„Prawdziwa historia” od pierwszej do ostatniej sceny jest naznaczona stylem Romana Polańskiego. Niepodrabialnym, wyjątkowym, hipnotyzującym. Jednocześnie stary mistrz stracił drapieżność i gra w bezpieczną grę znaczonymi kartami. Choć adaptacja powieści Delphine de Vigan należy do słabszych filmów Polańskiego, to i tak lśni w gatunku „psychologiczny thriller”. Niemniej jednak jest to światło odbite.
Ostatnie dwa filmy Polańskiego były powrotem do jego wczesnych historii. Klaustrofobiczne, rozegrane między zaledwie kilkoma postaciami thrillery jak „Rzeź” czy „Wenus w futrze”, wpisywały się w pierwsze, drapieżne, przewrotne i zjawiskowe perełki jak „Matnia”, „Wstręt” czy polski „Nóż w wodzie”. Drapieżność zastąpiła w kinie Polańskiego ironia, zaś męsko-damski konflikt tym razem przerodził się w psychologiczną rzeź między dwiema kobietami.
Delphine (Emmanuelle Seigner) jest pisarką o statusie wielkiej gwiazdy. Fetowana na salonach, kochana przez fanów ustawiających się w gigantycznych kolejkach po autograf. Jest królową Paryża. A jednak cierpi na brak weny, co prowadzi do depresji, wypalenia, zblazowania. Dołek psychiczny zostaje przerwany, gdy w jej życiu pojawia się intrygująca Ona ( Eva Green). Przyjaźń kobiet zamienia się niebezpieczną grę. To transgresja na kilku poziomach prowadząca do finalnego pyscho-rollercoastera. Polański zaczyna film w stylu klasycznego erotycznego thrillera, by szybko skręcić…no właśnie gdzie?
Tego nie zdradzę, bowiem wciąż błyskotliwy i pełen życia reżyser robi kilka zdumiewających przewrotek narracyjnych. Czy zaskakujących? Nie dla znawcy jego kina, który już to wszystko kiedyś widział. Ten film jest oparty na wszystkich lękach i obsesjach 84 letniego reżysera, widocznych w całej jego twórczości. Intruz wkraczający do pozornie poukładanego życia. Osaczenie przez wroga. Wieczna ucieczka i gra z własnymi demonami. Nie ważne czy Polański robi film o diable, uzależnieniu od seksu, politycznych intrygach, wodzonym za nos detektywie, ukrywającym się przed Niemcami Żydzie czy wampirach- ucieczka przed intruzem jest zawsze taka sama. Polański przed przeszłością uciec nie umie, co pokazują ostatnie wydarzenia w jego osobistym życiu.
„Prawdziwa historia” jest antytezą mojego ukochanego filmu Polańskiego czyli „Lokatora”. To ciekawe, że momentami tak bardzo przypomina słynną „Misery” na podstawie dalekiego lata świetlne od stylistyki Polańskiego Stephena Kinga. Polański bawi się z widzem, zatapiając historię w ogranych motywach popkulturowego klasyku, tylko po to by jeszcze mocniej pokazać potrzebę wyzwolenia artysty. To bardzo ironiczne. Wtórne i poniżej możliwości mistrza. No, ale wciąż może się podobać.
4/6
„Prawdziwa historia”, reż: Roman Polański, dystr: Monolith
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/392947-prawdziwa-historia-polanski-gra-znaczonymi-kartami-jest-wtorny-ale-wciaz-blyskotliwy-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.