Dość szeroko znana jest anegdota o tym, jak w latach 70. legenda amerykańskiej literatury science-fiction Philip K. Dick, trapiony niestety podmuchami paranoi, powziął przekonanie, że polski mistrz S-F Stanisław Lem w rzeczywistości nie istnieje, a samo słowo „Lem” stanowi akronim komórki komunistycznego wywiadu. Chociaż nazwisko „Łuczewski” jest nieco dłuższe niż „Lem”, nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś podejrzliwy, a nie znający osobiście autora „Odwiecznego narodu” uznał po lekturze jego najnowszej książki, że ma do czynienia z owocem pracy zakonspirowanego zespołu badawczego, który ma za zadanie podnieść na nieporównanie wyższy poziom niż dotąd refleksję nad fenomenem polityki historycznej, jej wariantów, metod, celów i możliwych (nieraz zatrutych) owoców.
To oczywiście żart, po który sięgam by osłabić poczucie uznania graniczącego z bezradnością, jakiego doświadczyłem czytając najnowszą pracę Michała Łuczewskiego. Wydaje się niemal nieprawdopodobne, by jeden badacz był w stanie sięgnąć zarazem po perspektywę socjologa, filozofa i historyka, by równie biegle korzystał z narzędzi analizy pojęciowej, z refleksji nad założeniami i „filozofią” polityki pamięci oraz porównawczej socjologii kultury, by odwoływał się do dorobku narratologii, teorii centrum-peryferie, epistemologii Ricouera. A do tego - lekką ręką (i piórem) dorzucał dorobek kierowanego przez siebie zespołu badawczego. Szerokość horyzontów badawczych autora otwiera, z perspektywy czytelnika-niespecjalisty, „za dalą dal”: ledwie wyda nam się, że pojmujemy coś z teorii przedstawień wartości grupowej, ledwie skojarzymy cokolwiek z dorobku Bourdieu, bezlitosny Łuczewski sięga po rozróżnienie na narrację progresywną i regresywną – i tak bez końca. Czytając „Kapitał moralny” trudno nie poczuć się jak ktoś, kto nie tyle zdaje egzamin życia u biblijnego patriarchy z obrazów Rembrandta, co właśnie go oblał.
Warto jednak narazić się na tę kłopotliwą sytuację, bo ustalenia i hipotezy zawarte w „Kapitale moralnym” rozjaśniają wiele, a autor, pozwalając sobie na odważne dygresje i niełatwe w odbiorze rozważania teoretyczne, zachowuje zarazem dyscyplinę. Najpierw dyskutuje wstępną definicję pojęcia (polityka historyczna to według niego „praktyka aktorów pamięci, którzy (…) zdobywają kapitał moralny, (re)konstruując moralne opowieści dotyczące rzeczywistej bądź wyobrażonej przeszłości [swojej] wspólnoty”), a następnie zawęża przedmiot badań do inicjatyw władz Niemiec, Polski Rosji, dotyczących takich miejsc pamięci, jak muzea i pomniki: upamiętniające przeszłość (ze szczególnym uwzględnieniem tych upamiętniających przeszłość, zwłaszcza XX-wieczną), stworzone lub odnowione po 1989 roku, na które przeznaczono największe środki z założeniem, że będą to placówki centralne i najpopularniejsze.
Już sama lista wyłonionych na podstawie tych kryteriów trzydziestu placówek wydaje się wymowna: Miejsca pamięci Dachau i Buchenwaldu, Muzeum Historii Niemiec i Pomnik Pomordowanych Żydów Europy (to, rzecz jasna, w Niemczech) w zestawieniu z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau, Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Historii Polski oraz Mauzoleum Lenina, Kurhanem Mamaja, Soborem Chrystusa Zbawiciela i Państwowym Muzeum Gułagu tworzą trzy zbiory nasycone znaczeniami, pozostające w stanie interakcji, rywalizacji, nieraz przeczenia sobie nawzajem. To jednak, co czytelnik odbiera dość powierzchownie i intuicyjnie, Łuczewski analizuje, odwołując się do kolejnych pięter swoich wcześniejszych ustaleń, przede wszystkim zaś – do trzech, zdefiniowanych przez siebie na nowo, typów opowieści o przeszłości: „konwersji” (w takim przypadku narrator powraca do przeszłości po to, żeby się od niej odciąć, doświadczyć przemiany po wcześniejszym upadku przodków-sprawców), „resourcement” (narrator uznaje się za spadkobiercę dawnych ofiar) i „etosu” (narrator odwołuje się do dokonań bohaterów).
Te rozważania, prowadzone zgodnie z akademickimi rygorami, nie toczą się w oderwaniu od bieżącej sytuacji trzech badanych krajów: Łuczewski nie kryje troski, pytając już we wstępie „Jak wyjaśnić okoliczność, że obecnie status spadkobiercy sprawców Holocaustu (Niemcy) jest wyższy niż status nie tylko tych, którzy Holocaust powstrzymali (Rosja), ale także spadkobierców tych, którzy byli pierwszą ofiarą ludobójczej polityki niemieckiego państwa (Polacy)?”. Odpowiedzi na to często zadawane pytanie poszukuje na szczęście nie felietonowy moralista, lecz naukowiec, który nie szuka winnych, nie tworzy z grubo ciosanych głazów retoryki kolejnych redut dobrego imienia, lecz pokazuje możliwe kierunki prowadzenia „moralnych opowieści dotyczących przeszłości wspólnoty”. Opowieści tych nigdzie nie konstruowano do końca konsekwentnie. Z wywodów Łuczewskiego wynika jednak, że narracje o przeszłości w Niemczech najbliższe są retoryce „konwersji”, czyli przemiany. Polska (w której spory o kształt polityki historycznej najgłębiej dzielą kraj) skłania się, na poziomie narracji muzealnej do poziomu resourcement, przywoływania ofiar (zarazem jednak zauważmy, Polska jest jedynym z trzech badanych krajów, w których powstają muzea indywidualnych bohaterów: Józefa Piłsudskiego oraz Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego). W Rosji narracja najczęściej zgodna jest ze wzorem etosu: opowieści o bohaterach.
Autor książki przełomowej i wymagającej czasu, by została przyswojona przez opinię publiczną, ukazuje, jak złożone mechanizmy kształtują wizje przeszłości, a zarazem – jak wizje te są ważne. „Gdy pogłębia się globalny kryzys, który podważa źródła legitymizacji nowoczesnych państw – pisze w ostatnich zdaniach – rola kapitału moralnego będzie bezustannie rosła, a razem z nią – rola polityki historycznej. Już nieodwołalnie jest ona kluczowym elementem współczesnych stosunków międzynarodowych, które będą określać jutrzejszy stan świata”.
Michał Łuczewski, „Kapitał moralny. Polityki historyczne w późnej nowoczesności”, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków, 2018
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/405998-herosi-sprawcy-i-ofiary
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.