Absolutyzacja róży wiatrów, czyli rozważania o „osiach i kierunkach rozwoju”, grożą zwykle grubymi uproszczeniami. Oczywiście, nie przestaje cieszyć karta z głośnego „The Atlas of Prejudice” Janko Cvetkova zatytułowana „20 pomysłów na podział Europy”, na której nasz biedny kontynent poddawany jest dyssekcji wzdłuż linii dzielących entuzjastów oliwy i masła, ziemniaków i pomidorów, ale także euforii i melancholii, rewolucji i tradycji, szeptów i krzyków, aż wreszcie kontur Europy wygląda niczym wykrój płaszcza na watolinie.
Wiele u Cvetkova prawd anegdotycznych, ale i ponadczasowych, kiedy jednak ktoś zaczyna zbyt serio mówić o historii i kierunkach, zwykle kończy się to kursem geopolityki dla gimbazy: na pierwszych zajęciach mowa o Haroldzie Mackinderze i koncepcji „Heartlandu”, na drugich – o kilku malowniczych przypadkach konfliktów ludów Morza i Lądu, a trzecich zajęć albo nie ma, albo rozpoczyna się na nich nabożną lekturę pism Aleksandra Dugina.
Tyle, że tym razem jest inaczej. „Północ-Południe” ukazuje się w serii „Życie codzienne idei” i myślę, że będzie przedmiotem rozmów i cytowań co najmniej równie często, jak prace kilkorga znanych autorów – by wymienić bodaj „Wojny kultur”, „Bilet do nowoczesności” czy „Śmierć rycerza na uniwersytecie” – które ukazały się w tej serii w ubiegłych latach. To książka, która służyć może za dojrzały manifest środowiska „polskich republikanów”, uparcie odwołujących się do tradycji I Rzeczypospolitej - nie w sensie przecież taniego delektowania się uciechami sarmatyzmu, lecz dostrzeżenia wysiłku i odwagi twórców ładu politycznego, który nadał formę światu od Krakowa po Kijów. Namysł nad formą, lęk przed zredukowaniem chrześcijaństwa do totemu, postrzeganie własnego państwa jako „najbardziej oczywistego instrumentu kształtowania własnego życia” – to tropy, po których nie sposób nie rozpoznać tradycji republikańskiej w jej najnowszym warszawskim wariancie.
Z drugiej jednak strony jest to książka najgłębiej osobista, nie tylko w sensie odwoływania się przez autora do własnych doświadczeń, nawet urazów, ale przede wszystkim za sprawą niezwykłej zdolności prowadzenia lektury i wykładu na kilku poziomach. Czasem będzie to próba odczytania „Kroniki” Wincentego Kadłubka nie tyle wbrew mediewistom, co obok nich: nie idzie przecież Cichockiemu o kolacjonowanie zachowanych manuskryptów lecz o dostrzeżenie, jak Kadłubek i jego krąg mogli rozumieć możliwość wpisania Polski w Europę: na jakich warunkach, pod czyim przewodem. Czasem, jak w najciemniejszym, najbardziej poruszającym szkicu „Smoleńsk. Ziemia przeklęta” jest to rozważanie o „pokusie Wschodu”, o bezradności Polski, o Wschodzie jako o stale żywej perspektywie „katastrofy, jatki, śmierci”. Niemal zawsze na warsztacie pojawiają się tytuły szanowane, lecz trochę zapomniane, które nagle – czy będą to „Czerwone tarcze”, czy „Srebrne orły” – okazują się zawierać pomysł na wytłumaczenie współczesności; co nie znaczy, że na rozwiązanie. Elegancka bibliografia zawiera się w trzech tuzinach tytułów, w których znalazło się wszystko, co najważniejsze: od Ajschylosa po Żółkiewskiego (hetmana, nie dziekana).
Niemal zawsze w tle – jako perspektywa, cel, czasem ogniwo, z które płynie podstawowe, organizujące Polskę napięcie – pojawia się Rzym. Rzym, to jasne, dziesiątków wcieleń, Rzym-feniks odradzający się z marmurowych rumowisk. W ostatecznym jednak rachunku jest to jednak „Rzym republikański”, „Rzym podręcznikowy”, Rzym jako pamięć formy.
Miewamy z nim kłopot. Niewielu było bezpieczniejszych bohaterów satyr i humoresek niż „nauczyciel filologii klasycznej”, starszy, zagubiony pan w muszce i w kaloszach. Nie żałowali mu szczutków ani Wiktor Gomulicki, ani Mrożek: ba, sam Jan Parandowski, sam niespecjalnie może entuzjastyczny wobec współczesności, odwinął się, szkicując w „Zegarze słonecznym” kostycznego profesora gimnazjum z przydomkiem Doksa. Wielbicielom antyku w literaturze polskiej XX wieku dana była śmieszność, bezradność, w najlepszym razie tragizm, jak w rysach bezimiennego „profesora Gila” z miłoszowego „Zdobycia władzy”, z łaski potężnych tłumaczącego na gruzach Warszawy i nad mogiłą zabitej w Powstaniu córki Tukidydesa. Sam Herbert, przez lata upupiany klasycyzmem odwinął się wreszcie w pamiętnych „Przemianach Liwiusza”, przeciwstawiając „łacinnikowi z kolekcją cnót pod wytartym tużurkiem” nowe odczytanie Liwiusza przeciwko Liwiuszow, w obronie „ludów startych na proch”. Pisał to z mściwością i determinacją obywatela Polski zniewolonej, który wiedział już, w roku 1983, że „w mieście nad zimnym morzem” wybuchł pożar, od którego runie imperium.
Marek A. Cichocki nie pisze jednak o imperium – jak chciałby może miłosiernie niepamiętany przeze mnie z nazwiska recenzent „Wyborczej”, który ósmy rocznik „Teologii Politycznej” zatytułowany „My, Rzymianie” (rocznik, z którego wywodzi się jeden ze składających się na „Północ, Południe” szkiców) uznał za dowód na tęsknoty polskiej prawicy republikańskiej do faszyzmu… Pisze – i wolno to chyba traktować jako deklarację autora, ale i środowiska – że „Polska jest zdolna do wielkości (…) i może być po prostu sobą przede wszystkim wtedy, kiedy jest w stanie wpisać siebie w podstawowy, pradawny podział między Północą a Południem. Spada natomiast w niebyt, staje się ofiarą i przedmiotem nacisku sił zewnętrznych wówczas, gdy zostaje umieszczona na linii podziału Wschód-Zachód”.
Któregoś dnia poczuliśmy na podniebieniach chłód. Tego dnia zaczęliśmy czytać Homera
— napisał Parandowski w ostatnich zdaniach wspomnienia o Doksie, oddając mu sprawiedliwość. Podobny chłód czeka czytelników tej książki.
O książce Marka A. Cichockiego „Północ i południe. Teksty o polskiej kulturze i historii”, wydanej przez Teologię Polityczną oraz o powieściach Lajosa Grendela („Życie w cztery tygodnie”, przełożył Miłosz Waligórski, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny, 2018) i Waldemara Okonia („Jestem jak echo. Rok 1983”, Wydawnictwo Warstwy, Wrocław, 2018) – w najnowszym numerze tygodnika Sieci.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/394338-wybor-rzymu-to-ksiazka-ktora-sluzyc-moze-za-dojrzaly-manifest-srodowiska-polskich-republikanow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.