Czy wiecie, że w Lublinie od 20 lat odbywa się Ogólnopolski Przegląd Fragment Dzieł Williama Szekspira w Języku Angielskim? Zjeżdżają się młodzieżowe teatry z całej Polski i grają. Organizatorem jest lubelski anglista Jerzy Wrzos, który w oficjalnym programie festiwalu przypomina: „Jeśli mogą być różne poziomy ludzkości, to jego jest kosmiczna, skoro ponad 400 lat jego postaci ze wszystkimi możliwymi motywami postępowania i emocjami są nam tak bliskie”.
Ileż się tu nasuwa myśli. Uderza rozmach imprezy, w tym roku były ekipy z Lublina, ale także z Częstochowy, Białej Podlaskiej czy Lubartowa. To świadectwo bogactwa życia teatralnego na najbardziej elementarnym poziomie – zespołów szkolnych i działających przy domach kultury. Dlaczego grają fragmenty? Bo nie jest łatwo młodym amatorom zagrać cały szekspirowski dramat, a w tym przypadku język oryginału jest dodatkowym obciążeniem. Ale Jerzy Wrzos ma rację. Szekspir to kosmos, a oni go za pośrednictwem tej imprezy dotykają. I dotykają też w ten sposób całej klasyki teatralnej, uczą się podstaw dramatu, stykają z wielką tradycją stanowiącą część ogólnoludzkiego dorobku.
Zarazem to świadectwo obecności Polaków w światowym krwioobiegu. Nie tylko dlatego, że młodzi aktorzy mówią swobodnie językiem Szekspira, co jeszcze 20 lat temu wielu mogło się wydawać barierą nie do przebycia. Także dlatego, że dwójkę zwycięzców Fundacja Ratione Fortes wysyła w nagrodę do Stratfordu i Londynu na szekspirowskie przedstawienia.
Nie mogłem być w tym roku na przeglądzie, który odbywa się w marcu. Ale wyruszyłem nieco później na przedstawienie „The Fall of King” („Upadek króla”) wystawione, poza konkursem, przez jeden z najlepszych młodzieżowych teatrów, jakie znam – Panopticum z Lublina. Przygotowali je wspólnie – od strony teatralnej charyzmatyczny opiekun Panopticum Mieczysław Wojtas, od strony językowej – Jerzy Wrzos. Wziąłem udział w imprezie surrealistycznej. W samym środku Lublina, w domu kultury na Peowiaków wczesnym popołudniem około 40 osób grało sceny z „Hamleta”, „Ryszarda III” i „Makbeta”. Oglądali ich lubelscy licealiści i na sali była cisza jak makiem zasiał. Padały nieśmiertelne strofy dotyczące wynaturzenia władzy i zbrodni.
Na wstępie uwaga na temat pięknego skomponowania scen zbiorowych. Mam nadzieję, że młodzi widzowie zapamiętają na całe życie dramatyzm pantomimy „Zabójstwo Gonzagi”, kiedy to Hamlet wypatruje reakcji na twarzy swego stryja Klaudiusza, który zabił mu ojca i poślubił matkę. Świetnie, drapieżnie odegrane, wspierane dramatyczną muzyką Piotra Tesarowicza. Że będą wspominać króla Ryszarda III zatrzymującego kondukt pogrzebowy jednej ze swych ofiar po to aby narzucać się wdowie. Albo zamęt pośród tłumu dworaków na uczcie, kiedy Makbet widzi ducha zabitego przez siebie Banka.
Wojtas umie prowadzić całe wielkie grupy aktorów. A oni doskonale sobie radzą ze scenicznym ruchem, indywidualnymi zachowaniami. Są czymś więcej niż tłem. Zarazem wypada pochwalić dykcję. Słyszymy wyraźnie każde słowo, a przecież wypowiadają je do nas w obcym dla siebie języku, niekiedy także chórem. I niewiele w tym sztuczności, choć angielszczyzna powinna ich podwójnie paraliżować.
Co do aktorstwa indywidualnego, wypada najmocniej pochwalić Oskara Rybaczka – Ryszarda III. Widzę go czwarty raz na scenie. I doceniam, jak bardzo się ten tegoroczny maturzysta rozwinął. Imituje kalectwo króla, jego nikczemność i strach, z podziwu godną umiejętnością grania na wielu tonach. Oglądałem niedawno monolog Ryszarda III w namiocie przed bitwą w wykonaniu Andrzeja Seweryna – przedstawienie telewizyjne Feliksa Falka z 1980 roku. Oczywiście młodego aktora od mistrza dzielą lata świetlne. Ale w ostateczności postępuje tą samą drogą. Uzupełnieniem dramatyzmu słów wypowiadanych przez Rybaczka jest kolejna scena zbiorowa: wyłanianie się duchów jego ofiar. A godną partnerką w scenie obrzydliwych zalotów przy trumnie Agata Korzeniowska jako Anna.
Świetnym, rozdzieranym emocjami Hamletem wydał mi się Wiktor Palak, którego też oglądam nie po raz pierwszy. Dobrze pokazuje emocje Klaudiusza Michał Rząd. Tyle że obaj zostali trochę przytłoczeni zbiorową naturą wybranych z „Hamleta” scen. Także lęk i słabość Makbeta jest trafnie oddawana przez Jakuba Kondrata. Pochwały dla Jakuba Kalinowskiego, który gra samą swoją sugestywną obecnością w scenie uczty.
A na koniec inna uczta – piosenki Szekspira o miłości, też wyreżyserowane przez Mieczysława Wojtasa do muzyki Piotra Tesarowicza, który z kreatora klimatów mrocznych staje się mistrzem formy krótkiej i krotochwilnej. Młodzi aktorzy nie tylko śpiewają, ale grają, czyniąc z szekspirowskich strof, po części po angielsku, po części po polsku, tworzywo swoistego małego musicalu. Wymieńmy ich wszystkich, bo na to zasługują: Ważniejsze osoby śpiewające: Kinga Brodecka, Paulina Iwan, Maja Kalbarczyk, Małgorzata Krupińska, Dominika Winiarska, Jakub Wyszomirski, Grzegorz Popiołek, Łukasz Twardzik, Emil Janczak, Anna Futa, Iga Kondraciuk.
Teatr Panopticum z domu kultury „Pod akacją” to recepta na godziwą, mądrą edukację teatralną połączoną z rozrywką. Młodzi aktorzy biorą na siebie zadania nie ponad miarę. Bogactwo scen zbiorowych to recepta na aktywność wszystkich członków rekrutowanego co roku zespołu. Mieczysław Wojtas to mistrz nad mistrze, także w dziedzinie wychowania. A impreza Jerzego Wrzosa pokazuje, że tandetna popkulturyzacja nie zjadła jeszcze wszystkiego. Żeby się o tym przekonać, warto jechać do pięknego lublina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/398998-upadek-krola-mlodzi-graja-szekspira