Andrew Hyatt nie nakręcił typowego biblijnego filmu rodem z ery sandałowego hollywoodzkiego kina lat 50-tych. Nie jest też jego film odważnym, eklektycznym stylistycznie spojrzeniem na mękę Chrystusa w duchu Mela Gibsona. „Paweł, apostoł Chrystusa” to unikająca patetycznej wzniosłości i kiczu protestanckich christian movies, uniwersalna opowieść o istocie chrześcijaństwa. O pokonywaniu zła miłością, mroku światłem i śmierci głęboką wiarą.
Jest to dzieło hagiograficzne i ma na celu ewangelizować widza. Nie ma w tym nic złego, szczególnie, że Hyatt stara się to robić ( nie zawsze mu się udaje) w sposób dosyć subtelny. Podobnie jak w „Zmartwychwstałym” Kevina Reynoldsa, twórcom udało się zebrać świetną obsadę na czele z Jimem Caviezelem w roli św. Łukasza, Jamesem Faulknerem jako św. Pawłem i Olivierem Martinezem ( rzymski legionista). To ich ciekawie i konsekwentnie zbudowane role stanowią największą siłę filmu Hyatta. Do tego dochodzi przejmująca, wpisująca się w motywy z biblijnego kina muzyka zdobywcy Oscara Jana A.P Kaczmarka.
Może być zaskakujące, że Caviezel, który przeszedł do historii kina najbardziej wyrazistą rolą Jezusa, teraz wcielił się w ewangelistę. Znakomity hollywoodzki aktor nie ukrywa jednak, że po nawróceniu traktuje swój zawód jako misję. Mówił o tym w wywiadzie, jaki miałem przyjemność z nim przeprowadzić . Ciekawostką jest, że to właśnie wizyta w Polsce pchnęła go do zagrania w św. Łukasza.
Kiedy producent David Zelon przyszedł do mnie po raz pierwszy, mówiąc o tym projekcie, nie podskoczyłem od razu z radości i nie zgłosiłem, że chcę to zrobić. Ale mniej więcej w tym samym czasie przybyłem do Auschwitz z Frankiem Stewartem, który przez 21 lat był moim prawnikiem i który zmagał się ze swoim czwartym nowotworem. Frank był moim mentorem. W Auchwitz szukaliśmy miejsca, w którym zmarł Maksymilian Kolbe, który podobnie jak Paweł i wielu innych wielkich świętych został niesprawiedliwie uwięziony, stanął w obliczu wielkiego cierpienia i został stracony w imię Pana. Kiedy wróciłem, Frank zmarł. Jakieś półtora miesiąca później zadzwonił Zelon. Nie byłem w nastroju do pracy nad jakimkolwiek filmem i powiedziałem: „Po prostu prześlij mi scenariusz”. Kiedy go przeczytałem, natychmiast zobaczyłem moją relację z Frankiem: ja byłem Łukaszem, a Frank mentorem niczym ojciec. Taką relację dostrzegłem między Łukaszem i Pawłem.
wyznał w wywiadzie dla pisma Rycerzy Kolumba „Columbia” aktor. „Paweł, apostoł Chrystusa” opowiada o ostatnich latach życia Szawła z Tarsu. Oskarżony wraz z innymi chrześcijanami przez Nerona o podpalenie Rzymu, więziony, torturowany i ostatecznie ścięty Paweł symbolizuje męczeństwo nie tylko o. Kolbe w niemieckim obozie, ale wszystkich chrześcijan, którzy przecież wciąż są najbardziej prześladowanymi ludźmi na świecie. Debatująca nad ucieczką z Rzymu wspólnota chrześcijan przypomina dzisiejszych wyznawców Chrystusa z Bliskiego wschodu, chroniących się każdego dnia przed maczetami islamistów.
