Nie ma w polskiej polityce takich autorytetów. Autorytetów ponadpartyjnych, które potrafią się wznieść ponad doraźne interesy swojego ugrupowania i mimo fundamentalnych różnic działać dla dobra kraju. No, ale jak takie mogą być skoro normą stało się porównywanie oponentów politycznych porównuje się do największych zbrodniarzy XX wieku. W USA sytuacja wygląda podobnie od wyboru Donalda Trumpa na prezydenta. Spowodowała, że gorące spory „jednego narodu, o dwóch kulturach” z eseju Gertrude Himmelfarb nabrały wyjątkowo histerycznego i infantylnego wymiaru.
McCain kroczy zawsze swoją drogą. Wieczny indywidualista, nie dający się zaszufladkować żadnej sile politycznej. Centrowy Republikanin z krwi i kości przyjaźniący się z takimi wyrazistymi Demokratami jak Joe Biden ( wiceprezydent w administracji Obamy) czy Joe Liberman. Krótko po usunięciu skrzepu krwi powyżej lewego oka, które były spowodowane fatalnym rakiem mózgu (glejak wielopostaciowy zabił m.in senatora Teda Kennedy’ego) McCain wrócił na głosowanie w sprawie Obamacare. Ku zaskoczeniu całej amerykańskiej prawicy zagłosował przeciwko własnej partii, czym rozwścieczył prezydenta Trumpa.
McCain był taki zawsze. Niepokorny twardziel wyjęty z kina Clinta Eastwooda, kierujący się własnym kodeksem honorowym. Któż inny potrafiłby przeprosić za mówienie w kampanii wyborczej sprzecznych rzeczy ze swoimi przekonaniami ( kwestia flagi konfederackiej w Kentucky) i w czasie światowego resetu z Rosją nazwałby Putina człowiekiem z literkami K.G.B w oczach?
John S. McCain III ( trzecie pokolenie służącej krajowi rodziny) to symbol amerykańskiego patriotyzmu. Jego dziadek i ojciec służyli w marynarce wojennej. On po studiach wstąpił do lotnictwa marynarki wojennej. W 1967 jako porucznik marynarki, zgłosił się na ochotnika do służby w Wietnamie. 26 października jego samolot został zestrzelony nad Hanoi. McCain został wyłowiony z jeziora i przekazany w ręce komunistycznego Vietcongu. Trafił do cieszącego się mroczną sławą „Hanoi Hilton”, gdzie by torturowany. Gdy Wietnamczycy dowiedzieli się, że jest synem wysoko postawionego admirała, zaproponowali mu zwolnienie. McCain odmówił wyjścia na wolność przed innymi „gorzej urodzonymi” więzionymi oficerami. Spędził w komunistycznym obozie 5,5 roku. Wyszedł na wolność 14 marca 1973 r. Obóz na zawsze zrujnował mu zdrowie. A jednak dziś mówi, że wstydzi się złożenia nic nie znaczącego podpisu pod papierami podsuniętymi mu przez oprawców. Co na to tajni współpracownicy SB, nie mającej wiele wspólnego z krwiożerczością siepaczy Hồ Chí Minha?
Po latach McCain wrócił do „Hanoi Hilton” jako senator USA, który dążył do znormalizowania stosunków z Wietnamem. Udało się to osiągnąć, a jakże!, za administracji jego przeciwnika politycznego Billa Clintona. Dziś McCain jest przez twardą prawicę z Tea Party czy zwolenników Trumpa za lewe skrzydło Partii Republikańskiej. Jednak wyrósł politycznie przy takich ikonach konserwatywnej kontrrewolucji jak Barry Goldwater i Ronald Reagan. Tego drugiego nazywa swoim mentorem. Pozostał wierny jego wolnościowym ideom i twardemu antykomunizmowi. Przede wszystkim ten „Maverick” ( nieobliczalny indywidualista) pozostał wierny sobie i Stanom Zjednoczonym, które ma zawsze w sercu.
Wyreżyserowany przez sześciokrotnego zdobywcę Emmy Petera Kunhardta („Martin Luter: Prorok na pustyni”) dokument „John McCain: Komu bije dzwon” to chwytająca za serce spowiedź umierającego człowieka. Żarliwego patrioty, twardziela kroczącego własną drogą, który nie boi się skonfrontować na ekranie z kontrowersyjnymi momentami kariery, rozwodem i boleśnie przegranymi starciami w wyborach prezydenckich ( przegrana z Georgem W. Bushem i Barackiem Obamą). Tytuł filmu jest zaczerpnięty z ulubionej książki McCaina „Komu bije dzwon”. Senator przyznaje, że postać z powieści Hemingwaya Robert Jordan jest dla niego najważniejszym bohaterem bo „oddał życie za swoje wartości”. Cóż, wspaniałą powieść napisał sowiecki agent, który wspierałby zapewne Vietcong jak Jane Fonda i wielu innych pożytecznych idiotów Kremla. No, ale to się wpisuje w nietuzinkowość samego McCaina.
Obejrzyjcie ten poruszający dokument. Tak właśnie kroczący na drugą stronę McCain chce zostać zapamiętany.
”John McCain: Komu bije dzwon” dostępny na HBO GO i HBO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/401916-piekna-filmowa-spowiedz-umierajacej-ikony-oto-john-mccain
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.