Robert Gliński lubuje się w portretowaniu młodzieży. Zarówno tej trudnej jak i „z dobrych domów”. W „Cześć Tereska” zaglądał do slumsów i domów dziecka. W „Kamieniach na szaniec” przedstawiał dzisiejszej młodzieży ikonograficznych bohaterów. W „Czuwaj” łączy oba światy i zatapia wszystko w gatunkowy thriller.
U Glińskiego „harcerzyk” nie oznacza już grzecznego chłopca z pięknie uczesanymi włosami, przepiękną polszczyzną i poczuciem honoru. Harcerze na tym obozie klną, piją, uprawiają seks i kłamią. Nie dlatego, że reżyser chce zniszczyć wizerunek, jakże przecież zmitologizowanego historycznie polskiego harcerza. Gliński pokazuje młodzież taką, jaka dziś jest. Złączoną bez przerwy z Facebookiem i nagrywającą każdy fragment swojego życia.
Na obozie harcerskim pojawia się grupa wyrzutków z domu dziecka. Chuligani są zaproszeni przez komendanta (Leszek Lichota). Mają poznać inny system wartości, harcerze zaś mają się nauczyć od nich „życia ulicznego” i spróbować zmienić ich percepcję świata. Zderzenie tych dwóch światów prędko prowadzi do katastrofy. Na obozie ginie jeden z harcerzy. Podejrzenie pada na herszta grupy zaproszonych dresiarzy (Michał Włodarczyk), który co chwila rzuca wyzwanie oboźnemu Jackowi (Mateusz Więcławek). Obaj nie tylko o dusze reszty obozowiczów, lecz także o wdzięki pięknej dziewczyny (Magdalena Wieczorek). Sprawę śmierci próbuje wyjaśnić miejscowy policjant (uszyty z wszystkich możliwych policyjnych stereotypów Zbigniew Zamachowski).
Gliński miał ambicję nakręcić rasowy thriller. Szybko rozdaje bohaterom konkretne role, z których do końca nie wychodzą. Reżyser pyta o granicę między dobrem a złem, ale robi to w ściśle określonych ramach gatunkowych. Jest przez to do bólu przewidywalny. Domyśliłem się, kto jest mordercą, po kwadransie. Nie zaskoczyła mnie finałowa wolta. Wyrachowana i sztuczna. Mająca nie tyle powiedzieć nam coś o współczesnym pokoleniu, ile po prostu zaszokować widza. Mam też problem z wiarygodnością przemiany nastolatków. Chłopak recytujący Baczyńskiego i jak ten „rzucony na szaniec” zbyt łatwo popada w paranoję oraz daje się porwać mrokom przemocy. Chłopak z poprawczaka jest zbudowany z klisz i mimo prób pokazania jego jasnej twarzy nie intryguje jako główny czarny charakter.
„Czuwaj” nie sprawdza się jako moralitet ani nie trzyma w napięciu jako thriller. Po skończonym seansie zadałem tylko jedno pytanie: dlaczego nie zamknięto obozu po pierwszym morderstwie?
2/6
Czuwaj, reż: Robert Gliński, dystr: Monolith
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/397636-czuwaj-krwawa-jatka-u-harcerzy-nieudany-thriller-z-ambicjami-recenzja