Nie jest to tylko opowieść o prześladowaniu, ale również inspirująca katecheza, traktująca o istocie nauk Jezusa. Pierwsi chrześcijanie zmienili oblicze świata nie ogniem i mieczem, ale świadectwem wiary. Nadstawianiem drugiego policzka, oddawaniem życia za Chrystusa i nieznanym w tamtym miłosierdziem wobec najsłabszych i odtrąconych. Nie było to łatwe. Widząc palonych żywcem braci w wierze, rzucanych na pożarcie lwów chrześcijan ( łącznie z dziećmi i kobietami) nawet Łukasz ma wątpliwości, czy nadstawianie drugiego policzka jest odpowiednim wyjściem. „Ojcowska” mądrość, którą podkreśla Caviezel, Pawła daje mu jednak tylko jedną odpowiedź. Chciałbym kiedyś zobaczyć wielkie, epickie dzieło o drodze Szawła, mordercy chrześcijan, przemienionego w św. Pawła. Ten film nie eksploatuje całej drogi Pawła Apostoła, ale satysfakcjonująco uwypukla najważniejsze nauki opisanego przez Łukasza w Dziejach Apostolskich tego niezłomnego ojca Kościoła.
Św. Paweł nawet przez katolickich modernistów jest traktowany z rezerwą i niechęcią. Przeciwstawia się go samemu Jezusowi, robiąc odpowiedzialnym za rzekomo surową dogmatykę Kościoła katolickiego. To nonsens i ideologizacja wiary. Wyrazem tego trendu jest m.in. film „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, gdzie Paweł pokazany jest jako nawiedzony manipulator, tworzący cynicznie mitologię Zmartwychwstałego Jezusa. U Hyatta to właśnie Paweł mówi, że bez zmartwychwstania chrześcijaństwo nie ma żadnego sensu. Pierwsi chrześcijanie są ludźmi wątpiącymi, walczącymi z potrzebą zaparcia się siebie. Muszą odrzucić od siebie tak bardzo wpisaną w nasz krwiobieg pokusę zemsty na oprawcach. Muszą pogodzić się z losem zmieniających oblicze całej cywilizacji rewolucjonistów. To los owiec między wilkami. Przebiegłych jak węże, ale również wiecznie gotowych na poświęcenie życia za swojego mistrza.
Oni wiary poganom nie narzucają. Oni nią zarażają. Dzięki swojemu świadectwu. Dobrze, że Hyatt nie tworzy ogranej postaci nawróconego Rzymianina, co widzieliśmy nie tylko w „Quo Vadis”. Tutaj poganin nie przyjmuje do serca Chrystusa mimo tego, że jego bogowie go zawodzą, a ratunek odnajduje w działaniach prześladowanego wyznawcy Nazarejczyka. Czyż nie przypomina on współczesnych niedowiarków odtrącających chrześcijaństwo, mimo udokumentowanych objawień i uzdrowień? Łukasz wykrzykuje w pewnym momencie, że świat jest już tak zły, że zabija noworodków choćby z najmniejszym stopniem niepełnosprawności. Trudno nie odczytywać tych w kontekście dzisiejszego koszmaru eugenicznej aborcji.
„Paweł, apostoł Chrystusa” udanie uwypukla, co stało za sukcesem pierwszych chrześcijan, uderzających w potęgę Rzymu słowem, a nie mieczem. Żarliwa wiara? Nie tylko. Grek Łukasz był przecież wykształconym lekarzem i jednocześnie wyznawcą religii rozsadzającej swoim przesłaniem cały ówczesny system wartości. Chrześcijaństwo u samego źródła nie było więc religią wyłącznie odrzuconych, biednych i prostych ludzi, ale też intelektualnych elit. Bez względu na status materialny i pozycje społeczną każdy chrześcijanin miał jedną powinność: pokazać, że tylko miłość bliźniego może odmienić świat. Dobrze, że to przesłanie znów wybrzmiewa w hollywoodzkim kinie.
4/6
Ps. Żałuję, że nie mogłem obejrzeć tego filmu w wersji oryginalnej, nie tylko widząc, ale słysząc aktorskie kreacje Caviezela i Faulknera. Dystrybutor wprowadza tak ważny film WYŁĄCZNIE w wersji z dubbingiem. Wcześniej zrobiono to samo z „Marią Magdaleną”, obniżając znacząco artystyczną wymowę filmu.
„Paweł, apostoł Chrystusa”, reż: Andrew Hyatt, dystr: UIP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/392908-pawel-apostol-chrystusa-uniwersalna-opowiesc-o-przesladowanych-chrzescijanach-recenzja