Trzeci odcinek La La Poland w TVP2. Pierwszego kabaretowego serialu w telewizji publicznej za nowej władzy. Zaczynamy się już przywiązywać do poszczególnych cyklów, bo skecze układają się w cykle, ja nawet podwójnie, bo niektóre kojarzę już z kabaretu „Na koniec świata”.
A równocześnie świta mi w głowie myśl, że chciałbym aby mi ktoś opowiadał o otaczającym mnie świecie, o moim polskim krajobrazie zza okna, w taki właśnie sposób. Złośliwie, ale bez skierowanej tylko w jedną stronę toksyczności, z uroczą mgiełką absurdu, która pozwala uniknąć zbyt topornej publicystyki. Chwilami bardzo przenikliwie, czasem z przewagą smuteczku nad rechotem.
Wawrzyniec Kostrzewski, reżyser, operuje coraz krótszymi formami. Coraz lepiej udaje mu się grać przeplataniem wątków, aluzjami do aluzji, nizaniem na sznurki perełek, które trwają czasem po kilka sekund. Mam nadzieję, że te umiejętności będzie wykorzystywał w teatrze, teatrze telewizji, filmie. Za kilka lat jego talent może, powinien być, podstawowym punktem odniesienia na mapie polskiego życia kulturalnego.
Rewelacją trzeciego odcinka była rada pedagogiczna – dyrektorka (Iza Dąbrowska) zarządza „nasze polskie jasełka” pod wizytację nowej władzy, choć niedawno były jasełka unijne. Więc w kantorku wuefmena (Sebastian Stankiewicz) lądują dzieciątko murzyniątko i Biedroń z tektury, a pastuszków arabskich zastępują ci z Podhala. Kapitalne, gryzące, gorzkie, cały czas bezbrzeżnie śmieszne. I ile można dać za rozkosznie niemądre twarze nauczycieli? Wszystkie pieniądze! Poza wymienionymi radzą nad jasełkami w polskiej szkole: Robert Majewski, Paweł Koślik, Maciej Makowski (cudowny katecheta) i rządząca jako królowa bezmyślności Olga Sarzyńska.
A na drugim biegunie dwa skecze z lekka antykobiece: o pierwszej kosmonautce i o czterech tygrysicach szukających facetów przez odpowiednią aplikację. Tragiczna śmierć profesora od lotów kosmicznych (Wojciech Solarz) z powodu kosmonautki bezcenna.
Czy muszę zapraszać na teleturniej Tadeusza Sznuka (Paweł Koślik)? Na kolejne spotkanie z nieasertywną panią Irenką (Iza Dąbrowska), tym razem nękaną przez konsultantkę (Olga Sarzyńska)? Albo na obiad rodzinno-sąsiedzki z Panem Karolem (Robert Majewski)? Nie muszę, mam nadzieję, że Polacy będą się niedługo przerzucać cytatami. Czasem to tylko zabawa w głupotę i absurd, ale momentami wyziera z tych opowiastek prawie kafkowski lęk przed rzeczywistością.
Na koniec piosenka Mateusza Rusina. To wartość sama w sobie, tak uroczo niedopasowana do całej reszty, że nieodzowna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/393992-trzeci-odcinek-la-la-poland-leciutkie-jak-pianka-grozne-jak-z-kafki