie z czymś odwrotnym.
Czytelnicy wPolityce.pl dobrze wiedzą kim był o. Gabriel Amorth. Najsłynniejszy na świecie egzorcysta zmarł dwa lata temu w wieku 91 lat. W 1985 roku został mianowany egzorcystą Państwa Kościelnego i diecezji rzymskiej. Swoją posługę pełnił do 2000 roku, kiedy przeszedł na emeryturę. W 1990 roku założył Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów. Całą swoją posługę poświęcił nie tylko walce z Szatanem, ale i przekonywaniu ludzi o jego istnieniu. W wielu wywiadach przypominał, że największym diabelskim podstępem jest wmówienie ludziom, że nie istnieje.
Niedługo przed śmiercią o. Amorth dokonał rzeczy bezprecedensowej. Pozwolił uczestniczyć w jednym z egzorcyzmów kamerze. Natomiast za kamerą stanął nie byle kto, bo sam William Friedkin. Kim jest Friedkin? 82 letni amerykański filmowiec to jedna z legend Hollywood. Zdobywca Oscara za „Francuskiego łącznika” i Złotego Lwa za całokształt twórczości ma na swoim koncie jeden z najwybitniejszych horrorów w historii kina. „Egzorcysta” z 1973 roku pozostaje wciąż najważniejszym filmem o walce z osobowym złem. To arcydzieło gatunku, które sam ks. Amorth pochwalił za realizm ( choć uznał, że finał ma zbyt wiele efektów specjalnych) i katolicką wymowę.
Friedkin w czasie realizacji „Egzorcysty” określał się jako agnostyk. Dopiero 40 lat po premierze filmu wyznał, że jest głęboko wierzącym człowiekiem. Cóż, po tym co oglądamy w dokumencie **„The Devil and Father Amorth” trudno zrozumieć, by Boga odrzucał.
Pochodząca z małego miasteczka nieopodal Rzymu Cristina sama zgłosiła się do duchownego z prośbą o pomoc. Zarówno ona, jak i o. Amorth zgodzili się na nagranie egzorcystów pod jednym warunkiem. Friedkin miał nagrać wszystko samemu. Bez ekipy filmowej. Reżyser nakręcił więc cały dokument małą kamerą „z ręki”. Nadało mu to przerażającego realizmu. Przez kilkanaście minut obserwujemy egzorcyzm ks. Amortha na kobiecie. W otoczeniu modlącej się rodziny staje się coraz agresywniejsza. Histerycznie i brutalnie reaguje na wodę święconą i katolickie formułki. Bluźni, wściekle atakuje otoczenie. Mrożący krew w żyłach gardłowy głos wykrzykuje bluźnierstwa i…, nie będę tego streszczał. Ta scena na długo zostanie z państwem.
Siłą dokumentu Friedkina jest obiektywizm. Reżyser pokazuje nagrany materiał grupie najlepszych psychologów i psychiatrów ( m.in. z Uniwersytetu Columbia), którzy analizują zachowanie kobiety. Czy można powiedzieć, że cierpi ona na chorobę psychiczną? Czy ma urojenia? Czy zamiast oddania się w ręce egzorcysty powinna przyjmować leki i oddać się w ręce lekarzy? Opinie neurologów, chirurgów, psychiatrów są zastawione z wypowiedziami duchownych i antropologów. Zaskakująco często się zazębiają. Żaden z naukowców nie kpi z wiary, nawet jeżeli wyrażają oni sceptycyzm wobec rytuału egzorcyzmu. Kilku z nich jest zszokowanych nagraniem.
Friedkin mimo opisu wstrząsającego spotkania z kobietą już po śmierci o. Amortha, nie stawia jednoznacznie mocnych tez. Zaprasza nas do nieznanego świata, mówiąc byśmy sami zdecydowali, co o nim sądzimy. Czytałem stosy książek o egzorcyzmach. Zgłębiałem temat nie tylko podczas studiów teologicznych. Mam zdeklarowany pogląd na temat działania szatana w świecie. A jednak ten film mnie poraził. Tak samo jak fabuła Friedkina sprzed 45 lat.
Ten dokument jest również poruszającym obrazem o. Amortha. Duchowny zaprzyjaźnił się z Friedkinem. Stał się przewodnikiem po jego mrocznej opowieści. Przewodnikiem uroczym i zabawnym. Pełnym autoironii i dystansu. Każdy egzorcyzm ten niezwykły kapłan poprzedzał dziecięcym gestem wyśmiewającym diabła. Gdy jednak zaczynał pracę stawał się niezłomnym i bezwzględnym żołnierzem Jezusa Chrystusa. Włoski duchowny zmarł w trakcie produkcji filmu. Nie dokonał 10 egzorcyzmu na Cristinie.
Wchodzący do szpitalnej windy osłabiony, ale pełen optymizmu i z uśmiechem na twarzy o. Amorth- to ostatnie ujęcie, jakie Friedkin nagrał z duchownym. Symboliczne. Inna winda niedługo potem zabrała o. Amortha do domu Pana. Na ziemi pozostała jego ogromna spuścizna. Pozostały jego nauki. Pozostało jego świadectwo. Możliwe, że surowa relacja Friedkina to świadectwo najmocniejsze.
„Zawsze mówiłem, ze to diabeł boi się mnie i powtarzałem, że kiedy mnie widzi, to robi w portki”- mawiał w swoim stylu duchowny. Teraz możemy zajrzeć na moment na ring, gdzie o. Amorth stawał twarzą w twarz z osobowym złem.
„The Devil and Father Amorth” dostępny na Netflix
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/408500-porazajacy-dokument-od-tworcy-egzorcysty
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.